Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli więźniowie przyjechali dać świadectwo o tym co działo się KL Auschwitz [ZDJĘCIA, WIDEO]

Bogusław Kwiecień
Była więźniarka obozu Alina Dąbrowska (numer obozowy 44165)
Była więźniarka obozu Alina Dąbrowska (numer obozowy 44165) Bogusław Kwiecień
Byli więźniowie przyjechali dać świadectwo o tym co działo się KL Auschwitz

Z roku na rok coraz mniej jest żyjących świadków największej zbrodni w dziejach ludzkości, jaka dokonała się w niemieckim obozie zagłady KL Auschwitz. Ci którzy wczoraj przyjechali do Oświęcimia podkreślali, że dlatego tym bardziej jest ich obowiązkiem opowiedzenie tego, czego byli świadkami.

– Tutaj byliśmy tylko numerami – mówiła Maria Hörl (numer obozowy 77252). Nie ukrywa, że długo miała opory, aby po wojnie przyjechać do Auschwitz. – Uznałam, jednak, że muszę, aby ta historia była przestrogą dla następnych pokoleń – powiedziała była więźniarka. Urodziła się w 1942 r. W czerwcu 1943 r. podczas akcji pacyfikacji białoruskich wsi przez Niemców została uwięziona razem z matką i trojgiem rodzeństwa.

Najpierw trafiła do Majdanka, a stamtąd 15 kwietnia 1944 do Auschwitz. Jedna siostra nie przeżyła obozu. Matkę Niemcy ewakuowali w styczniu 1945 r. Maria przeżyła do wyzwolenia, a potem trafiła do sierocińca. W 1947 r. została adoptowana przez rodzinę Dąbków z Krakowa. – Swoją biologiczną rodzinę odnalazłam dopiero w 1976 r. – mówiła Maria Hörl. Została jednak przy rodzicach, którzy wychowali ją w Polsce. Dzisiaj mieszka w Austrii.

Nigdy nie uroniła łzy

Alina Dąbrowska przez 50 lat nie odważyła się przyjechać do Auschwitz, w którym spędziła półtora roku. Miała 19 lat, gdy została aresztowana i oskarżona za współpracę z ruchem oporu. W maju 1943 r. trafiła do obozu. Pracowała w bloku nazywanym „Kanadą II”. Przeżyła marsz śmierci, gdy Niemcy ewakuowali więźniów z Auschwitz do Ravensbruck. Wczoraj przyjechała do Oświęcimia z wnuczką Ewą.

– Dla mnie to wszystko było nie do wyobrażenia, gdy słuchałam opowieści babci. Nigdy nie uroniła łzy, te emocje zawsze gdzieś tłumi głęboko w sobie – mówi 18-latka. Gdy wychodziła z obozu w mroźny styczniowy dzień, nie wiedziała, co ją czeka. – Wiedzieliśmy tylko, że musimy opuścić obóz. Byliśmy przekonani, że ci, którzy zostaną będą zabici przez Niemców – mówiła wczoraj Alina Dąbrowska.

Leon Schwarzbaum przyjechał do Auchwitz w transporcie z getta w Będzinie w sierpniu 1943 r. razem z całą rodziną. Ocalał tylko on. Pozostali stracili życie w tym samym dniu, gdy ich przywieziono do obozu. Był gońcem jednego z esesmanów i dzięki temu przeżył. – Pamiętam, jak któregoś dnia przez obóz przejeżdżała ogromna ciężarówka załadowana ludźmi, którzy byli nago. Wznosili ręce ku niebu, jakby tam szukali jeszcze ocalenia przed komorą gazową – opowiadał wczoraj Leon Schwarzbaum. Jak dodaje, ta scena i podobne, których był świadkiem w obozie przewijają mu się dotąd przed oczami jak film. Przeżył marsz śmierci.

WIDEO: Były więzień obozu śmierci: Śniło mi się, że jestem z powrotem w Birkenau

Źródło: TVP, X-News

Bez własnych korzeni

Anna Striżkowa z Ukrainy nie wie, kiedy się urodziła, nie zna swojego prawdziwego imienia, nazwiska, narodowości. Dopiero po wielu latach po wojnie dowiedziała, że do Auschwitz jako małe dziecko została przywieziona z Mińska 4 grudnia 1943 r. I nic więcej. Tutaj dostała numer obozowy. – Miałam wtedy dwa, może dwa i pół roku. Tak na wygląd ocenili mój wiek lekarze – mówiła była więźniarka. Po wojnie znalazła się transporcie do Taszkientu. Po drodze w Kijowie zaopiekowała się nią rodzina ukraińska. Po wojnie szukała swoich korzeni. Nie znalazła.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto