Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brzeszcze. Trzyletni Franio czeka na uśmiech taty. Pęknięty tętniak mózgu przykuł do łóżka Piotra Baraniaka. Trwa zbiórka na rehabilitację

Monika Pawłowska
Monika Pawłowska
Żona Izabela i 3-letni syn Franio, czekają na uśmiech męża i taty. Pęknięty tętniak mózgu przykuł do łóżka 35-letniego Piotra Baraniaka z Brzeszcz. Trwa zbiórka na rehabilitację, by wrócił do zdrowia i rodziny, do życia sprzed wypadku.
Żona Izabela i 3-letni syn Franio, czekają na uśmiech męża i taty. Pęknięty tętniak mózgu przykuł do łóżka 35-letniego Piotra Baraniaka z Brzeszcz. Trwa zbiórka na rehabilitację, by wrócił do zdrowia i rodziny, do życia sprzed wypadku. Arch. prywatne
Wystarczyła sekunda, by cały świat rodziny Baraniaków stanął w miejscu. Dla 35-letniego Piotra dzień 24 września 2020 r. mógł być jego ostatnim, po tym jak padł nieprzytomny, a lekarze zdiagnozowali pęknięcie tętniaka mózgu. Po kilku operacjach, mężczyzna jest w stanie minimalnej świadomości. Żona i trzyletni synek, czekają aż do nich wróci z "dalekiej podróży", choćby uśmiechnie się i przytuli. Piotr Baraniak, mąż i tata - potrzebuje pieniędzy na dalszą rehabilitację. Trwa zbiórka. Pomożecie?

Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE [przycisk]g[/przycisk]

Piotr Baraniak, człowiek pełen pasji oddany rodzinie

Pasją 35-letniego Piotra Baraniaka od zawsze była muzyka. Szczególną miłością darzy punk rocka, który "gra mu w duszy" chyba od zawsze. Przez sporą część życia grał na perkusji w dwóch zespołach i udzielał się intensywnie na scenie muzycznej. Kocha jeździć na koncerty, również jako widz i marzył, by zabierać na nie obecnie 3-letniego syna Frania.
Drugą pasją Piotra jest motoryzacja oraz spawalnictwo. Właśnie jako spawacz pracował ostatnich kilka lat w różnych firmach i próbował sił w tym fachu również w Niemczech, gdzie też doszło do wypadku.

- Młody, wysportowany, bez nałogów, pracowity, jednym słowem cudowny człowiek

- mówi Izabela Polak-Baraniak, żona Piotra. - Wszystkie pasje męża poszły na drugi plan, kiedy 14 września 2018 r. urodził się nasz syn Franio. Oszalał na jego punkcie, bardzo zaangażował się w jego wychowanie, poza karmieniem piersią, robił przy nim wszystko, choć jak go znam, gdyby tylko mógł, to i karmiłby - dodaje z uśmiechem na to wspomnienie.

Kiedy życie Baraniaków zaczęło się układać, osiągnęli stabilizację finansową i zaczęli odkładać pieniądze na kupno domu, wydarzył się wypadek, który pogrzebał szczęśliwe życie i marzenia.

- Był czwartek 24 września 2020 r. czekałam na powrót męża. Ok. godz. 14.30 zadzwonił do mnie jego kolega, że Piotrek podczas ćwiczeń na siłowni stracił przytomność

- wspomina pani Izabela. - Szczęśliwie dla męża przy wypadku był jakiś były wojskowy, który udzielał mu pierwszej pomocy, rozpoznał się stało i kazał wezwać nie karetkę pogotowia, a śmigłowiec. Kiedy dotarłam do szpitala usłyszałam tragiczną diagnozę, która do dziś huczy mi w uszach: pęknięcie tętniaka mózgu - dodaje.

Walka o życie i zdrowie Piotra Baraniaka

Mężczyzna natychmiast przeszedł operację na otwartej czaszce, lekarze dawali mu 10 proc. szans na przeżycie. Ale udało się, operacja uratowała mu życie. Po trzech tygodniach w śpiączce, lekarze rozpoczęli wybudzanie. Okazało się, że brzeszczanin ma sparaliżowaną lewą stronę ciała, co przy leworęczności mężczyzny okazało się wyzwaniem.

- W klinice, do której trafił na oddział rehabilitacji, mąż spotkał „Anioła Stróża”, polską pielęgniarkę. Wszedł wtedy zakaz odwiedzin w związku z koronawirusem i tylko ona mogła opiekować się moim mężem

- mówi pani Izabela. - Intensywna i regularna rehabilitacja zaczęła przynosić pierwsze pozytywne efekty, Piotrek odzyskał przytomność, zaczął rozmawiać ze mną, z naszym synkiem i rodzicami przez internet. Byliśmy dobrej myśli - dodaje.

Piotr Baraniak został poddany kolejnej próbie. W związku z tym, że podczas operacji ratującej jego życie, lekarze usunęli część kości czaszki, konieczne było przeprowadzenie kolejnej operacji, polegającej na uzupełnieniu tych kości. Następnie okazało się, że ze względu na zalegający płyn mózgowo-rdzeniowy konieczne jest przeprowadzenie i trzeciej. Wszystkie miały status zagrażających życiu i nie były kwestią wyboru, tylko koniecznością.

- Po trzeciej operacji rozpoczął się na nowo nasz koszmar

- mówi przez łzy pani Izabela. - Mąż nie mógł się wybudzić. W wyniku powikłań i osłabienia organizmu dostał bardzo ciężkiej sepsy, do tego doszło obustronne zapalenie płuc. Został ponownie przewieziony na intensywną terapię i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Odchodziłam od zmysłów, dopiero odzyskałam swojego męża, a na nowo mogłam go stracić. Ból rozdzierał moje serce, brakowało już mi łez. Po trzech tygodniach lekarze próbowali go wybudzić, ale niestety nie udało się - dodaje.

Pan Piotr jest w stanie minimalnej świadomości, a pierwsza diagnoza brzmiała stan wegetatywny, brak reakcji i kontaktu. Od września 2020 r. jest przykuty do łóżka, jest więźniem własnego ciała. Lekarze w Niemczech nie dawali mu żadnych szans, dlatego zaproponowali żonie, żeby zabrała go do domu, albo do jakiegoś ośrodka.

Kobieta zdecydowała się na powrót do Polski i umieszczenie męża w najlepszym ośrodku rehabilitacji neurologicznej i ortopedycznej - Centrum Origin w Krakowie. Niestety miesięczny koszt, to ok. 24 tys. zł. Pan Piotr przebywa w nim od 14 września tego roku.

- Mąż oszczędzał pieniądze na budowę domu, a teraz ja wydałam je na transport z Niemiec do Polski i jego leczenie

- mówi żona pana Piotra. - Nie mam już więcej. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała prosić o pomoc, ale nie mam wyjścia. Kocham mojego męża, bo jest dobrym i wartościowym człowiekiem. Przysięgałam mu życie na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie i przysięgi dotrzymam. Proszę pomóżcie, by wrócił do naszego syna - dodaje kobieta.

Nie wiadomo, jak długo może potrwać rehabilitacja, ponieważ każdy tego typu przypadek i organizm jest inny. Co ważne, widać już pierwsze postępy.

Można pomóc Piotrowi Baraniakowi z Brzeszcz, wpłacając dowolny datek poprzez plaformę zbiórkową Mam Moc fundacji Moc Pomocy.

Wpłaty TUTAJ.

Liczy się każda złotówka.

FLESZ - Wypieramy z naszej świadomości, że jest pandemia

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto