MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ostudzony optymizm

Janusz KOZIOŁ
Fot. Jacek KOZIOŁ
Fot. Jacek KOZIOŁ
WISŁA Kraków - NEC Nijmegen 2:1 (1:0) Bramki: Frankowski 29, 55 min. - Wielaert z karnego 64 min. Sędziował: L. Paniashvili z Gruzji. Żółte kartki: Wielaert, De Freitas - Baszczyński, Piotr Brożek, Szymkowiak, Paweł ...

WISŁA Kraków - NEC Nijmegen 2:1 (1:0)

Bramki: Frankowski 29, 55 min. - Wielaert z karnego 64 min. Sędziował: L. Paniashvili z Gruzji. Żółte kartki: Wielaert, De Freitas - Baszczyński, Piotr Brożek, Szymkowiak, Paweł Brożek. Widzów 6 tys.

WISŁA: Piekutowski - Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Stolarczyk - Gorawski, Szymkowiak, Strąk (72. Ouadja), Brasilia (46. Piotr Brożek) - Frankowski (72. Paweł Brożek), Żurawski.

NEC: Gentenaar - Wisgerhof, Wielaert, Ebbinge, Leiwakabessy (87. Tumba) - Schuurman, Hersi, Govedarica, Zonneveld - De Freitas (57. Ax), De Nooijer (76. Van Rijswijk).

Przygasł optymizm jaki panował w Krakowie przed pierwszym meczem pucharowym z NEC. Postrzegana jako zdecydowany faworyt Wisła wygrała tylko 2:1, a niepokoi przede wszystkim ta stracona na własnym boisku bramka. Rewanż zapowiada się na ciężki bój, w którym wcześniejsza przewaga oceniana nawet na 70 procent na korzyść Wisły teraz już sprowadziła się do wyrównania szans. Niestety Wisła sama jest sobie winna, nie wykorzystując przewagi, którą niewątpliwie przez wiąkszość meczu miała.

Na tym poziomie gra tak frywolna w defensywie, i to z obu stron, raczej się zdarzać nie powinna. Ale piłkarze Wisły i NEC w pierwszych 45 min. nie przejmowali się żadnymi zasadami, zdając się na szczęśliwe przypadki. Pod własnymi bramkami tego szczęścia nie brakowało i gospodarzom i gościom, z jednym wyjątkiem. W 29 min. po akcji Szymkowiaka i Żurawskiego w sytuacji ,sam na sam" znalazł się Frankowski, a on takich okazji nie marnuje. Holendrom pozostało wykłócanie się o domniemanego spalonego, lecz gruziński sędzia w żadne dyskusje nie dał się wciągnąć wskazując na środek boiska.

Zanim do siatki trafił Frankowski napastnicy Wisły i NEC zmarnowali sporo sytuacji nie tyle wypracowanych przez nich, co podarowanych im przez obrońców, a pod krakowską bramką także przez Piekutowskiego. W 1 min. Hersi minął już nawet naszego bramkarza, ale z ostrego kąta trafił tylko w boczną siatkę. Agresywnie grający Holendrzy nie skorzystali również z kolejnych pomyłek - Piekutowski sprezentował piłkę De Freitasowi - nic tylko się cieszyć z takiego obrotu sprawy i wyciągać wnioski. Z tym ostatnim najlepiej nie było.

Cieszyć za to mogła aktywność wiślaków pod bramką Gentenaara. Z rzutów wolnych bardzo groźnie strzelali dwukrotnie Brasilia (piłkę uderzoną pod poprzeczkę wypiąstkowałą bramkarz) i raz Szymkowiak. Ładnie z dystansu strzelał Żurawski, ale najbliższy wpisania się na listę strzelców był Frankowski, kiedy w 8 min. końcem buta zmienił lot piłki tuż przed bramkarzem NEC. Tego uratował nie tyle refleks, co szczęście, bo piłka wpadła Gentenaarowi prosto w ręce, gdy stał na linii bramkowej i nie zdążył nawet zrobić po strzale wiślaka żadnego ruchu. Ta przewaga w sytuacjach na szczęście skończyła się golem z 29 min., po przerwie można więc było spokojniej pracować nad zapewnieniem sobie takiej przewagi, która zbliży wiślaków do awansu w pucharowych zmaganiach. Można było, ale...

Tę drugą połowę podopieczni Henryka Kasperczaka zaczęli z dużym animuszem spychając Holendrów do obrony. Gentenaar obronił potężny strzał Żurawskiego, potem Hersi wybił piłkę już z linii bramkowej. Za to w 55 min. sprytem wykazał się Frankowski, który dostał piłkę 3 m od bramki NEC, ale stojąc do niej tyłem. Napastnik Wisły zdołał się obrócić mimo asysty obrońcy i trafił na 2:0. Wydawało się, że ta przewaga przyniesie wiślakom kolejne gole, tymczasem jedna z nielicznych kontr gości sprowokowała nasz zespół do kolejnego błędu. Zaczęło się od Strąka, który nie wykazał chęci pobiegnięcia za piłką, potem już w polu karnym Stolarczyk przewrócił w niegroźnej zdawałoby się sytuacji de Nooijera i gwizdek sędziego oznaczał rzut karny. Ten wykorzystał Wielaert. Poczucie bezpieczeństwa w kontekście pucharowego dwumeczu prysło. Chwilowo czy aż do ostatniego gwizdka w rewanżu?

Niestety po tej stracie gola w grę wiślaków wdarł się bałagan. Niby atakowali, ale robili to bardzo nerwowo, bez pomysłu na sforsowanie mocnej fizycznie, ale jednak ,drewnianej" obrony rywala. Żurawski mając przed sobą tylko bramkarza strzelił mu prosto w ręce, Gorawskiemu ,zdjął" piłkę tuż przed bramką jeden z defensorów, po najgroźniejszym strzale Szymkowiaka NEC uratował od straty gola rykoszet. Wynik już się nie zmienił, co oznacza, że rewanż 15 października zapowiada się jako gra nerwów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto