Sprawę prowadził Sąd Rejonowy w Oświęcimiu. M.in. zostały zbadane wszystkie komputery i inne urządzenia należące do Piotra Śleziaka, z których można wysłać wiadomości. Nie znaleziono dowodów dokonania wpisów szkalujących Zbigniewa Kolasę.
Co więcej, laptop i komputer Piotra Śleziaka nie miały śladów ingerencji, mającej na celu ukrycie dowodów takiego przestępstwa. W czasie, kiedy dokonywano wpisów, urządzenia należące do byłego dyrektora były nieaktywne.
Niemniej Zbigniew Kolasa w tym czasie był hejtowany. Kto był sprawcą? Nie udało się tego wyjaśnić. Mógł to być ktoś, kto wykorzystał słabo zabezpieczone wi-fi domowe u Piotra Śleziaka. Sygnał wykraczał daleko poza granice działki, tak, że każdy mógł przyjść pod dom, połączyć się przez wi-fi i wysłać wiadomość.
Jak ustalił sąd, osoba, która hejtowała, za każdym razem robiła to w czasie, kiedy Piotra Śleziaka nie było w domu. Był w pracy, restauracji lub u swojego brata poza Małopolską.
Zbigniew Kolasa nie złożył apelacji. Wyrok jest prawomocny. Nadal jednak bolą go tamte złe słowa. - Ten ktoś skrzywdził mnie i moją rodzinę, ale chcę o tym zapomnieć - mówi.
Niesłusznie posądzony o te czyny Piotr Śleziak jest już na emeryturze. - To, że nie jestem autorem obraźliwych wpisów zostało potwierdzone przez sąd, który wydał w tej sprawie w pełni satysfakcjonujący mnie wyrok - mówi mężczyzna i dodaje: - Osoba, która spowodowała, że te obraźliwe wpisy znalazły się w przestrzeni publicznej najwyraźniej chciała wyrządzić krzywdę zarówno mnie, jak i Zbigniewowi Kolasie.
ZOBACZ KONIECZNIE
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?