Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lidl z Wadowic spłonął w godzinę. Drewniana konstrukcja dachu zawaliła się jeszcze szybciej

Małgorzata Gleń
Małgorzata Gleń
Lidl przy ul. Zegadłowicza w Wadowicach miał około 1000 metrów powierzchni. Wystarczyła niecała godzina, by zostały z niego szczątki. Mieszkańcy miasta przyglądający się dogaszaniu sklepu pytali, dlaczego tak szybko spłonął.

Pożar wybuchł ok. godz. 12. 15. Gdy nasz dziennikarz dojechał na miejsce, ok. godz.13.15 sklepu właściwie nie było. Stała jeszcze część ścian. Co jakiś czas pojawiają się języki ognia. Dach zawalił się do środka już ok. 12.40.

Dach był drewniany

- Pożar postępował błyskawicznie. Cały budynek z kilka minut był w ogniu - relacjonuje Teresa Malik, która mieszka w pobliskich blokach. - To cud, że nikomu nic się nie stało. Tam nie było za bardzo czasu na ucieczkę - dodaje zdenerwowana. Jak mówi, często tu robi zakupy. - Nie zdawałam sobie, że taki wielki Lidl może tak szybko spłonąć. Dobrze, że nikt nie wpadł w panikę.

Strażacy, którzy byli na miejscu wcale się nie dziwią.

- Cała konstrukcja dachu była drewniana, co metr belka dachowa. To musiało szybko płonąć - wyjaśnia Krzysztof Cieciak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach.

Inni strażacy dopowiadają, że teraz wiele sklepów wielkopowierzchniowych właśnie tak jest zbudowanych. Szybko i tanio, a co za tym idzie mogą płonąć jak zapałki.

- Jak się patrzy na te resztki co ze sklepu zostały, to człowiek sobie uświadamia, że to miejsce mogło być śmiertelną pułapką - komentowali przyglądający się akcji ludzie.

Przeszukają pogorzelisko

Z żywiołem walczyły jednostki Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach oraz okolicznych Ochotniczych Straży Pożarnych. W sumie na miejscu ok. godz. 14 pracowało 28 jednostek, w tym 15 zawodowych, m.in. z Krakowa i Oświęcimia. Później dojechali strażacy z Kęt z jednostki ratowniczo-poszukiwawaczej z psami, by wstępnie sprawdzić pogorzelisko. Dokładne przeszukanie tego miejsca odbędzie się, po przestygnięciu rumowiska, czyli prawdopodobnie jutro.

Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, to pracownik ochrony jako pierwszy zauważył dym wydobywający się spod sufitu.

- Ośmiu pracowników sklepu, ochroniarz i ok. 30 klientów zostało natychmiast ewakuowanych - informuje Agnieszka Petek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach.

Pracownicy Lidla i klienci po ucieczce opowiadali, że chwilę przed wybuchem pożaru w sklepie „wybiło korki”.

Bartosz Kliński, burmistrz Wadowic, który był na miejscu uspokajał, że nikomu nic się nie stało. - Kierownik sklepu mówił, że wszyscy zdążyli wyjść - przekazywał jego słowa.

Jak dodaje, magistrat zapewnił strażakom dwie koparki, ładowarkę teleskopową oraz ciężki sprzęt transportowy niezbędny przy dogaszaniu. Na polecenie burmistrza zostało zwiększone ciśnienie wody w hydrantach w okolicach miejsca, gdzie doszło do pożaru.

Przesłuchiwania pracowników

Ok. godz. 15 policja miała rozpocząć przesłuchiwania pracowników Lidla. Po nich gmina obiecała zapewnić in transport do domów. Na przesłuchania czekali w urzędzie miasta.

Strażacy mówią wstępnie o zwarciu instalacji elektrycznej, jako o potencjalnej przyczynie pożaru.

Przez całą akcję gaśniczą, która trwała do wieczora ul. Zegadłowicza była zamknięta, a to droga krajowa nr 28 między Wadowicami a Suchą Beskidzką. Tiry, które nie miały jak objechać czekały wzdłuż obwodnicy Wadowic na otwarcie drogi.

Pożar sklepu Lidl przy ul. Zegadłowicza w Wadowicach - zobacz wideo:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lidl z Wadowic spłonął w godzinę. Drewniana konstrukcja dachu zawaliła się jeszcze szybciej - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto