Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4. liga. W Chełmku żałują, że to już koniec piłkarskiej jesieni, bo zespół był na fali wznoszącej

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Jednym ze spektakularnych występów Chełmka było pokonanie ówczesnego lidera - Beskidu Andrychów. Na zdjęciu: Maksymilian Pędrys (Chełmek, w zielonej koszulce) w starciu z Kamilem Karczem, jednym z liderów andrychowskiej drużyny.
Jednym ze spektakularnych występów Chełmka było pokonanie ówczesnego lidera - Beskidu Andrychów. Na zdjęciu: Maksymilian Pędrys (Chełmek, w zielonej koszulce) w starciu z Kamilem Karczem, jednym z liderów andrychowskiej drużyny. Fot. Jerzy Zaborski
Chełmek na zakończenie jesieni pokonał u siebie Proszowiankę (4:0), zostając pierwszym zespołem w grupie zachodniej IV ligi, który wykonał plan minimum rozegrania 14 spotkań. Gdyby z przyczyn „nadzwyczajnych” teraz nagle przerwano rozgrywki, to na podstawie wyników podopiecznych Pawła Sidorowicza, czyli rozegrania 50 procent meczów w sezonie, można byłoby ustalić tabelę z awansami i spadkami.

W Chełmku żałują, że runda jesienna dla nich dobiegła końca, bo piłkarze mieli za sobą wspaniałą serię trzech zwycięstw, w których strzelili 13 goli, a stracili jedynie dwa. Finisz pod względem skuteczności należy do Dawida Nagiego, trafiającego do siatki rywali jak na zawołanie.

- Chciałby się powiedzieć - chwilo trwaj. Gdyby można było zagrać jeszcze mecze awansem z wiosny, chętnie byśmy to zrobili, ale mamy świadomość tego, że wiele ekip ma zaległości wynikające nie tylko ze względów epidemicznych, ale także kapryśnej aury. Przecież w jeden weekend ulewy torpedowały rozgrywki – przypomina Paweł Sidorowicz, trener chełmeckich piłkarzy.

Chełmek jest beniaminkiem w czwartoligowym towarzystwie, więc dla niego celem jest walka o utrzymanie. Miejsce w pierwszej „dziewiątce” zapewni utrzymanie przy podziale stawki na grupy „mistrzowską” i „spadkową”. To nastąpi jednak dopiero po pięciu kolejkach wiosny. Chełmek przed zimowaniem jest na 8. pozycji, ale inne ekipy mają zaległe mecze, jak nie jeden, to dwa, a nawet trzy. Pozycja wyjściowa do wiosennego dokończenia pierwszej rundy będzie znana po odrobieniu zaległości.

- Nie będzie w tym przesady, że nasz dorobek powinien być bogatszy o siedem punktów. Nie mogę przeboleć porażki w Trzebini, gdzie przez 60 minut graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Podobnie u siebie z Węgrzcanką. Wtedy z kolei mieliśmy multum sytuacji, ale rywale wyprowadzili dwie kontry. Boli także porażka z Unią Oświęcim 0:2, kiedy gole straciliśmy ze stałych fragmentów, bo poza nimi nic się nie działo. To był typowy mecz na remis – Paweł Sidorowicz wylicza stracone punkty.

Szukanie tylko pozytywów

Szkoleniowiec nie ukrywa, że funkcjonowanie zespołu zakłóciły absencje Adama Palarczyka czy Tomasza Kalety. Obaj wypadli ze składu na blisko dwa miesiące, bo musieli przejść szkolenie zawodowe, a pracują w służbach mundurowych. Jeśli dodać kontuzjowanych zawodników, jak choćby Jakuba Wykręta, to był okres, kiedy zabrakło szybkich skrzydłowych.

Paweł Sidorowicz stara się szukać jednak samych pozytywów zakończonej rundy, a jest ich kilka. Największym objawieniem jest 18-letni Olaf Przewoźnik, który bez kłopotów wszedł do bramki, zastępując kontuzjowanego Patryka Żołneczkę, a bramka zawsze była atutem Chełmka. Młody chłopiec podołał wyzwaniu.

- Trudno nie wspomnieć też bocznym obrońcy o Kacprze Łaskim, czy uniwersalnym Krystianie Blochu. Obaj się przykładem tytanicznej pracy i cierpliwości w oczekiwaniu na swoją szansę. Jak ją dostali, nie wypadli z pierwszego składu do końca rundy jesiennej. To są przykłady godne naśladowania – cieszy się Paweł Sidorowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto