Jednego odmówić mu nie można - konsekwencji. Dba bowiem, żeby co jakiś czas przypominać się kibicom piłkarskim. Chodzi naturalnie o Igora Sypniewskiego. Były wielki talent futbolowy, który z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc stacza się jako człowiek. Ostatnio, po raz kolejny, pomocną dłoń do Sypniewskiego wyciągnął ŁKS Łódź. Ale od soboty jest już po wszystkim. Wtedy ŁKS grał w Szamotułach sparing z Lechem Poznań (0:0). Sypniewski nie wystąpił w tym spotkaniu, ale jako kibic oglądał je popijając piwo i paląc papierosy. Trener Wojciech Borecki zareagował na to relegowaniem zawodnika ze zgrupowania łódzkiej drużyny.
Może więc wreszcie należałoby dać święty spokój Sypniewskiemu? Że jest chory? Owszem, to prawda. Ale też należy do ludzi, którzy inaczej żyć nie potrafią, choć gdy się kajają to powiedzieć mogą wszystko. Nawet tak, że u niektórych słuchaczy pojawią się łzy współczucia i wzruszenia. Znam kilku ludzi, podobnych charakterologicznie do Sypniewskiego. Drwiących sobie z życia, odrzucających pomoc, ale mających pretensje do całego świata (tylko nie do siebie) za to, że są tacy, a nie inni. Dlatego pozwoliłem sobie na wcześniejsze stwierdzenie o daniu Sypniewskiemu świętego spokoju. Chcesz człowieku pozostać na dnie? Proszę bardzo, twoja sprawa!
echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?