Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Synthos przegrał z ekologami bitwę o wybudowanie spalarni odpadów

Monika Pawłowska
Oświęcimska spalarnia byłaby drugą w Małopolsce. Pierwsza jest w Krakowie (na zdjęciu). Jej moc przerobowa ma wynosić 150 tys. ton odpadów rocznie i kosztować ok. 400 mln zł. Czy powstanie?
Oświęcimska spalarnia byłaby drugą w Małopolsce. Pierwsza jest w Krakowie (na zdjęciu). Jej moc przerobowa ma wynosić 150 tys. ton odpadów rocznie i kosztować ok. 400 mln zł. Czy powstanie? Fot. Dariusz Bloch
Krakowski Wojewódzki Sąd Administracyjny projekt budowlany wraz z pozwoleniem na budowę spalarni śmieci w Oświęcimiu uchylił, po rozpatrzeniu skargi ekologów z Towarzystwa na Rzecz Ziemi w Oświęcimiu. W firmie Synthos zastanawiają się teraz, co zrobić z tym fantem.

Przygotowano „po łebkach”

Ekolodzy, przeglądając dokumenty dotyczące spalarni, znaleźli wiele błędów. Według nich były m.in. w dokumentacji projektowej. Złożyli więc odwołanie od decyzji starosty oświęcimskiego dającej zgodę na budowę do wojewody małopolskiego. Wojewoda jednak nie dopatrzył się nieprawidłowości. Toteż złożyli skargę do Sądu Administracyjnego w Krakowie.

Sąd przyznał rację ekologom. Znalazł również sporo błędów przy wydawaniu pozwoleń przez starostwo i wojewodę.

Ludzie z Towarzystwa cieszą się. Podkreślają, że to sukces, bo inwestycja zagraża ludziom i środowisku. Liczą, że nie powstanie wcale. - Wyrok jest tak gruntownie uzasadniony, tyle braków sąd wytknął, że nie wierzę, by Synthos złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego - mówi Piotr Rymarowicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ziemi w Oświęcimiu.

Towarzystwo od dawna alarmowało, że inwestycja jest niezgodna z normami środowiskowymi. Podnosili m.in. iż inwestor zrezygnował z instalacji do unieszkodliwiana popiołu oraz płuczki, która miałaby „wymywać” zanieczyszczenia.

Jak podkreśla ekolog, nie było też wymaganych konsultacji społecznych. Przez to mieszkańcy nie mają pojęcia, co tak naprawdę za ich płotami powstanie.

- Czytaliśmy slogany, że będzie bezpieczna i nowoczesna, ale nikt nam nie przedstawił żadnych argumentów - mówi Justyna Marcinek z os. Chemików.

Także dziennikarzom trudno było uzyskać jakiekolwiek informacje na temat inwestycji. Dostawali krótkie komunikaty i nikt nie odpowiadał na dodatkowe pytania.

W tej chwili oświęcimskie składowisko przyjmuje 40 tys. ton odpadów rocznie, a spalarnia miałaby ich przyjąć 150 tys. ton. - Po spaleniu takiej ilości śmieci zostałoby 50 tys. ton popiołu, który trzeba byłoby gdzieś składować. Pytanie gdzie? Efekt byłby taki, że śmieci u nas by przybyło, a nie ubyło - przekonuje Piotr Rymarowicz. - Nie było też dyskusji, którędy i skąd, będą przywożone odpady komunalne i przemysłowe - dodaje.

Kwestia transportu mocno nurtuje oświęcimian. Już w tej chwili przejazd przez miasto i okolice, to głównie stanie w korkach. Olbrzymia spalarnia obsługująca pół Małopolski i Śląska, spowodowałaby wzmożony ruch ciężarówek. Musiałyby przebić się przez nieprzystosowane do takiego ruchu ulice.

- Te z okolic Krakowa i Wadowic jechałyby przez centrum Zatora. Te ze Śląska przez jeden z naszych dwóch mostów. Kto to wymyślił? - denerwują się oświęcimianie.

Z zastopowania inwestycji cieszą się również mieszkańcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Stop Fetorowi w Mieście i Gminie Oświęcim.
- Skrycie liczymy, że temat spalarni w Oświęcimiu całkiem zostanie porzucony - mówi Bartłomiej Gieregowski ze stowarzyszenia.

- Warto podkreślić, że wyrok wskazuje na brak reakcji instytucji, których zadaniem jest ochrona nas przed nieprawidłowościami. To oznacza, że musimy ciągle patrzeć władzy na ręce i będziemy to robić - zapowiada.

Synthos mało wylewny

Wyrok sądu pogrążył plany potentata chemicznego raz na zawsze czy tylko oddalił budowę spalarni? Próbowaliśmy poznać plany firmy.
- Analizujemy otrzymane niedawno uzasadnienie wyroku. Po zakończeniu tych czynności podejmiemy decyzję w kwestii dalszego postępowania - odpowiada jedynie Agata Kościelnik, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej spółki.

Z kolei starosta oświęcimski zgadza się z argumentacją sądu wytykającą niekompetencje inwestorowi oraz pracownikom Starostwa Powiatowego. - Przyznaję się do winy bez bicia - mówi Zbigniew Starzec. I tu ekolodzy i mieszkańcy nie mają się z czego cieszyć, bo starosta ma zamiar procedurę z pozwoleniami przeprowadzić od nowa. - Zrobimy wszystko, żeby kolejny wniosek był bez błędów - dodaje. Ma być gotowy na początku przyszłego roku.

W tym celu została powołana specjalna grupa, w skład której weszli m.in. przedstawiciele Synthosu, pracownicy wydziałów ochrony środowiska i architektury, prawnicy oraz specjaliści z zewnątrz. Z tego wniosek, że o spalarni śmieci w Oświęcimiu jeszcze usłyszymy.

Tylko Kraków i Oświęcim

W ubiegłym roku z projektu programu gospodarki odpadami województwa małopolskiego na lata 2016-2022 wykreślono spalarnie śmieci w Chrzanowie, Gorlicach i Tarnowie. Po przeliczeniu okazało się, że mieszkańcy produkują o 18 proc. mniej odpadów, niż przewidywano w programie uchwalonym w 2012 r.

Dlatego zdecydowano się na dwie instalacje dla całej Małopolski: w Krakowie, która działa od 2015 r. i w Oświęcimiu, która miała być gotowa w kwietniu tego roku, a kolejny termin mówił o wiośnie przyszłego. Inwestorem jest chemiczna spółka Synthos Dwory 7. Spalarnia ma produkować parę technologiczną i energię elektryczną na potrzeby chemicznego potentata. Synthos Dwory 7 posiada prawie 77 proc. udziałów w Miejsko-Przemysłowej Oczyszczalni Ścieków w Oświęcimiu. Pozostałe udziały należą do miasta Oświęcim.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzeszcze.naszemiasto.pl Nasze Miasto