Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4. liga. Unia Oświęcim – Wiślanie Jaśkowice. Dobry mecz w cieniu sędziowskiej kontrowersji

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
IV liga małopolska, grupa zachodnia. Unia Oświęcim - Wiślanie Jaśkowice 2:4. Na zdjęciu: Arkadiusz Czapla (z lewej) przywrócił oświęcimianom wiarę w zdobycz punktową w konfrontacji przeciwko jednemu z głównych kandydatów do awansu.
IV liga małopolska, grupa zachodnia. Unia Oświęcim - Wiślanie Jaśkowice 2:4. Na zdjęciu: Arkadiusz Czapla (z lewej) przywrócił oświęcimianom wiarę w zdobycz punktową w konfrontacji przeciwko jednemu z głównych kandydatów do awansu. Fot. Jerzy Zaborski
Piłkarskiego rollercoastera zafundowała Unia Oświęcim z Wiślanami Jaśkowice, czołowe ekipy grupy zachodniej IV ligi małopolskiej. Emocji i goli było sporo. Nie obeszło się też bez sędziowskiej wpadek. Szkoda, że zdarzyły się w kluczowych momentach pojedynku, o co miejscowi - i nie tylko - mieli wielki żal do nowotarskich rozjemców.

Oświęcimianie w konfrontacji przeciwko jednemu z faworytów do awansu wyszli na boisko dziwnie przestraszeni i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zaledwie po 30 sekundach gry płaskim strzałem z 14 metrów popisał się Adisa Monsuru i Eryk Adamski nie miał szans na skuteczną interwencję.

Chwilę później powinien paść drugi gol dla przyjezdnych, ale Konrad Powała w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej. Trema wśród miejscowych nie ustępowała. Błąd przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy skończył się rzutem rożnym, a po nim skutecznie główkował Paweł Galos.

Szarża Lewandowskiego i gol Czapli z wolnego odmieniły Unię

Wydawało się, że oświęcimianie są już na deskach. Tymczasem po akcji Igora Lewandowskiego faulem musiał się ratować Paweł Galos. Arkadiusz Czapla zakręcił piłkę w bliższy róg. Ten gol dodał wiary oświęcimianom. Potem dwie okazje do wyrównania miał Patryk Lichota. Najpierw, po uderzeniu nogą posłał piłkę tuż ponad poprzeczkę, a po przegraniu przez Igora Lewandowskiego uderzył głową, lecz Marcin Cabaj był na posterunku.

Po zmianie stron oświęcimianie dążyli do wyrównania. Kilka razy ich akcjom zabrakło wykończenia. Goście mogli definitywnie rozstrzygnąć losy pojedynku, stwarzając trzy wyborne okazje do zdobycia goli. Rozpoczął Adisa Monsuru, minimalnie pudłując (65 min). Potem, po akcji oskrzydlającej, na bliższy słupek wbiegł Mateusz Kotwica, ale i on minimalnie chybił. Potem Bartosz Czarnecki trafił w słupek.

Po tej akcji to oświęcimianie wyprowadzili szybką akcję, zainicjowaną wyrzutem piłki przez Eryka Adamskiego. Potem trafiła na prawo do Patryka Lichoty, który dograł do wbiegającego między dwóch obrońców Michała Chowańca, a ten strzałem z 8 metrów pokonał Marcina Cabaja.

Błędy decydujące o wyniku meczu i protest oświęcimian

Każda ze stron mogła myśleć o wygranej. W końcówce, po rzucie wolnym, wykonanym przez Sebastiana Głaza, w polu karnym znalazł się Mariusz Bienias, pakując piłkę do siatki. Wtedy zaczął się szum. Oświęcimianie zwracali uwagę arbitra, że tuż przed strzałem do parteru został sprowadzony ich obrońca, Konrad Powała, więc akcja powinna zostać przerwana i to miejscowym należał się rzut wolny. Sędzia pozostał obojętny i gola uznał. Asystent, będący na wysokości zdarzenia, także nie reagował, ani nie poprosił głównego, żeby mu przekazać swoją sugestię.

- Takie sytuacje decydują o wyniku meczu – żałował Marek Kołodziej, trener oświęcimian. - Może na początku nie byliśmy wystraszeni. To za dużo powiedziane. Czegoś nam zabrakło, ale potrafiliśmy odrobić dwubramkową stratę i na porażkę nie zasłużyliśmy. Paradoksalnie rozegraliśmy najlepszy mecz rundy. W wyrównanym pojedynku o meczu decydują detale.

Z kolei goście zwracali uwagę, że kontrowersyjny faul na Bartoszu Szcząbrze był już w polu karnym, a sędzia główny wyciągnął go przed "szesnastkę". Wiślanom należał się zatem rzut karny, a nie wolny. To był także błąd sędziego. Poza tym, zwracają uwagę na faul Konrada Powały na Adisie Monsuru, po którym obrońca oświęcimian powinien zostać usunięty z boiska, a dostał tylko żółtą kartkę. To było w pierwszym kwadransie meczu.

Chwilę po kontrowersyjnej sytuacji goście dostali karnego, do którego nikt nie miał zastrzeżeń. Jednak po losy pojedynku rozstrzygnęły się chwilę wcześniej.

- Będziemy pisać żądanie do Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, aby więcej tych sędziów nie przysyłać do Oświęcimia. Swoje stanowisko poprzemy dowodem filmowym kontrowersyjnej sytuacji - pieklił się Wojciech Paprzyca, wiceprezes oświęcimian.

Unia Oświęcim – Wiślanie Jaśkowice 2:4 (1:2)

Bramki: 0:1 Monsuru 1, 0:2 Galos 13, 1:2 Czapla 27, 2:2 Chowaniec 71, 2:3 Bienias 80, 2:4 Lampart 82 karny.

Unia: Adamski – Ryszka, Dankowski, Powała ż, Rzeszutko – Ryś (85 Damian Wilczak), Lichota (85 Mrowiec), Babiuch (63 Pacyga), Chowaniec – Lewandowski (63 M. Szewczyk), Czapla.

Wiślanie: Cabaj – Głaz, Galos (64 Bienias), Ochman, Kotwica (75 Szcząber) – Monsuru (88 Morawski), Czarnecki (75 Wcisło), Broda (88 Kawaler), Źródlewski – Kuliszewski, Lampart.

Sędziował: Paweł Barwiński (Nowy Targ). Żółte kartki: Powała, Rzeszutko, Ryszka, Ryś, Chowaniec, Pacyga – Galos, Broda, Morawski Widzów: Mecz bez publiczności.

W innych meczach:

MKS Trzebinia – Pcimianka 3:2, Beskid Andrychów – Orzeł Ryczów 1:4, Sokół Kocmyrzów – KS Chełmek 4:1, Orzeł Piaski Wielki – Dalin Myślenice 0:3, Węgrzcanka – Garbarnia II 0:2. Odwołane ze względu na zły stan boisk: Rajsko – Puszcza II Niepołomice, Słomniczanka – Śledziejowice, LKS Jawiszowice - Nowa Proszowianka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto