Z obozu poznańskiego beniaminka było słychać, iż zespół nie ma nic do stracenia i na pewno nie padnie przed Wisłą na kolana. I rzeczywiście, poznanianki zmusiły mistrzynie Polski do sporego wysiłku. Więcej, w drugiej kwarcie potrafiły solidnie "pogonić" krakowianki, a na początku kwarty trzeciej nawet prowadziły i to różnicą 5 punktów (40: 35)! Na szczęście akurat wtedy wiślaczki wreszcie uznały, iż należy zacząć grać w koszykówkę...
Wcześniej bowiem, z wyjątkiem początkowych 3-4 minut (prowadzenie 10:2), "Biała Gwiazda" grała po prostu słabo, a chwilami bardzo słabo. Mnożyły się błędy indywidualne, poszczególne krakowskie koszykarki notowały wiele strat, ponadto momentami jakby spały pod tablicami. MUKS zaś - jako się rzekło, nie mający nic do stracenia - poczynał sobie przede wszystkim bardzo odważnie. W większości młode zawodniczki rzuciły na szalę pokłady ambicji, zadziorności i fantazji.
A przy tym grały bez obciążeń, wszak raczej nie liczono na pokonanie wiślaczek. A w takich okolicznościach zdarzają się czasami najdziwniejsze rzeczy, udają się najbardziej "wariackie" akcje i rzuty. I tak było do wspomnianej 23 minuty i pięciopunktowego prowadzenia beniaminka. Był to jednak moment, w którym Wisła zwarła szeregi, pokazała boiskową agresję, zaczęła bronić i trafiać.
Tym samym - jak błyskawicznie skomentowano na trybunach - wydarzenia wróciły do oczekiwanej normy. Obserwowano już więc tylko powiększanie punktowej przewagi faworyta. Z wymiernym udziałem Candice Dupree. Zaczął jej bowiem "siedzieć" rzut, zanotowała też 4 zbiórki, czyli wreszcie miała wymierny wkład w wygraną zespołu. Może więc będzie to ten przełomowy moment i Candice zacznie grać na oczekiwanym poziomie?
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
