Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: Po kompromitującej porażce w Janowie z Naprzodem (0:4) w Unii nastał czas rozliczeń

Jerzy Zaborski
Po drugiej kompromitującej porażce z Naprzodem działacze Unii postanowili rozliczyć drużynę.
Po drugiej kompromitującej porażce z Naprzodem działacze Unii postanowili rozliczyć drużynę. Fot. Jerzy Zaborski
Wyjątkowo nerwowo zrobiło się w Unii przed jej kolejnym meczem z przeciwko Ciarko Sanok (wtorek, 28 października o godz. 18) i bynajmniej nie dlatego, że do Oświęcimia przyjeżdża aktualny mistrz Polski. Klubowi działacze zaczęli rozliczać drużynę z kompromitujących wpadek, a taką bez wątpienia była porażka w Janowie z Naprzodem (0:4), druga zresztą w tym sezonie. U siebie oświęcimianie przegrali przecież 1:5.

Działacze Unii starają się dotrzeć do przyczyn skrajnych postaw hokeistów, którzy z jednej strony potrafili we własnej hali wydrzeć zwycięstwo Podhalu Nowy Targ (2:1), rewelacji tegorocznych rozgrywek, by dwa dni później skompromitować się w Janowie, z występującym w ekstraklasie na półamatorskich zasadach Naprzodem. To dlatego drużyna została wezwana „na dywanik”.

- Na kim chłopcy zamierzają zdobywać punkty, jeśli nie na beniaminku, mając w perspektywie cykl trzech trudnych spotkań, bo - po przyjęciu Sanoka - jedziemy do Tychów i podejmiemy Jastrzębie _– wylicza Ryszard Skórka, prezes Unii. - _Nikogo nie lekceważę, ale mecz w Janowie był z gatunku tych, w którym zaksięgowanie punktów było wręcz obowiązkowe. Tymczasem po obejrzeniu dwóch tercji, zażenowany poziomem widowiska opuściłem janowską halę.

Oświęcimscy działacze wyszli z założenia, że jaka praca, taka płaca. - Poinformowaliśmy drużynę o zmianie regulaminu płac na bardziej motywacyjny _– zdradza Ryszard Skórka. - _Pieniądze będą musieli podnieść z lodu, więc część wynagrodzenia z puli umowy sponsorskiej została zawodnikom zamrożona i zostanie im wypłacona dopiero po wejściu do „szóstki”. Coś musieliśmy robić, skoro dwa tygodnie temu rozmawialiśmy z chłopcami i efekt tego – jak widać - był marny.

Kibice obawiają się, że skoro w Janowie oświęcimianie sprawiali wrażenie, jakby przeszli obok meczu, to w konfrontacji z Sanokiem nad Unią zawisła groźba pogromu. - Może nie będzie tak źle _– uspokaja Marcin Jaros, najbardziej doświadczony zawodnik Unii. - _Musimy wreszcie zacząć strzelać gole. Pocieszające jest to, że okazji nam nie brakuje. Musi nam w końcu zaskoczyć. Poza tym, zawsze aktualne jest hasło o biciu mistrza.

Słów krytyki pod adresem zawodników nie szczędzi też trener, Josef Dobosz. - W sporcie nie ma łatwiejszych i trudniejszych przeciwników, a wydaje mi się, że zawodnicy w ten sposób ich klasyfikują – analizuje oświęcimski szkoleniowiec. - W każdym meczu koncentracja musi być o pierwszej do ostatniej minuty, bo inaczej szybko traci się frajerskie bramki, jak to było w Janowie, które w dodatku ustawiają mecz. Ręce opadają, jak w osłabieniach łatwo i szybko dostajemy bramki, a tymczasem gole zdobyte przez nas w przewadze można policzyć na palcach jednej ręki – dodaje Dobosz, zapowiadając, że niektórzy doświadczeni zawodnicy nie wezmą się do gry, ich miejsce zajmą młodzi. W jego drużynie nikt nie będzie miał miejsca zapewnionego za zasługi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto