Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Niesumienna" pomoc

(AGA)
Choć "postinor" i "escapelle" - zwane też "tabletkami po stosunku" są w Polsce legalne, kobiety, przerażone możliwością zajścia w ciążę, nadal nie mają do nich łatwego dostępu.

Choć "postinor" i "escapelle" - zwane też "tabletkami po stosunku" są w Polsce legalne, kobiety, przerażone możliwością zajścia w ciążę, nadal nie mają do nich łatwego dostępu. Wielu lekarzy ginekologów, zasłaniając się religią lub klauzulą sumienia nie chce ich przepisywać. Zdając sobie sprawę z upływu czasu (tabletkę należy przyjąć w czasie nie dłuższym niż 72 godziny po stosunku), nie informują przeważnie kobiet, gdzie mają szukać pomocy.

Dlatego z inicjatywy dr Medarda Lecha we współpracy z węgierskim koncernem farmaceutycznym Gedeon Richter Ltd. powołano w naszym kraju całodobowe pogotowie antykoncepcyjne. Zaproszono do niego chętnych lekarzy, których dane kontaktowe umieszczono m.in. na stronie internetowej www.wpadka.pl.

Najpierw telefon
Wystarczy zadzwonić do ginekologa pracującego najbliżej naszego miejsca zamieszkania i poprosić o pomoc. Lekarze w możliwie najkrótszym czasie zaproszą na badania i wypiszą na receptę tabletkę "po". Będą też w kontakcie w przypadku ewentualnych powikłań. W Warszawie, Gdańsku, Gdyni, Sopocie i Starogardzie Gdańskim lekarze z pogotowia antykoncepcyjnego mogą nawet przyjechać do klienta. W Krakowie spotykają się w gabinetach lub w kawiarniach.
Pomoc lekarza i tabletki nie są jednak bezpłatne. Za wizytę trzeba zapłacić od 40 do 200 zł. Za tabletki ok. 70 zł.
- To rzeczywiście trzeba zmienić - uważa jedna z lekarek krakowskiego pogotowia antykoncepcyjnego. Leki te powinny być przynajmniej w części refundowane. Tak funkcjonuje to np. we Francji - mówi nasza rozmówczyni.

Pomoc z ukrycia
- Niestety, istnienie takiego pogotowia jest w Polsce ciągle tajemnicą poliszynela - mówi inna z krakowskich ginekolożek, prosząca o zachowanie anonimowości. - W Krakowie lekarzy wypisujących na receptę "postinor" i "escapelle", jest oficjalnie tylko trzech. Przepisywanie "tabletki po" w dalszym ciągu nie jest w Polsce dobrze postrzegane. Pokutuje uznanie tych leków za preparaty wczesnoporonne.
Doktor z krakowskiego pogotowia przypomina, że "tabletki po" nie wywołują poronienia. Podane zgodnie z zaleceniami zapobiegają owulacji i zapłodnieniu. Jeśli zostały podane po owulacji mogą spowodować zmiany w błonie śluzowej macicy i zmniejszają możliwość zagnieżdżenia się w niej zapłodnionej komórki jajowej. Jeśli jednak zagnieżdżenie zarodka nastąpiło, lek ten podtrzyma ciążę i stanie się jej sprzymierzeńcem. Ginekolodzy nadal boją się złej sławy i jak przekonuje nasza rozmówczyni - utraty kontraktu z NFZ. Zdaniem Jolanty Pulchnej, rzecznika prasowego NFZ to bardzo osobliwa teoria. - Zerwanie kontraktu może nastąpić jedynie po skargach pacjentów lub po kontrolach wykazujących nieprawidłowości. Nie słyszałam, aby ktoś stracił kontrakt za wypisywanie "tabletek po" - zapewnia. Tomasz Filarski, rzecznik praw pacjenta także jest zaskoczony tymi zarzutami. - Nie mieliśmy dotąd skarg na nieprzepisywanie tych tabletek przez ginekologów -twierdzi.
O postrzeganie wypisywania tabletek oraz gdzie można znaleźć oficjalną listę lekarzy mogących pomóc zapytaliśmy też w Ministerstwie Zdrowia. Niestety, na odpowiedź, z powodów urlopowych wielu pracowników, musimy poczekać.

Etyczne, nieetyczne
O tym, że są jednak w naszym kraju kłopoty z otrzymaniem recept na "postinor" czy "escapelle" świadczą choćby dyskusje młodych Polek na forach internetowych.
Na stronie Dyskusje Antykoncepcja czytamy m.in. wypowiedź Blac Daisy z Warszawy "... pielęgniarka z Karowej tłumaczyła mi, że wystawienie postinoru jest dla niektórych sprzeczne z sumieniem i lekarz ma prawo odmówić. A co mnie to obchodzi!!! Nie przychodzi się do nich prosić o skrobankę, tylko o lek, który jest w Polsce legalny i każda kobieta ma prawo go otrzymać!... "
Wczoraj usiłowaliśmy znaleźć lekarza w Krakowie (spoza listy internetowej) gotowego wypisać postinor. W telefonicznej informacji medycznej podano nam kontakty do trzech szpitali, w których dyżurowali ginekolodzy. W żadnym nie udało się uzyskać pomocy. W szpitalu Żeromskiego pani doktor kazała dzwonić na "Ujastek", tam ponoć działa pogotowie postinorowe. Po chwili dowiedzieliśmy się, że zostało zlikwidowane.
Agnieszka Janczak ze Szpitala Położniczo-Ginekologicznego "Ujastek" powiedziała z kolei, że postinoru nie wypisze, wyjaśniając, że pracuje na ostrym dyżurze. - Jesteśmy nastawieni na ostre interwencje. Każdej z pacjentek, która pojawiłaby się po postinor trzeba poświęcić czas. Przeprowadzić z nią wywiad. W tym czasie możemy być potrzebni na oddziale. Nie możemy tak ryzykować. To nie jest nasza złośliwość. Zapraszamy do przychodni. Kobieta ma przecież 72 godziny. 100-procentowej gwarancji, że każdy z lekarzy w przychodni wpisze receptę dać jednak nie mogę. Każdy ma prawo do klauzuli sumienia -mówi doktor.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Niesumienna" pomoc - Oświęcim Nasze Miasto

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto