Nadal nie ma konkretnych ustaleń w sprawie śmierci dwudziestoletniej dziewczyny, która niedawno została rozjechana przez autobus na al. Tysiąclecia w Nowym Targu. Ponieważ wina kierowcy autobusu tudzież ofiary wypadku jest mocno dyskusyjna, prokuratura zwróciła się o opinię do biegłego Ta powinna być znana do końca miesiąca.
Przypomnijmy, że młoda dziewczyna, która wysiadła na skrzyżowaniu przy dworcu PKS z autobusu prywatnej linii Zakopane-Kraków tuż po opuszczeniu pojazdu wpadla pod jego koła. Zginęła na miejscu. Oboje - kierowca i piesza - mieli w tym czasie zielone światło, ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że kierowca miał prawo nie widzieć pasażerki, która następnie wpadła pod tylne koła autobusu skręcającego w prawo. - Sprawa jest mocno skomplikowana - powiedział nam wczoraj zastępca prokuratora rejonowego Zbigniew Gabryś. - Zwróciliśmy się do biegłego o opinię i ona będzie dla nas wiążąca.
Zdaniem prokuratora Gabrysia opinia powinna być gotowa do końca miesiąca, a cała sprawa zamknięta do konca roku. Ponieważ teraz wszystko w rękach biegłego, to są to wszystkie informacje których obecnie jest w stanie udzielić prokuratura. W zależności od opinii biegłego, można będzie uznać winę kierowcy i postawić mu zarzuty, lub też, gdyby się okazało, że winna była ofiara - śledztwo się umarza.
Widać już jednak społeczny wydźwięk wypadku. Wielu kierowców kategorycznie odmawia otwierania drzwi pasażerom w miejscach innych niż przystanek. Chociaż nadal zdarza się widzieć wysiadających na czerwonym świetle, to już znacznie rzadziej.
Jako swoiste memento dla kierowców i pasażerów wysiadających byle gdzie służy krzyż ustawiony w pobliżu miejsca wypadku oraz palące się przy nim znicze.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?