Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pływak Michał Piela powalczy o mistrzostwa świata i igrzyska w Paryżu. Sukcesy odnosi dzięki wytrwałości swojej i rodziców

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Michał Piela w plebiscycie "10 Asów" Małopolski, organizowanym przez naszą redakcję, został uznany Odkryciem Roku
Michał Piela w plebiscycie "10 Asów" Małopolski, organizowanym przez naszą redakcję, został uznany Odkryciem Roku Anna Kaczmarz
To nadzieja polskiego pływania. Michał Piela w ubiegłym, 2022 roku został mistrzem Europy juniorów, wywalczył też złoto w mistrzostwach Polski seniorów i może z optymizmem myśleć o podjęciu walki o przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu. Przed 19-letnim pływakiem z Poręby Wielkiej k. Oświęcimia taka przyszłość rysuje się dzięki wytrwałości swojej i rodziców, którzy pomagają mu w karierze.

Talentu mało, determinacji - dużo

Styczność z basenem zawodnik Unii Oświęcim (wcześniej UKS Ósemka Oświęcim) miał już jako małe dziecko. Na pływalnię zabierał go ojciec, choć on sam wybierał raczej saunę.

- Już chyba od pierwszego roku chodził ze mną na basen, wody nigdy się nie bał. Wszystkie kałuży wokół domu były jego, tam uczył się pływać (śmiech). Można było poznać, że woda była jego pasją - mówi tata Radosław. - Był bardzo ruchliwym dzieckiem, żywiołowym. Trzeba go było najpierw trochę "pogonić", żeby się zmęczył i wieczorem zasnął. To był dobry pomysł, aby wysłać go do klasy sportowej, bo ze snem już nie było problemu. Po treningach sam szedł spać po dobranocce.

Michał próbował też piłki nożnej, ale ostatecznie postawił na sport wodny. - Poważniejsze treningi zaczęły się w szkole podstawowej, w "8" w Oświęcimiu. Nie było oporów przed klasą pływacką, raczej radość i ciekawość.

Czy zaprowadzając dziecko do klasy pływackiej, tata liczył, że wyrośnie z niego dobrze rokujący wyczynowy sportowiec? - Nie, ja myślałem tylko, że będzie zmęczony i szybciej pójdzie spać, żeby nie musieć czytać mu dużo bajek. To się udało - śmieje się tata. - Oczywiście liczymy, że Michał będzie jeszcze przynajmniej przez cztery lata rozwijał się tym tempem. Tylko w ten sposób można odnieść sukces na arenie międzynarodowej, a parę sekund do najlepszych jeszcze brakuje. Talentu może nie ma (śmiech), ale ma to coś, czego sportowiec potrzebuje - charakter, wytrwałość. Nigdy go nie musiałem budzić na trening, w sobotę to on budził mnie, żeby go zawieźć. Długo nie opuścił chyba ani jednego treningu, dopiero teraz, gdy przytrafiła mu się choroba, miał wolne. Nawet jak miał złamaną rękę, to chodził, robił ćwiczenia na lądzie przy kolegach.

Mama zawodnika, Agnieszka, dodaje: - Na zgrupowanie do Szczyrku pojechał ze złamanym małym palcem u ręki. Gips był zawinięty w folię, mógł pływać. Bardzo chciał tam jechać, nie było mowy o tym, że sobie odpuści.

Operacja Basen

Aby osiągnąć sukces w pływaniu, potrzebna jest bardzo ciężka praca, godziny spędzone w wodzie (teraz u Michała to przeciętnie 12 km dziennie, na dwóch treningach). To wymaga wieloletnich wyrzeczeń i koordynacji działań całej rodziny, zwłaszcza, że basen nie jest tuż za rogiem.

- Wstaję rano o godzinie 6.06. Dlaczego taka nietypowa pora? Wyliczyłem, że to dla mnie idealny czas, żeby się ogarnąć - mówi Michał. - Wypijam rano koktajl, jadę na trening. Potem do internatu na śniadanie, następnie do szkoły, do internatu na obiad. Po lekcjach mam drugi trening, dopiero po nim wracam do domu. Teraz dochodzą jeszcze dodatkowe zajęcia, korepetycje, przygotowania do matury. I tak cały tydzień.

Operacja "Basen" to wyzwanie także dla rodziców. Mama: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z sukcesów syna. Jest to okupione naszym poświęceniem, podporządkowaniem pod jego treningi w zasadzie całego naszego życia. Cieszymy się, kibicujemy mu, jeździmy na zawody, gdzie tylko możemy - mówi. - Do tej pory byliśmy taką taksówką, trzeba było go wozić na trening. Mieszkamy około sześć kilometrów od basenu, to niby nie jest daleko, ale komunikacji nie ma, a to zbyt dużo do przejechania na rowerze. Niedawno zrobił prawo jazdy, jeździ sam, a my mamy luz.

Mama dodaje: - No i trzeba go wyżywić. Je dużo więcej niż zwykłe dziecko. Ktoś mówi, że jeden woreczek ryżu mają na całą rodzinę, a on zjada dwa naraz (śmiech). Pochłania ogromne ilości, a musi to być też konkretne jedzenie.

W tę układankę wpleść trzeba jeszcze naukę. W tym roku 19-latek zdaje maturę. - Bardzo ciężko to pogodzić, zwłaszcza w Polsce, ale jeśli ktoś wystarczająco się stara, to z pomocą nauczycieli da się to zrobić. Powiedziałbym, że dobrze się uczę (śmiech). Z maturą nie powinno być problemu.

Wiele wskazuje na to, że pływak z Poręby Wielkiej dalszą naukę i sportowe treningi kontynuować będzie w Stanach Zjednoczonych. Jak mówi, po tak udanych dla niego mistrzostwach Europy juniorów ma propozycje od amerykańskich uczelni, może spokojnie rozważać oferty.

- Myślę, że tam mam największe perspektywy, jeśli chodzi o studiowanie, możliwość rozwoju. Poza tym, to niesamowita przygoda i szansa, nie każdy taką dostaje, więc głupio byłoby nie skorzystać - zaznacza.

Długa droga do złota

Co warte podkreślenia, Michał największe sukcesy odnosi w wymagającej konkurencji - 400 m stylem zmiennym.

- Trzeba być przynajmniej przeciętnym w czterech stylach. Oprócz tego dochodzą zmiany rytmu, oddechu, jest to bardzo męczące. Moim zdaniem to najlepsza konkurencja do oglądania. Wydaje mi się, że kraul jest moim ulubionym stylem. Najwięcej tracę na pierwszej połowie dystansu, gdy płynie się motylkiem i grzbietem. Druga połowę nadrabiam stylem klasycznym i dowolnym - mówi.

Na 50-metrowej pływalni (tzw. basen olimpijski) na 400 m zmiennym w 2018 r. Michał zdobył brąz mistrzostw Małopolski 14-latków, w mistrzostwach kraju wtedy był 7. Rok później był już mistrzem województwa 15-latków. W mistrzostwach Polski wywalczył srebro, a walkę o złoto przegrał z Krzysztofem Chmielewskim o 0,15 s (czas: 4.40,25), podczas gdy rok wcześniej w finale był wolniejszy od niego o... 20 s!

Postęp był obiecujący, w kwietniu 2021 był 5. w MP seniorów, z czasem 4.26,39. Rok później w tej samej imprezie zdobył pierwsze w karierze złoto (4.20,72), przed Chmielewskim. Pojechał też na juniorskie ME w Rzymie, ale tam jeszcze furory nie zrobił. A w lipcu 2022 r. w finale ME w tej kategorii, płynąc po złoty medal, 400 m pokonał w 4.20,50, co jest jego rekordem życiowym.

Jak widać, na początku poważniejszej przygody z pływaniem znaczących osiągnięć nie było. Na zaistnienie nawet w regionalnej czołówce trzeba było trochę poczekać.

- Właśnie dlatego, że nie miał sukcesów, to bardziej do nich dążył - zauważa pan Radosław. - Były przypadki, że ktoś po zwycięstwach w wieku 10-12 lat osiadał później na laurach. A Michał widział, że musi dużo trenować, aby dogonić tych najlepszych choćby w powiecie czy województwie. Trenował ciężko, zbliżył się do nich. A potem ich prześcignął.

Najpierw Fukuoka, potem Paryż

Po tak udanym roku 2022, gdy miał znaczące osiągnięcia juniorskie na międzynarodowej arenie, trzeba się przygotować na wzrost poziomu trudności. W styczniu pływacy mają przerwą w startach, od lutego znów są zawody, dla Michała - formalnie już w kategorii seniorów, w której jest pierwszy sezon.

Jak zaznacza, pomaga rywalizacja w Polsce, właśnie ze wspominanym Chmielewskim (jest z tego samego rocznika), który w CV ma już m.in. występ w finale olimpijskim (w innej konkurencji). - Rywalizujemy ze sobą nieustannie na 400 metrów zmiennym od mistrzostw Polski 15-latków, które kiedyś odbyły się w Oświęcimiu. To napędza progres, nie ma między nami złej krwi. Na co dzień jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - mówi Michał.

Aby liczyć się wśród najlepszych na świecie, trzeba płynąć jeszcze po 10 sekund szybciej. W 2021 r. w igrzyskach w Tokio ostatni z finalistów miał czas 4.11,32, a zwycięzca Chase Kalisz (USA) - 4.09,42. Droga do takiego poziomu jest jeszcze daleka, ale to nie jest "nieosiągalny" wynik. Zwłaszcza, że Piela nie boi się ciężkiej pracy. Cal na najbliższe tygodnie jest mniej wyśrubowany - minimum na tegoroczne MŚ seniorów w Fukuoce to 4.17,48. Taki wynik uzyskać trzeba do końca kwietnia. Po drodze jest też rekord Polski (4.12,28), który w 2009 r. ustanowił Mateusz Matczak. Ten zawodnik miał wtedy... 20 lat, o rok więcej niż obecnie Piela.

Gdzie Michał widzi siebie za kilka lat? - Na szczycie - mówi. - Najważniejsze jest to, żeby był ciągły progres, żeby się nie zatrzymywać i cały czas czerpać z tego przyjemność. Jeśli chodzi o rywalizację seniorską na 400 metrów zmiennym, to jestem w kraju liderem. Czekam jeszcze na debiut na arenie międzynarodowej w tej kategorii.

Dla większości sportowców najważniejsze są igrzyska, najbliższe będą w Paryżu, za niespełna półtora roku. W programie jest też oczywiście 400 m zmiennym.

- Z kolega już mamy mieszkanie zarezerwowane, ma tam znajomą, na pewno będziemy - mówi tata. - Oby tylko syn startował, bo jeśli nie, to będziemy kibicować innym zawodnikom (śmiech). Dla każdego sportowca igrzyska olimpijskie to jest "niebo", do niego dąży.

- Jak będzie możliwość wybrać się na igrzyska do Paryża, to całą rodziną pojedziemy - dodaje mama.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto