Pierwszy set zdawał się potwierdzać opinie, że gospodarze nie będą się musieli specjalnie wysilać w starciu z jednym z ligowych outsiderów. Szybko wyszli na prowadzenie 7:1, a potem 10:4. Kibice na trybunach zaczęli zadawać sobie pytanie, czy miejscowi „spakują” rywali w niespełna godzinę. Przy stanie 19:11 było już oczekiwanie na drugiego seta.
Po zmianie stron kęczanie prowadzili 4:2, a od stanu 10:7 szybko zrobiło się 17:10. Wygrana w tym starciu także była formalnością.
Jednak w trzeciej odsłonie w kęckiej maszynce coś się zacięło. Rozpoczęło się od 2:5, ale przy stanie 4:8 trener gospodarzy Marek Błasiak musiał po raz pierwszy w tym meczu wziąć czas, żeby przemówić do swoich podopiecznych, że mecz sam się nie wygra i muszą się wziąć do solidnej gry.
Kęczanie powoli wracali do stylu z początku pojedynku. Było 9:9 i 10:11. Potem kibice byli świadkami wymiany ciosów (16:16, 18:18). Wreszcie miejscowym udało się wypracować zaliczkę 20:18, ale goście walczyli, doprowadzając do nerwowej końcówki.
- W trzeciej odsłonie rywale trochę zaryzykowali, a nam trafiło się sporo własnych błędów i stąd na parkiecie było trochę nerwówki – tłumaczy Marek Błasiak, trener Kęczanina. - Jednak plan został wykonany. Nie chodzi tylko o ten mecz, ale o całą kończącą się rundę zasadniczą. Wygraliśmy z tymi, co potrzebowaliśmy, sprawiając też niespodzianki.
Kęczanin Kęty – Górnik Radlin 3:0 (25:20, 25:15, 25:23).
Kęczanin: A. Błasiak, Żuchowski, Szpyrka, Krupa, Ferek, Pochłopień, Waloch (libero) oraz Fenoszyn, Gruszka.
Górnik: Dzido, Rybarczyk, Kupiec, Sprawka, Konieczny, Żłobecki, Skupień (libero) oraz Walawski, Ferdynan, Gardyan.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaTrener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?