Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Prezydent zapewnia, że nie po to walczył o sądecki ratusz, by zrobić skok na kasę

Janusz Bobrek
Janusz Bobrek
Prezydent Ludomir Handzel zapowiada oszczędności i zaczyna od swojej wypłaty. jednocześnie marzy mu się kupno działki za ponad 20 mln zł, na której postawiłby nowy urząd miasta.

Dostał pan już pierwszą wypłatę, po tym jak radni ustalili pana wynagrodzenie?
Tak, dostałem wynagrodzenie za grudzień i 10 dni listopada. Było to 4200 zł netto.

To bardzo mało, zważywszy na ilość pracy i jej powagę. Przeniósł się pan ze świata biznesu do urzędu. Kiedy ostatni raz pan tak niewiele zarabiał?
Podejrzewam, że dosyć dawno, ale kwestia zarobków to dla mnie trzeciorzędna sprawa. Czuję pewne wyzwanie związane z tą funkcją, z tym w jakim stanie jest to miasto. To dla mnie misja. Radni Koalicji Nowosądeckiej, ustalając mi wynagrodzenie, chcieli symbolicznie pokazać, że możemy się też sami ograniczać i oszczędzać. Oczywiście pensja prezydenta to nikła część budżetu miasta, ale to pokazanie pewnej drogi.

Ale to duża różnica zarabiać nie 10, a 4 tysiące złotych?

Dla mnie nie jest to podstawowe zagadnienie. Należę do tej grupy sądeczan, dla których to nie jest najważniejsze.

Ta kwota wystarczy dla pięcioosobowej rodziny Handzlów?
Na szczęście jeszcze moja żona zarabia, nie mam żadnego kredytu, leasingu, mam wybudowany dom. Mam też inne, legalne źródła dochodu np. z wynajmu nieruchomości. Standard życia mojej rodziny nie obniży się przez to, że zostałem prezydentem.

Czy to słuszne, żeby pana zastępcy zarabiali więcej niż pan, ich przełożony?
Zarabiają znacznie więcej niż ja. W dużych firmach jest akceptowalna taka praktyka, że jeśli ktoś jest kluczowym pracownikiem, to może zarabiać więcej niż prezes. Tak jest w biznesie, np. w handlu. Jeśli chodzi o urząd, to trudno, żeby pracownicy tylko czuli, że to jest dla nich wyzwanie. To dla nich także miejsce pracy i źródło ich utrzymania.

W tym tygodniu powołał pan drugiego zastępcę. Wiemy, że Magdalena Majka była brana pod uwagę jeszcze przed pana zaprzysiężeniem. Długo pan zwlekał z tą decyzją?

Długo rozmawialiśmy. To była dla mnie bardzo ważna decyzja, bo o ile w stu procentach byłem przekonany, że moim pierwszym zastępcą powinien być Artur Bochenek, o tyle w kwestiach oświaty i polityki społecznej nie miałem już takiej jasnej wizji. To bardzo odpowiedzialne zadanie, zważywszy, że mówimy o około dwóch tysiącach nauczycieli, ale też o dużym gronie dzieci i młodzieży, ich wychowaniu, czyli naszej przyszłości. Oświata to również znaczna część budżetu.

Magdalena Majka, co prawda nie należy do PiS-u, ale jest z nim bardzo blisko związana jako prawa ręka posła Piotra Naimskiego. Liczy pan teraz na lepsze stosunki z partią rządzącą, przynajmniej z politykami z Warszawy?

Bardzo cenię Piotra Naimskiego za jego pracę dla kraju, mocno mu kibicuję. To, co robi w zakresie energetyki, to ważna misja. Zawsze miałem z nim dobry kontakt, ale w przypadku wyboru Magdaleny Majki decydowały kwestie merytoryczne dotyczące wspólnej wizji sądeckiej edukacji i jej kompetencje. Owszem poseł Naimski zawsze przychylnie patrzył na Sądecczyznę, ale w tych decyzjach nie ma jakiegoś drugiego dna. Każdy skądś pochodzi. W pracy sobie żartuję, że wszystkich w zarządzie miasta łączy to, że jesteśmy absolwentami I Liceum: Artur Bochenek, Magdalena Majka i ja, a także mój kandydat do funkcji sekretarza miasta.

Wiemy, że to Piotr Lachowicz. Zamierza go pan zatrudnić dopiero jak zwolni się stanowisko sekretarza, czy może utworzy pan stanowisko dyrektora urzędu miasta, bo ktoś musi nim kierować, w czasie, gdy sekretarz Edyta Brongiel jest chora?
Tak chciałbym, żeby to był Piotr Lachowicz. Mam do niego pełne zaufanie, to osoba kompetentna, bardzo w mieście ceniona. Czy będzie sekretarzem czy dyrektorem, to dla mnie tylko nomenklatura.

