MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jak po luminalu...

Janusz KOZIOŁ
WISŁA Can-Pack Kraków - ŁKS Lotto Łódź 63:77 (14:20, 15:19, 20:15, 14:23) Punkty: Predehl 13 (1x3), Kobryn 10, Czepiec 7, Radwan 7 (1), Czarnecka 4 oraz Sibora 10 (1), Stefanowskaja 7, Gburczyk 5 (1) - Kenig 26 (1), ...

WISŁA Can-Pack Kraków - ŁKS Lotto Łódź 63:77 (14:20, 15:19, 20:15, 14:23)

Punkty: Predehl 13 (1x3), Kobryn 10, Czepiec 7, Radwan 7 (1), Czarnecka 4 oraz Sibora 10 (1), Stefanowskaja 7, Gburczyk 5 (1) - Kenig 26 (1), Owczarek 13 (1), Jodeikaite 12 (2), Perlińska 8 (2), Dominauskaite 8 (2) oraz Skorek 7, Włodarska 2, Ivlieva 1. Sędziowali D. Włodkowski i D. Kowalczyk z Wrocławia.

Krakowianki przez większość meczu grały niczym uśpione, jakby wszystkie zaaplikowały sobie luminal. Ospałe w obronie, w ataku, zero pomysłu na zablokowanie rywalek przy rzutach z dystansu, wreszcie nieskuteczność tak rażąca, że aż niemożliwa do wytłumaczenia. Grając tak słabo nie było nawet co marzyć o dobrym wyniku.

W pierwszej kwarcie wiślczki prowadziły nawet 8:4, ale po rzucie za 3 pkt. Dominauskaite ŁKS wyszedł na prowadzenie 13:12 i nie oddał go już do końca spotkania. Trzeba przyznać, że te ,trójki", to była najsilniejsza broń łodzianek, który zdobyły w ten sposób aż 24 pkt. Przy 6 pkt. po ,bonusowych" rzutach wiślaczek ta przewaga rzeczywiście była ogromna. ŁKS imponował dobrą organizacją gry, świetnie radził sobie w kontrataku i miał w składzie prawdziwą gwiazdę, Kenig. Ta w całym meczu rzuciła aż 26 pkt., była dla gospodyń wręcz nie do zatrzymania. Strata 6 pkt. po pierwszej kwarcie zwiększyła się już do 10, gdy zawodniczki schodziły na przerwę. Na pudła krakowianek rywalki odpowiadały raz po raz celnymi rzutami, za 3 pkt. rzucały Jodeikaite i Perlińska. Najwyższa przewaga łodzianek wyniosła w tej części gry 12 pkt. (26:14).

Tylko trzecia kwarta zakończyła się wygraną Wisły 20:15. Gdy gospodynie zdobyły 7 pkt. z rzędu, a potem jeszcze Sibora rzuciła za 3 pkt. straty zostały zmniejszone najpierw do 6 pkt. (43:49), a potem nawet do 4 pkt. (47:51). Niestety zespół nie poszedł za ciosem, ale mimo wszystko utrzymywał kontakt z rywalkami, bo po tych trzech kwartach było tylko 49:54. Ostatnie nadzieje na zwycięstwo mieliśmy, gdy po rzucie Sibory Wisła przegrywała 51:58. Niestety seria błędów najbardziej doświadczonych zawodniczek Wisły spowodowała, że od 33 min. te straty się systematycznie powiększały. Najwięcej wyniosły minus 18 pkt. (53:71). Rzut Gburczyk za 3 pkt. w końcówce spotkania niczego już nie mógł zmienić. Wygrał ŁKS, zespół lepiej zorganizowany i mający w sobie większą wolę zwycięstwa. O grze swoich podopiecznych trener Wojciech Downar-Zapolski powiedział: antykoszykówka. I się w tej ocenie nie pomylił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto