Chcą nieść ludziom miłość oraz światło

Monika Frenkiel rozmawia z Aleksandrą Dudziak, liderką krakowskiego zespołu Beam Light

Beam Light tworzą dwie osoby...
Tak. Ja i Wojtek. Ja odpowiadam za wokal i tworzę teksty, Wojtek, który jest taką gwiazdą podziemia, odpowiada za instrumenty perkusyjne.

Skąd wzięła się wasza współpraca? Ty, studentka czwartego roku architektury wnętrz i Wojtek, który zajmuje się muzyką już około 20 lat i jest nazywany szamanem bębnów.
Bardzo długo nie mogłam znaleźć nikogo odpowiedniego do zespołu. Z Wojtkiem spotkaliśmy się w teatrze STU. To, co tam zagrał, było zupełnie inne w klimacie niż to, co prezentowała reszta. Ale nasza współpraca zaczęła się od rozmów o Bogu. Oboje jesteśmy charyzmatykami - to ludzie, którzy ściśle trzymają się Biblii i zawartego w niej Słowa. Nasze przekonania chcieliśmy przenieść na muzykę - stąd nazwa zespołu. Beam Light, czyli "snop światła". Oboje chcemy naszą muzyką nieść światło ludziom, chociaż w naszych tekstach nie ma słowa o Bogu. Nie chcemy nazywać niczego wprost. Połączyło nas też to, że oboje jesteśmy marzycielami. I tak nasza współpraca trwa już rok. Na razie jest nas dwójka, ale szukamy kolejnych osób.

Wasze inspiracje?
Różne. Inspirują nas np. Pink Floyd i Wyspiański, a szczególnie jego synteza sztuk. Na pewno w przyszłości będziemy iść w stronę widowisk wizualnych . Zwracamy dużą uwagę na tekst. Śpiewam co prawda po angielsku, ale to dlatego, że chcę, aby nasze utwory miały szerszy zasięg. Wciąż szukamy także odbiorców. Ku naszemu zdziwieniu - to, co gramy, podoba się np. w kręgach zainteresowanych reggae. Wojtek też wciąż eksperymentuje z instrumentami. Ostatnio gra na czymś, co się nazywa elektroniczny cajon.

Skupiacie się tylko na graniu?
Nie. Teraz realizujemy taki ciekawy projekt. Jeździmy po szkołach w Kieleckiem. Chcemy porozmawiać z dzieciakami trochę o narkotykach, o pasji życia, wykorzystywaniu talentu - przedstawić im inną ścieżkę. Jest to także sposób realizowania swoich planów. Teraz młode zespoły nie mają łatwo. Kluby zazwyczaj wolą dj-ów. Taki dj i gra dłużej, i mniej kosztuje.

Więc w Krakowie nie można was nigdzie usłyszeć?
No, czasami grywamy w klubach. Puszczano nas też w Radiu Kraków. Mamy również umowę z impresariatem, więc może niedługo będzie nas można usłyszeć częściej.