MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zmiana trenera w Alwerni, występującej w chrzanowskiej klasie A; Oczkowski zastąpił Spułę

Jerzy Zaborski
Marcin Spuła na pięć kolejek przed końcem jesieni w chrzanowskiej klasie A przestał być trenerem Alwerni. Zastąpił go Artur Oczkowski.
Marcin Spuła na pięć kolejek przed końcem jesieni w chrzanowskiej klasie A przestał być trenerem Alwerni. Zastąpił go Artur Oczkowski. Fot. Jerzy Zaborski
Na pięć kolejek przed końcem jesieni posadę trenera Alwerni, występującej w chrzanowskiej klasie A, stracił Marcin Spuła. Jego miejsce zajął Artur Oczkowski, który wcześniej zrezygnował z pracy w klasę wyżej notowanym Chełmku.

Zmiana szkoleniowca w Alwerni wydaje się być zaskoczeniem. Owszem, po spadku z klasy okręgowej, zakładano tylko roczną „banicję” w chrzanowskiej klasie, a tymczasem zespołowi po wyjazdowej porażce z Wolanką Wola Filipowska 0:3 bliżej było do środka tabeli. - Jednak w ostatnich pięciu kolejkach jesieni aż trzy mecze zespół miał rozegrać na własnym boisku – zwraca uwagę były już szkoleniowiec Alwerni Marcin Spuła. - Po porażce na Wolance traciliśmy trzy punkty do wicelidera i o dwa więcej do liderujących Żarek. Gdybym został w Alwerni, jestem przekonany, że na półmetku sezonu bylibyśmy co najmniej wiceliderem, a wtedy droga do walki o awans byłaby otwarta.

Spuła przyznaje, że dorobek Alwerni pod jego wodzą nie był optymalny. - Owszem, moglibyśmy mieć o dwa, może trzy punkty więcej _– twierdzi. - _Jakoś jednak działacze nie wzięli poprawki na to, że w lidze nie ma niepokonanych ekip i w tym roku jest ona niezwykle wyrównana. Należy pamiętać, że od początku rundy borykamy się z problemami personalnymi.
Po kontuzji złapanej jeszcze wiosną w trzecioligowej libiąskiej Janinie do sił nie doszedł jeszcze Tomasz Jasieczko. To niezwykły walczak, potrafiący w trudnych chwilach poderwać kolegów do walki. Filarem obrony miał być weteran Krzysztof Dukała, który po zakończeniu przygody z Libiążem także zdecydował się wrócić na „stare śmieci”. Zagrał jednak tylko dwa mecze, bo na więcej nie pozwoliły mu względy zdrowotne. Kłopoty dopadły też Wojciecha Domurata. - Dochodziło zatem do sytuacji, że na niektóre mecze jeździliśmy „gołą jedenastką” - przypomina Spuła. - Braliśmy z rezerw kilku zawodników na tzw. sztukę, żeby nie wyglądać śmiesznie z pustą ławką rezerwowych. Zdaję sobie sprawę z tego, że działacze chcą powrotu do klasy okręgowej, ale - chcąc realizować ambitne plany – trzeba wokół drużny spokoju. Nerwowe ruchy są niewskazane. Na sukces w futbolu trzeba nieraz czekać miesiącami. To już jednak nie moje zmartwienie.

Alwernia miała trudny początek jesieni. W pierwszym meczu okazała się w lepsza w gminnych derbach od Regulic, zwyciężając na wyjeździe 4:2, ale potem był tylko remis w Babicach 3:3, porażka u siebie z Żarkami 1:2 i w Byczynie ze Zgoda 1:2. - Terminarz też nie był naszym sprzymierzeńcem, bo w pierwszych czterech kolejkach aż trzy razy przyszło nam zagrać na wyjeździe – zwraca uwagę Marcin Spuła.

Jednak potem spotkanie własnym boisku z Koroną Lgota (6:2) zapoczątkowało serię trzech zwycięstw Alwerni. Kolejno z Nadwiślanką Okleśna (1:0) i Błyskawicą Myślachowice (2:0). Dopiero porażka na Woli Filipowskiej (0:3) zatrzymała Alwernię. - W tym meczu nie mogłem skorzystać też z usług Klimkowicza, który został odsunięty od trzech spotkań za czerwoną kartkę po występie z Błyskawicą, więc odpokutował dopiero pierwsze spotkanie – wylicza Spuła, i dodaje: - Gdyby mnie zwolniono po fatalnym początku rundy, nie miałbym do nikogo żalu. Teraz, po jednej porażce przerywającej serię trzech zwycięstw, decyzja działaczy mocno mnie zniesmaczyła.

od 7 lat
Wideo

Trening reprezentacji Polski na PGE Narodowym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto