Piętnaście egzemplarzy na sekundę. W takim tempie toczyła się w Wielkiej Brytanii sprzedaż książki "Harry Potter and the Deathly Hallows", która ruszyła w sobotę minutę po północy. W przypadku poprzedniego tomu przygód małego czarodzieja było to tylko 13 egzemplarzy na sekundę.
Obliczono, że przed 280 księgarniami Waterstone’s czekało o północy ćwierć miliona fanów Harry'ego Pottera. Wielu oczekujących pod księgarniami poprzebieranych było w fantazyjne stroje, naśladujące głównych bohaterów sagi. Tysiące fanów rzuciło się na siódmy tom natychmiast po jego zakupie, chcąc od razu, na ulicach i placach, poznać dalsze koleje jego bohaterów. Kluczowy temat sporny rozstrzygnął kilka godzin przed godziną zero francuski dziennik Le Parisien, który ujawnił, że Harry nie umrze.
W Polsce do takiej histerii nie doszło. W sobotę rano w krakowskim EMPiK-u, gdzie ustawiono kilka stoisk z anglojęzycznymi egzemplarzami, kolejek nie było. Do niedzielnego popołudnia w EMPiK-u Megastore sprzedano około 250 egzemplarzy. Kilka sztuk oferowało jedno ze stoisk na niedzielnej giełdzie książek.
W Polsce, jak widać, działa jednak bariera językowa. Ale właśnie dzięki Potterowi może zostać przełamana. - Kupuję swemu synowi oba wydania, angielskie i polskie. Już jako dwunastolatek rzucał się na wersję angielską, czytając z zapartym tchem. To znakomita forma doskonalenia języka - mówi Aleksandra Cieślik.
W najbliższych dniach Wydawnictwo Media Rodzina ogłosi termin ukazania się polskiego przekładu.
Tatiana Okupnik tak dba o siebie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?