Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykły Dom Ubogich w Rudzie Śląskiej funkcjonuje na probostwie. Tu każdy może przyjść, wypić herbatę, otrzymać pomoc

Mateusz Czajka
Mateusz Czajka
Wideo
od 16 lat
W Rudzie Śląskiej od kilku lat funkcjonuje Dom Ubogich - na normalnej, śląskiej farze. "Dom to miejsce, w którym dzieją się cuda" - mówi pani Mariola Domańska. W tym miejscu ubodzy otrzymują pomoc w znalezieniu pracy, jedzenie, mogą się wykąpać, uprać rzeczy i po prostu spędzić czas. "Jesteśmy taką małą rodziną" – mówi pani Patrycja, która tu przychodzi.

KLIKNIJ TUTAJ, by zobaczyć ZDJĘCIA ze tego miejsca!

"Ubodzy nie są problemem, ale zasobem"

Dom funkcjonuje przy parafii św. Andrzeja Boboli. To miejsce, gdzie każdy może przyjść, ogrzać się, napić herbaty, a co najważniejsze poczuć się po prostu chcianym i kochanym. Dom prowadzony przez Stowarzyszenie św. Filipa Nereusza wspiera także w poszukiwaniu pracy i wychodzeniu z nałogów. Tutaj można zjeść śniadanie, wykąpać się i wyprać oraz wysuszyć rzeczy – to wszystko dzieje się na zwykłej, śląskiej farze.

— Cieszę się, że probostwo połączone jest z Domem Ubogich. To każdego dnia stwarza możliwości „aby wejść w osobistą relację z każdym z nich” - do czego zachęca Papież Franciszek – wyjaśnia proboszcz i zarazem kapelan Stowarzyszenia ks. Piotr Wenzel.

Kapłan podkreśla, że Dom Ubogich dobrze wpływa na parafię, a parafia na Dom. Ważne są dla niego słowa papieża Franciszka, w których wskazuje, że „ubodzy nie są problemem, ale zasobem, z którego możemy zaczerpnąć, aby żyć istotą Ewangelii”. Trzeba to tylko zobaczyć, bo każdy ubogi wnosi do wspólnoty niepowtarzalny dar. Ksiądz Piotr podkreśla, że są to między innymi poruszające historie upadków i podnoszenia się ku niebu.

Parafianie zaprzyjaźnili się z ubogimi

Widzą to i słyszą parafianie, którzy wspierają ubogich przychodzących tu nie tylko z Rudy Śląskiej, ale i ościennych miast. Przygotowują paczki na święta, dzielą się ubraniami, a ostatnio także zimowymi butami. Od lat po Mszy Świętej niedzielnej o godz. 12.00 jest wspólny obiad, na który przychodzi od 40 do 60 potrzebujących – oczywiście księża posługujący w parafii zawsze są z ubogimi i jedzą ten sam posiłek. Obiad jest najsmaczniejszy, bo przygotowany przez wolontariuszy tak prosto od serca. Po obiedzie często jest ciasto – „słodko babka” pieczona i przywożona z Ornontowic przez małżeństwo emerytów wspierających Dom Ubogich. Potem oglądany jest dobry film o Jezusie.

— Wolontariuszami jest wielu parafian, ale i osoby z okolicznych miast. Gotują, ustawiają ławki i stoły, podają posiłek, a na Eucharystii pięknie grają na instrumentach i śpiewają. Poznali bezdomnych, spojrzeli w ich oczy i zaprzyjaźnili się. To takie boże, takie niezwykłe – dodaje ks. Piotr Wenzel.

„Jesteśmy małą rodziną”

Dom wspiera każdego dnia około 30 osób. Pieczywo, herbata, pomoc w załatwieniu spraw urzędowych, organizowanie terapii, kąpiel i wypranie odzieży, rozmowy, wspólna praca wokół Domu - to tutaj codzienność. Ubodzy w zamian pomagają parafii w utrzymaniu porządku. Wytwarzają własnoręcznie świece i różne ozdoby. Wykonują je w czasie czwartkowych warsztatów. Jak wskazali w rozmowie z nami, Dom Ubogich jest dla nich ostoją, miejscem spokoju. Potrzebują tego, bo każdy z nich niesie na swoich barkach trudną historię.

