Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie

MAGDA HUZARSKA-SZUMIEC
fot. archiwum teatru
fot. archiwum teatru
Trzeba było mieć w sobie wyjątkowe pokłady dobroci i dobrej woli, żeby wytrzymać do końca przedstawienia "Dobry człowiek z Seczuanu", które w szkole teatralnej wyreżyserował Paweł Miśkiewicz.

Trzeba było mieć w sobie wyjątkowe pokłady dobroci i dobrej woli, żeby wytrzymać do końca przedstawienia "Dobry człowiek z Seczuanu", które w szkole teatralnej wyreżyserował Paweł Miśkiewicz.

Trzeba było wykazać się wyjątkową cierpliwością, by już po pierwszych piętnastu minutach spektaklu nie salwować się ucieczką przed prawdziwą teatralną męką, czyli oglądaniem widowiska, w którym nic się kupy nie trzymało, a jak już choć na chwilę zaczynało, to i tak było duszone w zarodku, bo odbiegało od przyjętego z góry założenia dziwności. Kto wytrzymał do finału, żałował nie tylko straconych godzin, ale przede wszystkim kończących w tym roku PWST młodych ludzi.

Bowiem przedstawienie oparte na tekście Bertolta Brechta było spektaklem dyplomowym studentów IV roku Wydziału Aktorskiego i miało za zadanie pokazać wszystkie atuty i umiejętności artystów. Miało być zwieńczeniem ich czteroletniej nauki i prezentacją sumy doświadczeń, jakie przez ten czas zdobyli. No i przede wszystkim miało zachęcić dyrektorów do zaangażowania absolwentów do profesjonalnych teatrów. Jednak Paweł Miśkiewicz postanowił do tego nie dopuścić.

Zaczął od tego, że główną rolę Szen Te powierzył trzem aktorkom. Trzy różne kobiece typy, trzy odmienne podejścia do tej samej postaci. I choć w teatrze konkurencja jest wskazana, w tym przypadku okazała się błędem w sztuce, i to nie z winy aktorek.

Oglądając ich wysiłki, widz nie miał pojęcia, dlaczego właśnie ta a nie inna dziewczyna odgrywa daną scenę i dlaczego za chwilę zmienia się w swojego kuzyna, stając się ni z gruszki ni z pietruszki mężczyzną. Podobnie było w przypadku męskich postaci, które reżyser postanowił, używając modnego słowa, także zmultiplikować. I tak na scenie oglądaliśmy trzech Bogów, dwóch panów Sun i jednego pana Wang.

Sensu to nie miało większego, ale za to dowiadywaliśmy się raz po raz, że jeden ze studentów ma zdolności kabaretowe i może grać staruszki lub staruszków, że wszyscy świetnie jeżdżą na ro-werach, że potrafią krzyczeć, po-kazać Brechtowski efekt obcości, a nawet zagrać zranionego łabę-dzia. Czyli de facto wykonywać podstawowe zadania aktorskie, których, jak sami w przedstawieniu mówią, nauczyli się, bo kończą najlepszą szkołę w tym kraju.

Problem polegał na tym, że w przesyconym zabiegami formalnymi spektaklu nie dało się dostrzec, co tak naprawdę mają do zaproponowania młodzi ludzie. Czy choćby potrafią nawiązać kontakt z partnerem i przekazać widzom emocje, wynikające z tego, co dzieje się między nimi na scenie. A że mają w sobie potencjał, można było się przekonać z jednej jedynej sceny, którą reżyser pozwolił w końcu zagrać dwójce studentów. Rozgrywała się ona w deszczu, między zakochaną dziewczyną a pilotem, który spadł jej prosto z nieba. Miała w sobie tyle subtelności i wdzięku, że choć na chwilę widzowie dostali szansę złapania oddechu, a dyrektorzy teatrów ocenienia umiejętności aktorów.

Ale trwało to krótko, bo reżyser z godnym lepszej sprawy uporem kazał im dalej znęcać się nad sztuką Brechta, na koniec dołączając do całości songi, zainscenizowane chyba specjalnie tak, by studenci nie mieli szansy pokazać, że umieją śpiewać. Bo nie uwierzę, że cała grupa młodych ludzi nie potrafi wydobyć z siebie głosu i na dodatek trafić w odpowiednią nutę.

Nie wiem, do czego ta realizacja "Dobrego człowieka z Seczuanu" była potrzebna Pawłowi Miśkiewiczowi. Na pewno nie wziął on w niej pod uwagę interesów przyszłych aktorów, którzy tym przedstawieniem mieli szansę zawalczyć o swoją przyszłość. Powinni teraz twórcom spektaklu, w tym koniecznie autorowi muzyki Paulowi Dessau, zadedykować wiersz "Dzieci i żaby" Ignacego Krasickiego, a szczególnie ten jego fragment, który brzmi: "Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie".

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto