18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzikie śmietniska w zachodniej Małopolsce. Ustawa śmieciowa nie pomogła

Bogusław Kwiecień
Dzikie śmietniska w zachodniej Małopolsce wciąż straszą. Ludzie nadal podrzucają worki ze śmieciami do lasów i pozostawiają przy drogach.

W lasach i przy drogach w Małopolsce zachodniej wciąż zalegają góry śmieci. Ustawa śmieciowa, która obowiązuje od lipca zeszłego roku, nie rozwiązała problemu „dzikich wysypisk”.
– Ostatnio z lasu bulowskiego przy ul. Witkowskiej wywiezionych zostało dziewięć metrów sześciennych śmieci – mówi Janusz Kruczała, sołtys Bulowic (gm. Kęty).
Były tam opony i inne akcesoria samochodowe oraz rozbite szyby. Sołtys Kruczała wspomina też o niewielkich workach, które systematycznie pojawiają się po kilka sztuk, szczególnie przy leśnych drogach. – Ostatnio sam zebrałem w sąsiadującym z moją posesją lesie dziewięć worków odpadów. Część wyglądała, jak pozostałość po jakichś imprezach firmowych – dodaje.
Nadmienia, że tej wiosny jest trochę lepiej, bo w lasach leży mniej gruzu, popiołu, starych tapczanów i lodówek, ale problem nadal istnieje.
Potwierdza to Artur Suski ze Straży Miejskiej w Kętach. Kęccy strażnicy z podrzucaniem odpadów, oprócz Bulowic, często spotykają się przy ul. Czajki w samych Kętach. – Jest to niezrozumiałe, skoro i tak każdy musi płacić za śmieci. Może to już nawyk, że w drodze do pracy autem pozostawia się worek ze śmieciami w lesie? – zastanawia się Artur Suski.
Stałe opłaty bez limitów
Tego, kto podrzucił śmieci w Bulowicach, nie udało się ustalić. Mandat za pozbywanie się w ten sposób odpadów wynosi 500 zł. Straż może także skierować wniosek do sądu, który ma prawo wymierzyć grzywnę do pięciu tys. zł.
– W naszej gminie nie ma żadnych limitów, jeśli chodzi o rodzaj i ilość odbieranych odpadów. Jest stała opłata – zaznacza Tomasz Grzybowski, prezes spółki Komax, która odbiera odpady w Kętach. Podobnie jest w Oświęcimiu. Mimo to, jak mówi Krzysztof Drzyżdżyk, dyrektor ds. technicznych w oświęcimskim Zakładzie Usług Komunalnych, w ostatnich tygodniach pracownicy zbierali porzucone worki przy ulicach Ceglanej i Klucznikowskiej. Mniejsze worki widać przy koszach na przystankach autobusowych.
W Oświęcimiu działają dwa punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych – przy ul. Bema i Szewczyka, do których codziennie można przywieźć nieodpłatnie duże meble, sprzęt agd, opony samochodowe czy gruz.
– Podrzucanie śmieci wynika w części z niewiedzy ludzi na temat opłat – przypuszcza Krzysztof Drzyżdżyk.
Straż Miejska w Olkuszu miała ostatnio dwa zgłoszenia o wyrzuconych telewizorach. Jedno zdarzenie miało miejsce na ul. Długiej, drugie na ul. Składowej.
– Trudno stwierdzić, po co ludzie to robią, skoro na Składowej mieści się firma Karolinex-Recykling, która przyjmuje za darmo zużyty sprzęt – dziwi się Waldemar Choczaj, komendant olkuskich strażników miejskich. Podkreśla, że ostatnio sporym problemem są śmieci, które produkują właściciele domków letniskowych pod Olkuszem.
– Takie domki nie są objęte systemem odbioru śmieci, bo nikt nie jest w nich zameldowany. W niektórych jednak mieszkają ludzie – mówi strażnik. – Konsultujemy sprawę z biurem ds. śmieci w olkuskim urzędzie. Może uda się znaleźć rozwiązanie.
Śmieci są też wyrzucane w okolicach zalewów Kruki w Oświęc imiu. Robią to zwykle właściele tamtejszych domków działkowych. Jeśli nie uda się ustalić właściciela śmieci, likwidacja dzikiego wysypiska odbywa się na koszt gminy. W Oświęcimiu na przykład za zebranie tony nielegalnych odpadów miasto płaci 450 zł.
Nie złożyli deklaracji
Według prezesa kęckiego Komaxu, powstawanie dzikich wysypisk może wynikać z nieszczelnością systemu określonego przez ustawę śmieciową. Obejmuje on nieruchomości zamieszkane, a są jeszcze tzw. niezamieszkane, w których prowadzona jest działalność gospodarcza. Ich właściciele rozliczani są ryczałtowo. Jest wielce prawdopodobne, że wykazują rachunek tylko za jeden worek odpadów, a pozostałych pozbywają się, wywożąc je np. do lasu. Druga luka w systemie związana jest ze składanymi deklaracjami śmieciowymi. Jak twierdzą urzędnicy, w gminach złożono ich mniej niż można byłoby spodziewać się po liczbie mieszkańców. Oświęcimski magistrat sprawdza już, kto chce uniknąć w ten sposób ponoszenia opłat za śmieci i próbuje na własną rękę się ich pozbywać. a

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto