Oświęcim. Jarosławowie Rzeszutko i Różański to takie oświęcimskie dwa wiatry, decydujące o wynikach Unii. Uzupełniają się wzajemnie, choć występują w ataku na różnych pozycjach. „Różak” bardziej podaje, a „Rzeszut”, raczej „pieści” krążki, więc i siatka po jego strzałach często szeleści. Zdobywa bramki.
Wziął wiatr brata za kamrata i w każdym meczu po tercji obronnej przeciwników lata. Gonią obaj, ile sił, żeby tylko defensywę rywala wyprowadzić w pole i wypracować doskonałą pozycję strzelecką. Jeśli nie sobie, to trzeciemu koledze z ataku. Za wiatrami podąża tajemniczy „Karamba”. To nie szpieg z Krainy Deszczowców, ale młody, zdolny napastnik, potrafiący się odnaleźć przed bramką przeciwnika.
W prawo, w lewo, świst podrygi, ile w płucach sił, żeby tylko kibice zebrani w hali parsknęli śmiechem, widząc bezradność przeciwników. Tak na lodzie prezentują się prawdziwi liderzy. Bez owych pomyślnych wiatrów oświęcimskim hokeistom trudno byłoby się odnaleźć w ekstraklasie.
Łobuzują? Raczej nie. „Różak” w całym sezonie uzbierał zaledwie 8 minut kar. Nie ma czupurnej natury. Zespołu nie osłabia. Z kolei „Rzeszut” zaliczył 20 minut. Gdyby nawet czasem przyszło łobuzować, pal to licho. Tymczasem w PZHL na temat powołania „wiatrów” do kadry narodowej nadal cicho, cicho...
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?