Panu Eugeniuszowi noga powinęła się po śmierci matki. Wpadł w ciąg i przepił pieniądze odłożone na motor. Wcześniej pracował w tzw. „wykończeniówce”, był też górnikiem. Poprosił o pomoc w Domu Ubogich, trafił na odwyk, później na terapię. Niestety jak wrócił okazało się, że stracił miejsce do zamieszkania. Trafił na ulicę. Wspierany, nie poddał się.

— Otrzymałem pracę na okres próbny. Jestem z tego bardzo zadowolony. Dumny – cieszy się pan Eugeniusz.

Mimo to dalej zamierza odwiedzać kolegów w Domu Ubogich. Widać wyraźnie, że dobrze się tutaj czuje. Zresztą, nie tylko on.

— Jesteśmy taką małą rodziną – dodaje pani Patrycja.

Dom trzyma w trzeźwości

Przed wejściem do Domu każdy jest badany alkomatem. Zasady są jasne i znane wszystkim. Trzeźwość, szacunek, współpraca, dbanie o miejsce.

— My jesteśmy w takiej samej sytuacji – przeważnie wszyscy z noclegowni – wyjaśnia Pan Krystian - To jest dobre, bo wszędzie trzeba dmuchać, w noclegowni też. Tak to przynajmniej bez alkoholu jest. Lepiej się żyje, jak jest ten Dom. Teraz dostałem mieszkanie, remontuję. W grudniu już się chyba przeprowadzę – dodaje.

Do Domu przychodzą jednak nie tylko osoby bezdomne. Czasem w ubóstwo i tarapaty życiowe wpędza człowieka stan zdrowia.

— Pomagają tu z pracą, załatwiać dokumenty np. do emerytury, różnych dodatków. Ja akurat jestem na rencie. Mam endoprotezę i czekam na drugą. Nie wiem, czy pan patrzył, ale tam mamy piękny ogród. Jak jest lato, to spędzamy tam czas. Nieraz są robione ogniska – mówi Pan Zbigniew.

We wspomnianym ogrodzie znajduje się ogromna altana – udało się ją wybudować dzięki funduszom pozyskanym przez Stowarzyszenie św. Filipa Nereusza. Jednak z roku na rok coraz trudniej zdobyć wsparcie dla bezdomnych, dlatego Stowarzyszenie prosi o pomoc za pośrednictwem Facebooka i strony www.nereusz.pl. Tradycyjny jesienny koncert „Nereusz” zagra, aby zebrać środki na funkcjonowanie Domu Ubogich.

„Dom Ubogich – Dom Cudów”

— Pomagając, pamiętam że „kto nie daje Boga, daje za mało”. Dlatego staramy się dawać tu Miłość – Boga. To z mojej perspektywy jest najważniejsze - podkreśla ksiądz Piotr.

Spowiedzi i nawrócenia po kilkudziesięciu latach, modlitwy zanoszone przez bezdomnych za bliskich, o pokój na świecie i za osoby samotne - to dla niego potwierdzenie, że to, co tutaj się dzieje, ma sens. Zresztą nie tylko dla niego.

— Dom to miejsce, w którym dzieją się cuda. Każdego dnia. Niektóre spektakularne - ktoś przestał pić po 34 latach. Inne takie, których można nie zauważyć, np. odzyskany kontakt z rodziną, czy praca utrzymana przez 3 miesiące. Czasem ktoś korzysta z pomocy i deklaruje, że nie wierzy w Boga, a po kilkunastu dniach sam dopytuje o spowiedź albo rozmowę z księdzem. Czasem przychodzi ktoś, kto nie chce pracować, po miesiącu rozszyła CV i rozpoczyna pracę. To są zmiany, których nie widać pierwszego czy drugiego dnia, one wydarzają się w czasie. Gdy ma się relację z ludźmi, to każdy dzień ma sens i przynosi owoce. – twierdzi Mariola Domańska – pracownik Domu Ubogich.

Przed Światowym Dniem Ubogich odwiedziliśmy niezwykłe miejsce w Rudzie Śląskiej. Dom Ubogich przy parafii pw. św. Andrzeja Boboli działa od kilku lat. Prowadzony jest przez Stowarzyszenie św. Filipa Nereusza.

Niezwykły Dom Ubogich w Rudzie Śląskiej funkcjonuje na probo...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto