MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Skończyli jak mężczyźni!

Janusz KOZIOŁ
WISŁA Kraków - DYSKOBOLIA Grodzisk 3:2 (2:2). Bramki: Żurawski dwie 21 i 41, Paweł Brożek 79 min. - Rasiak 2, Sobolewski 6 min. Sędziował T. Mikulski z Lublina.

WISŁA Kraków - DYSKOBOLIA Grodzisk 3:2 (2:2). Bramki: Żurawski dwie 21 i 41, Paweł Brożek 79 min. - Rasiak 2, Sobolewski 6 min. Sędziował T. Mikulski z Lublina. Żółte kartki: Strąk - Mila, Piechniak, Moskała, Mynar, Sobolewski. Widzów 8 tys.

WISŁA: Piekutowski - Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Stolarczyk - Pater (72. Dubicki), Szymkowiak, Strąk, Piotr Brożek (65. Brasilia) - Frankowski (38. Paweł Brożek), Żurawski.

DYSKOBOLIA: Liberda - Gorszkow, Wieszczycki, Mynar, Sedlacek -Zając, Sobolewski, Mila (35. Kaczmarczyk), Piechniak (46. Moskała) - Rasiak, Niedzielan (77. Rocki)

Zaczęli jak zastraszone dzieci, a skończyli jak mężczyźni - tak wyglądał jeden z najbardziej emocjonujących meczów ligowych jaki w ostatnich latach odbył się przy ul. Reymonta. Po 6 min. był szok i zwątpienie, potem ogromne szczęście, bo przecież Zając mógł definitywnie rozstrzygnąć sprawę wyniku już w 8 min. gry. Jak się później okazało, ten błąd miał ogromne znaczenie dla późniejszych losów spotkania. Dwie bramki Żurawskiego, wspaniałe interwencje Piekutowskiego, wreszcie zwycięski gol Pawła Brożka, wiślacy wykorzystali wszystkie sprzyjające jej okazje i wygrali mecz, który już jest wydarzeniem rundy jesiennej. Po wpadce z Legią taka wygrana jest jak miód na serca kibiców...

Mistrz Polski tego meczu po mistrzowsku nie zaczął. Po 6 min. gry krakowianie przegrywali 0:2 i wyglądali tak jakby mieli serdecznie dość wszystkiego. Trudno im się dziwić, wiele wskazywało na to, że goście już na początku meczu rozprawili się z nimi definitywnie niczym z dziećmi. Bolała szczególnie ta druga bramka strzelona z zerowego kąta przez Sobolewskiego. Pomocnik Dyskobolii w sytuacji zdawałoby się beznadziejnej kopnął z całej siły piłkę w Piekutowskiego, ta odbiła się od głowy naszego bramkarza i wpadła do siatki. Zaskoczenie było tak duże, że po chwili Zając powinien skorzystać z prezentu wiślackiej defensywy i definitywnie rozprawić się z ,Białą Gwiazdą". Zbyt pewny siebie pomocnik Dyskobolii nie trafił do pustej bramki i to był poważny błąd! Krakowianie zdali sobie sprawę, że jeżeli czegoś w swojej postawie nie zmienią, to klęska będzie nieunikniona. A każdy wstyd ma gdzieś swoje granice. Dobrze, że podopieczni Henryka Kasperczaka granicę tego wstydu wyznaczyli sobie po 20 min. gry. Od tej pory skończyły się wzajemne pretensje, szukanie winy u partnerów za nieudane akcje, a zaczęła się prawdziwie męska walka. Nie było w niej czasu na narzekania, za to było miejsce na przywrócenie do rzeczywistości zbyt pewnego siebie rywala. I jeszcze przed przerwą dwukrotnie uczynił to Żurawski pokonując Liberdę. Wszystkie wcześniejsze chwile zwątpienia, których w tym sezonie w Wiśle nie brakowało, poszły w kąt. Ten zespół znów pokazał charakter. Może nie porywające umiejętności, ale właśnie charakter, którego w tym sezonie w wielu prestiżowych meczach po prostu brakowało. Po wielkich emocjach, na które zapracowały oba zespoły, pierwsze 45 min. zakończyło się remisem 2:2.

Po przerwie walki nadal nie brakowało, ale przez długi czas brakowało strzałów ze strony krakowian. Ich akcje kończyły się na ogół przed pole karnym. Było to o tyle niebezpieczne, że zespół z Grodziska jakby na nowo odzyskał pęd na bramkę Piekutowskiego i stworzył dwie sytuacje, w których był o krok od zdobycia goli. Na szczęście po strzale głową Rasiaka z linii wybił piłkę golkiper Wisły, potem nie trafił wślizgiem w piłkę Niedzielan, a miał przed sobą spory kawałek pustej bramki. Czyżby te 25 min. gry na ,maksa" z pierwszej połowy odbiło się na siłach krakowian? Z tego co działo się na boisku tak by wynikało, bo gdyby nie Piekutowski, to goście znów byli bliscy zdobycia bramkowej przewagi. Ale on poradził sobie i ze strzałem Sobolewskiego, i Rasiaka. A za te zmarnowane sytuacje Dyskobolii wystawił rachunek Paweł Brożek, który celnym strzałem wykończył akcję Żurawskiego z Dubickim. Wielkie emocje i piąta bramka, podgrzewająca jeszcze bardziej temperaturę na boisku. Wisła próbowała uspokoić grę, a Dyskoblia miotała się w staraniach o odrobienie tej straty. Nerwy nie były dobrym doradcą, zwycięstwo zostało przy Wiśle!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto