Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4. liga. Jakub Snadny, czyli napastnik z możliwościami. Po 13 latach wraca do macierzy, Unii Oświęcim [ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Jakub Snadny (w środku) po kilku latach spędzonych w Sole Oświęcim, wraca do klubu po drugiej stronie rzeki, czyli Unii Oświęcim, na Legionów.
Jakub Snadny (w środku) po kilku latach spędzonych w Sole Oświęcim, wraca do klubu po drugiej stronie rzeki, czyli Unii Oświęcim, na Legionów. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 28-letnim JAKUBEM SNADNYM, nowym napastnikiem czwartoligowej Unii Oświęcim

- Przez ostatnich kilka lat był pan związany z trzecioligową Sołą Oświęcim. Dlaczego zdecydował się pan w nowym sezonie wystąpić w Unii, która występuje klasę niżej?
- Jak wszystkim wiadomo, pod koniec ubiegłego roku Soła straciła strategicznego sponsora i wszyscy piłkarze zaczęli poszukiwać sobie nowych klubów. Wiosnę spędziłem w czwartoligowym Czańcu, na Śląsku. Zdecydowałem się zagrać w Unii, bo przecież jestem jej wychowankiem. Wracam na Legionów po 13 latach. Można zatem powiedzieć, że w moim przypadku historia zatoczyła koło.

- Jednak już zimą w światku piłkarskim mówiło się, że może pan wrócić do Unii. Dlaczego tak się nie stało?
- Skończyło się tylko na luźnych rozmowach z oświęcimskimi działaczami. Otrzymałem ofertę z Czańca, więc ją przyjąłem. Teraz oferta ze strony Unii była konkretna, więc są jej efekty.

- Jak wspomina pan wiosną w Czańcu?
- Można spojrzeć na nią przez dwie perspektywy. Jeśli chodzi o zdobycze bramkowe, to nie mam się specjalnie czym chwalić, bo trafiłem tylko raz, w meczu przeciwko rezerwom GKS Tychy. Nie zawsze byłem wystawiany w ataku. Jednak przede wszystkim zagrałem całą rundę, bez kontuzji, a podczas gry w Sole trochę one mi dokuczały, więc z czasem trener Sebastian Stemplewski przestał na mnie stawiać. Cieszę się zatem z tego, że wreszcie mój głód gry został zaspokojony. Liczę, że w nowym sezonie, na małopolskich boiskach, pod względem skuteczności będzie lepiej.

- Czyli w Małopolsce przypomną sobie o Jakubie Snadnym?
- No aż tak tego bym nie ujął. Po prostu chcę grać i strzelać gole. W ataku możemy stworzyć ciekawy duet z Bartkiem Praciakiem. Każdy z nas prezentuje nieco inne walory, czy – jak kto woli styl – więc możemy się doskonale uzupełniać, a korzyścią oczywiście dla zespołu.

- Mówię o przypomnieniu się w Małopolsce, bo przecież po odejściu z Oświęcimia trafił pan do Cracovii.
- Stare czasy. Przeszedłem tam przez drużyny juniorskie i zacząłem grywać w Młodej Ekstraklasie.

- Jednak dostał pan też szansę występu na krajowych salonach. Pamięta pan swój debiut w ekstraklasie?
- Oczywiście. To było przeciwko ŁKS. Wyszedłem w podstawowym składzie, ale gola nie udało się zdobyć. Zaufał mi trener Stefan Majewski. W sumie uzbierało się siedem spotkań na krajowych salonach. Bywało, że zaliczałem epizody.

- Czy z perspektywy czasu znalazł pan odpowiedź, w którym momencie uciekła szansa na stałe zadomowienie się na boiskach ekstraklasy?
- Mam swoje przemyślenia, ale nie ma sensu do tego wracać, żeby rozdrapywać stare rany. Trzeba umieć brać życie takim, jakie jest, a ono pisze własne scenariusze. W moim wieku ekstraklasy już raczej nie zawojuję, ani jej zaplecza. Teraz trzeba tak umiejętnie połączyć pracę zawodową z grą, żeby jeszcze czerpać z niej radość i dostarczyć wiele satysfakcji kibicom, bo bez nich sport przecież nie ma sensu. Ze względu na sprawy zawodowe, przygotowania do nowego sezonu rozpocznę z tygodniowym opóźnieniem. Jednak wiedzą o tym trener wraz z działaczami.

- A ile goli udało się zdobyć jesienią w barwach Soły?
- Też tylko jednego. Na zakończenie jesieni w meczu przeciwko Wiślanom Jaśkowice, przegranego przez Sołę 1:2. Ze statystyk wynika, że gorzej niż w poprzednim sezonie być nie może.

- Pana możliwości są jednak dużo większe...
- W najlepszym sezonie w barwach oświęcimskiej Soły zdobyłem 14 goli, czyli jak na trzecią ligę to chyba nieźle. Żeby jednak strzelać regularnie gole, to potrzebne jest przede wszystkim zdrowie. To dlatego nic chciałbym sobie robić snajperskich planów na nadchodzący sezon w barwach Unii. Każdy napastnik wolałby trafiać regularnie, ale od czasu do czasu zawsze mogą się trafić jakieś fajerwerki.

- O co w nowym sezonie będzie walczyć Unia Oświęcim?
Na temat celów nie rozmawialiśmy z działaczami. Na pewno w każdym meczu trzeba dać z siebie wszystko, żeby po ostatnim gwizdku móc z czystym sumieniem spojrzeć sobie w lustro. Tak mnie nauczono i taką postawę będę starał się prezentować w każdym meczu.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto