Wardecki nie ukrywa zaskoczenia decyzją słowackiego szkoleniowca, a poznał ją już przed wyprawą Unii do Krakowa. - Kilka czynników złożyło się na to, że zdecydowałem się na związek z oświęcimskim klubem – tłumaczy na odchodnym Mateusz Wardecki. - Przede wszystkim usłyszałem od działaczy Unii, że w Oświęcimiu planuje się budowę perspektywicznej drużyny. Wiadomo, że przychodząc do ekstraklasy z jej zaplecza chciałem się przede wszystkim sportowo rozwinąć, a sprawy finansowe były dla mnie na drugim planie – w głosie zawodnika można było wyczuć, że takim postawieniem sprawy zaskarbił sobie uznanie wśród działaczy.
Poddał się testom zorganizowanym przez oświęcimski klub zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu. Jednak w drugim sparingu przeciwko białoruskiemu Witebskowi, gdy Unię prowadził jeszcze Rosjanin Jewgienij Lebiediew, nabawił się kontuzji. - W czasie, gdy inni sposobili się do rozgrywek, bo przecież Lebiediew zaproponował niespotykany dotąd w Polsce model przygotowań do rozgrywek, odwiedzałem gabinety lekarskie _– wspomina Mateusz Wardecki. - Po długotrwałym leczeniu kontuzji z pewnym niepokojem oczekiwałem nowych rozgrywek. Ze zrozumieniem przyjmowałem to, że poprzedni szkoleniowiec na mnie nie stawiał. Jednak po przejęciu zespołu przez Mikulę, liczyłem, że będę mógł zapisać nową kartę w swojej przygodzie z Unią. Nie udało się._
Z żalem rozstaje się z Oświęcimiem. - Miałem w Unii kilku kolegów, także młodych wiekiem i na dorobku w ekstraklasie _– wspomina Wardecki. - _Mieszkałem razem z Filipem Komorskim, także pochodzącym z Warszawy oraz Kamilem Kalinowskim i Bartoszem Ciurą. Tworzyliśmy doskonale rozumiejącą się paczkę. Przyznaję, że przed przyjściem do Oświęcimia nie brakowało tzw. życzliwych, przestrzegających mnie przed „gęstą” atmosferą szatni. Tymczasem mogę kibiców zapewnić, że klimat w zespole jest doskonały.
Wardecki na razie nie wie, gdzie będzie grał, choć na odchodnym usłyszał od szkoleniowca, że przecież ma już nowego pracodawcę, na co zawodnik zareagował ze zdziwieniem. Być może zrezygnowano z niego ze względów oszczędnościowych, ale – jak mówi zawodnik – gdyby ujawnił, za ile grał w Unii, pewnie okazałoby się, że nie są to wielkie oszczędności, a znaleźliby się i tacy, którzy nie daliby wiary jego uposażeniom.
W oświęcimskim klubie Wardecki wystąpił w sześciu spotkaniach.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?