Ale to radny wojewódzki, wybrany z listy Platformy Obywatelskiej?
Co pokazuje, że moje decyzje są szerokie i skupione na tym, aby zasiadały w ratuszu kompetentne osoby. Potrafię zatrudnić radnego Platformy jak i byłą dyrektor biura posła Prawa i Sprawiedliwości.

Minęło już kilka dni od tragicznych wydarzeń w Gdańsku i zamachu na prezydenta Pawła Adamowicza. Czy to morderstwo zmieniło pana postrzeganie funkcji prezydenta? Obawia się pan o swoje bezpieczeństwo?
To wstrząsnęło cała Polską. Swoje odczucia wyraziłem ciszą podczas wystąpienia pod ratuszem, bo nie da się tego ubrać w słowa. Jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo, to raczej nie odczuwam zagrożenia, nie czuję powodów, żeby zatrudniać ochronę, bo to są koszty. Więc nie zamierzam nic zmieniać w zakresie swojego funkcjonowania w ratuszu.

Spytamy o ten zakres. Chce być pan nowoczesnym prezydentem, który będzie dostępny dla mieszkańców nawet w internecie, a dodatkowo wysłucha ich osobiście w soboty.

Spotkania online obiecałem już w kampanii wyborczej i chciałbym, aby się odbywały raz w miesiącu. Co do przyjmowania sądeczan w soboty, to na razie mam za mało czasu żeby to robić w tygodniu. Mieszkańcy oczekują kontaktu z prezydentem: niektórzy przychodzą ze swoimi problemami, inni z pomysłami na miasto.

To bardzo ociepla wizerunek prezydenta, ale ludzie za pięć lat ocenią pana za inwestycje. Jak pan zamierza zrealizować plany swojego poprzednika na ten rok, bo kwoty na ich wykonanie są o wiele za niskie?
W tym roku zrobimy, co się da. Może następne lata będą bardziej szczęśliwe dla tych twardych inwestycji. Przede wszystkim skupimy się na dokończeniu budowy mostu heleńskiego, bo to problem, który drastycznie obniżył poziom jakości życia w mieście. Rozpoczniemy także porządkowanie brzegów Kamienicy, inwestycja w Parku Strzeleckim też jest niedoszacowana i na pewno trzeba będzie unieważnić pierwszy przetarg.

Mówi pan o mizerii finansowej, ale proponuje pan radnym zaciągnięcie ponad 20 mln zł kredytu na zakup działki. Gdzie tu sens?

Chciałbym powiedzieć trzy rzeczy. Dotychczas tylko wyprzedawaliśmy majątek miasta, więc może czas się zastanowić jak ten majątek powiększyć. Druga rzecz, to potrzeba dyskusji na ten temat, bo najłatwiejszą rzeczą byłoby, gdybym po prostu zrezygnował z prawa pierwokupu, odpisując oferentowi, że nas nie stać. To ostatni taki areał w mieście, który można wykorzystać częściowo pod drogę do planowanego mostu południowego, wybudować tu w przyszłości nowy urząd miasta. Jesteśmy obecnie w 22 lokalizacjach, co generuje duże koszty nie tylko komunikacyjne, ale związane z wynajmem. Rocznie to prawie pół miliona złotych. W 12 lat to 6 milionów złotych wydanych na czynsz. Warto podyskutować o temacie.

Jest pan w trakcie reorganizacji urzędu miasta i podległych mu spółek. Wiemy, że w grę wchodzą nie tylko kwestie personalne, ale także przydatność tych podmiotów. Czy któraś z miejskich spółek zostanie zlikwidowana?
Taką spółką, która nie ma racji bytu, jest Sądecka Agencja Rozwoju Regionalnego. Ona prowadzi pięć dużych projektów: cztery związane z bezrobociem, a jeden romski. Mogą je przejąć inne wydziały czy agendy. Nie może tak być, że podatnik utrzymuje spółkę, która realizuje projekt za 800 tys. zł, po którym prace podejmuje tylko 10 osób. To kosztowne działanie.

Spółka posiada nieruchomości przy ul. Jagiellońskiej 14 i Lwowskiej. Czy wtedy przejmie je miasto?
Tak i może mieć z tego przychody.

A co z Sądeckimi Wodociągami? Czy i tam będzie zmiana prezesa?
To chichot historii, że miasto Nowy Sącz nie ma większości udziałów w tej spółce, bo sprzedano je Polskiemu Funduszowi Rozwoju. Bez jego zgody nie można zmienić prezesa zarządu spółki.

Czyli Janusz Adamek jest do zmiany?
Proszę nie wymagać ode mnie deklaracji. Jedno mogę zdradzić. Uważam, że sądecka woda jest za droga i to bym chciał zmienić.

WIADOMOŚCI Z SĄDECCZYZNY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowy Sącz. Prezydent zapewnia, że nie po to walczył o sądecki ratusz, by zrobić skok na kasę - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto