Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytomskie hokeistki od szatni

Magdalena Nowacka-Goik
Co jadły hokeistki Polonii Bytom przed najważniejszym meczem w sezonie? Sprawdził to nasz reporter Patryk Trybulec

Sobotnia potyczka hokeistek Polonii Bytom przebiegała pod znakiem liczby "cztery". Dlaczego? Ponieważ stawką meczu z Unią Oświęcim był czwarty z rzędu tytuł mistrzyń Polski. Nasze zawodniczki nie zawiodły swoich kibiców i nie pozwoliły na wyjazd z Bytomia cennego trofeum .

Szatnia hokeistek, na chwile przed finałem

Zanim jednak nasze zawodniczki wyjechały na lód, by powalczyć o obronę mistrzowskiej korony, udało nam się zajrzeć do ich szatni. Wcześniej zapytaliśmy o zgodę trenera Sławomira Budzińskiego, ale ostateczna decyzja należała do kapitan drużyny, Karoliny Późniewskiej, która właśnie rozdawała autografy i fotografowała się z najmłodszymi fankami kobiecego hokeja. Na szczęście nie trzeba jej było długo namawiać.

- Wszystkie jesteście ubrane? - zalotnie zapytała Późniewska, szeroko otwierając drzwi pomieszczenia, w którym do najważniejszego meczu w sezonie przygotowywały się jej koleżanki. - Mamy gości - dodała i zaprosiła nas do środka.
Oczywiście liderka zespołu doskonale wiedziała, że hokeistki są już w pełnym rynsztunku, gotowe do wyjścia na lód, by rozprawić się z rywalkami z Oświęcimia.
Do szatni wymalowanej w niebiesko-czerwone barwy weszliśmy jednak nieśmiało, bo obawialiśmy się, że obiektyw naszego aparatu może zdekoncentrować zawodniczki. Szybko okazało się jednak, że najlepsze hokeistki w kraju są nie tylko bardzo ładne, ale także śmiałe i kontaktowe. W drużynie panowała wesoła atmosfera, a zawodniczki chętnie pozowały do zdjęć i, chyba trochę na nasze potrzeby, zagrzewały się do walki. Inne spokojnie zajadały się bananami i czekoladą.

I chociaż w pierwszym meczu finałowym nasze panie uległy na wyjeździe Unii Oświęcim 3:4, to jednak trudno było odnieść wrażenie, że są zmartwione tym faktem.
- Czujemy się super! W tamtym roku odrobiłyśmy zaległości i teraz też tak będzie - deklarowała Późniewska.

W tym miejscu należy wspomnieć, że w minionym sezonie bytomianki do rewanżu przystępowały z czterema golami straty. Udowodniły jednak, że ich lodowisko, czyli popularna "Stodoła" to ich prawdziwa twierdza. Tym razem było podobnie. Podopieczne trenera Sławomira Budzińskiego już w pierwszej tercji wyszły na prowadzenie i szybko stało się jasne, że łatwo nie oddadzą mistrzowskiej korony. Ostatecznie potyczka zakończyła się wygraną bytomianek 9:4.

Po raz kolejny po znakomitym meczu korki od szampanów radośnie wystrzeliły pod dach "Stodoły", a drużyna zgodnie z bytomską tradycją, mogła dumnie paradować z płonącą czapką trenera. Wcześniej bytomianki otrzymały złote medale i okazały puchar z rąk m.in. prezydenta Damiana Bartyli.

- Byłyśmy bardzo zdeterminowane, żeby wygrać ten mecz. Grałyśmy lepiej i zasłużyłyśmy na tego czwartego mistrza - relacjonowała Późniewska, która dotrzymała danego nam słowa.
- Oczywiście podeszłyśmy do tego meczu z dużym dystansem, bo Oświęcim to bardzo dobra drużyna, z którą ciężko nam się gra. Zagrałyśmy jednak swój hokej i możemy się cieszyć. Oczywiście wolałybyśmy to załatwić w jednym meczu, ale to rywalki z Unii były lepsze, a my musiałyśmy się odegrać - tłumaczyła ociekająca szampanem Późniewska.

Niespodzianka w szatni

Natomiast w szatni na zawodniczki czekała niespodzianka - tort w barwach Polonii, dzieło jednej z zawodniczek, Edyty Pawlak, która do Bytomia dojeżdża z Łodzi.
- Edyta kiedyś tańczyła, ale z parkietu przeszła na lodowisko - zdradziła nam mama Edyty, pani Urszula. - Najważniejsze robić to, co się lubi. Ona to kocha i stara się, żeby było jak najlepiej, a efekty widać na lodzie. Jestem bardzo dumna i liczę, że kolejny sezon będzie tak samo udany - relacjonowała Urszula Pawlak.
Dumy nie krył także trener Budziński, który przyznał, że było to zdecydowanie najciężej wywalczone zwycięstwo z dotychczasowych.
- Ten sezon szedł nam jak po grudzie. Trafiały nam się spadki formy, kontuzje wiodących zawodniczek. Dlatego
z dużą ulgą możemy stwierdzić, że zrobiliśmy coś z niczego. Walka była na styku i na koniec sezonu pokazaliśmy charakter. Mam nadzieje, że władze miejskie docenią nasz wkład w reprezentowanie Bytomia i dla dziewczyn przełoży się to w wymierny sposób w postaci nagród finansowych - mówił trener Budziński, który nie ukrywa, że praca z kobietami nie należy do najłatwiejszych.

- To ciągłe ścieranie się naszych charakterów i poszukiwanie kompromisów - uśmiecha się szkoleniowiec niesamowitej drużyny mistrzyń Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto