Codziennie 14 tysięcy turystów

W sezonie letnim na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego codziennie wchodziło 14 tysięcy 250 osób - twierdzi wicedyrektor TPN, Stanisław Czubernat. Z tej liczby wędrujących latem po Tatrach pomocy ratowników TOPR każdego dnia wymagało statystycznie półtorej osoby. Trzy wypadki zakończyły się tragicznie. Ale i tak toprowcy miniony sezon, mimo że tłumny, uważają za jeden ze spokojniejszych.

- W ciągu trzech miesięcy zaliczanych do sezonu: lipca, sierpnia i września sprzedaliśmy 1 mln 297 tys. biletów wstępu na teren Parku. To trochę powyżej średniej - podsumowuje dyrektor Czubernat. Z pewnością jednak te dane nie odzwierciedlają rzeczywistej liczby turystów, którzy przekroczyli granice Tatrzańskiego Parku Narodowego. Są to jedynie szacunki, których podstawą jest ilość biletów sprzedanych przy wejściach do parku. Ale prawie drugie tyle turystów wchodzi do parku w miejscach, gdzie nie ma punktów sprzedaży, poza godzinami sprzedaży, bardzo dużo też wjeżdża kolejką na Kasprowy Wierch. Za darmo można wejść do dwóch dolinek spacerowych: Ku Dziurze oraz Za Bramką, a także na Drogę pod Reglami, do miejsc kultu religijnego. TPN stosuje też w ciągu roku zwolnienia od opłat za bilety wstępu, np. dla wychowanków domów dziecka, osób niepełnosprawnych, przewodników tatrzańskich licencjonowanych, naukowców oraz mieszkańców Podtatrza. W ubiegłym roku zwolnił ponad 6 tys. turystów.

Ciągle wśród miejsc najczęściej odwiedzanych przez turystów króluje Morskie Oko - twierdzi dyrektor Czubernat. Tuż za nim, zresztą także tradycyjnie, jest Dolina Kościeliska, na trzecim miejscu natomiast - Węzeł Kuźnicki.

Tradycyjnie też największe tłumy wędrowały po Tatrach w sierpniu, zwłaszcza że pogoda wyjątkowo dopisywała. Kulminacja przypadła na długi weekend w połowie sierpnia. Tatry przeżywały wtedy prawdziwe oblężenie: Orla Perć, Giewont, Kasprowy i popularne doliny oraz Morskie Oko były zapchane! Droga do Morskiego Oka natomiast przypominała Krupówki w szczycie. - Czy to prawda, że nie można wejść do Morskiego Oka i trzeba czekać w kolejce? - pytali turyści idący w nie kończącym się tłumie drogą do Morskiego.

Górale żartowali, że chyba cała Polska ruszyła na ten długi upalny weekend pod Tatry! Parking na Palenicy Białczańskiej od wczesnych godzin rannych był zapełniony, a zaparkowane wzdłuż szosy pojazdy stały aż do Wierchu Poroniec.

- Liczyliśmy, że przy takich tłumach codziennie wędrujących po Tatrach, wypadków będzie o wiele więcej. Na szczęście się przeliczyliśmy! Być może turyści są coraz bardziej rozważni? Pomocy udzielaliśmy codziennie, ale przy mniej groźnych przypadkach - podsumowuje tegoroczny sezon letni Adam Marasek, zastępca naczelnika TOPR. Pod względem ilości wypadków gorszy był sierpień. W lipcu toprowcy udzielali pomocy 44 osobom, ale ofiar śmiertelnych nie było. Natomiast w sierpniu działań ratowniczych już było więcej. Codziennie dochodziło do kilku wypadków. Najczęściej jednak było to kontuzje kończyn, zasłabnięcia, zatrucia pokarmowe, kłopoty z niewydolnością układu krążenia. Ale nie obyło się bez tragicznych zdarzeń: na Zmarzłej Przełęczy spadła w przepaść turystka, a dwaj starsi turyści zmarli na skutek rozległego zawału.