Gospodarze poszli za ciosem i jeszcze trzykrotnie "zapalili" czerwone światło nad bramką gości. Wygrali ostatecznie 7:3, a trzy z czterech ostatnich bramek padły podczas liczebnych osłabień górali. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego spotkania, gdyby przy stanie 3:3 szczęście nie uśmiechnęło się do gospodarzy.
Wówczas po uderzeniu Mariusza Jastrzębskiego "guma" trafiła w poprzeczkę. - To nie Unia wygrała ten mecz, tylko myśmy go przegrali - mówi Jacek Szopiński, trener nowotarżan.
- Powinniśmy "odjechać" przeciwnikowi już podczas dwóch pierwszych tercji, które w wykonaniu gospodarzy były bardzo słabe. Nie zrobiliśmy tego i zostaliśmy za to skarceni w ostatnich 10 minutach. Zabrakło nam cwaniactwa i doświadczenia. Złapaliśmy niepotrzebne wykluczenia, które miały decydujący wpływ na losy spotkania - podsumował Jacek Szopiński.
Zadowolony z wyniku był oświęcimski szkoleniowiec. Martwiły go jednak kontuzje czołowych defensorów, czyli Jarosława Kłysa i Patryka Noworyty. W sytuacji w jakiej znalazła się Aksam Unia, najważniejsze było jednak zwycięstwo. - Dwie pierwsze tercje w naszym wykonaniu były po prostu słabe - ocenia Karel Suchanek, trener Unii.
- Obudziliśmy się w ostatniej odsłonie i nasza przewaga była już wyraźna. Oddaliśmy sporo strzałów na bramkę Podhala i przyszły tego efekty. Byliśmy zespołem lepszym - podsumował Suchanek.
Na razie Aksam Unia jest jednak ciągle poza play-off. Do miejsca gwarantującego udział w grze o medale drużynie z Oświęcimia brakuje aż siedmiu "oczek". Biało-niebiescy muszą zatem zacząć regularnie punktować.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?