Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Firma z Oświęcimia zrywa kontrakt na budowę parku rekreacyjnego w Andrychowie. Wyjaśnienia szokują [ZDJĘCIA]

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Pod wielką inwestycję na Pańskiej Górze wycięto ok. 600 drzew. Teraz robotnicy, w atmosferze skandalu, zeszli z placu budowy. Firma skonfliktowała się z miastem
Pod wielką inwestycję na Pańskiej Górze wycięto ok. 600 drzew. Teraz robotnicy, w atmosferze skandalu, zeszli z placu budowy. Firma skonfliktowała się z miastem Bogumił Storch
Firma Arco z Oświęcimia nie wypełni lukratywnego, bo wartego aż kilkanaście mln zł kontraktu na budowę parku rekreacyjnego w Andrychowie. Po trzech latach robotnicy zeszli z placu budowy. Firma twierdzi, że zerwała umowę, bo m.in. nie chciała się zgodzić, by w ramach gminnej inwestycji, finansowanej z unijnych dotacji, budować ogrodzenia osobom prywatnym i wejść z koparkami na tereny nie należące do miasta. - Po raz pierwszy spotkaliśmy się z taką sytuacją - mówi zszokowany przedsiębiorca z Oświęcimia. Jak tłumaczą się władze Andrychowa? Zanosi się na głośny konflikt z finałem w sądzie.

Pańska Góra (432 m) to najbardziej na północ wysunięte wzniesienie w Beskidzie Andrychowskim (część Beskidu Małego). Andrychów trzy lata temu postanowił zainwestować tu ponad 19 mln zł, z czego większość to unijna dotacja. Tor rolkowy, promenada, amfiteatr, 27- metrowa wieża widokowa - między innymi takie atrakcje mają się tam pojawić. Na razie nic z tego nie wyjdzie, bo budowę pod nazwą "Rewitalizacja Pańskiej Góry i Stawu Anteckiego" przerwano nagle i to w atmosferze skandalu.

W tym roku miały być być budowano m.in ścieżki rowerowe itp. W zimie przeprowadzono tam nawet wycinkę ok. 600 drzew, co oburzyło ekologów.

Tymczasem teraz na Pańskiej Górze i w okolicach Stawie Anteckiego roboty wstrzymano. Budowlańcy po prostu zeszli z placu budowy i nie dokończyli pracy. Tako obrót sprawy zszokował mieszkańców.

Wycięto setki pięknych, starych drzew a teraz nie wiadomo nawet czy ta budowa zostanie kiedykolwiek dokończona

twierdzi Marek Czyrek, miejscowy miłośnik przyrody.

Kłopoty z inwestycją. Burmistrz tłumaczył je drożyzną

Władze Andrychowa najwyraźniej nie do końca wiedziały jak to wyjaśnić. Na początku ubiegłego tygodnia burmistrz Tomasz Żak próbował zwalić wszystko na kryzys w branży budowlanej, wzrost ceny paliw i materiałów budowlanych.

Zmiana sytuacji gospodarczej doprowadza do tego, że coraz więcej firm schodzi z placów budowy. Dlatego też w obecnej sytuacji lepiej zrobić nowy przetarg (...). Jesteśmy już po rozmowach w Urzędzie Marszałkowskim, uzgodniliśmy postępowanie. Budowa prawdopodobnie potrwa trochę dłużej

powiedział lokalnemu portalowi "Mam Newsa".

Jednak już w czwartek (24.03) gdy na sesji Rady Miejskiej on i jego urzędnicy stanęli pod pręgierzem pytań opozycyjnych rajców z klubu Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiciele magistratu mówili już coś zupełnie innego.

Doszło do obustronnego odstąpienia od umowy. Podstawową przyczyną wstrzymania robót na części Stawu Anteckiego, była niekompletna, naszym zdaniem, dokumentacja projektowa. Dokumentacja do dnia dzisiejszego nie została odebrana, jako wadliwa, z wadą projektową. Uważamy, że na etapie jej opracowania popełniono błędy w części dokumentacji hydrologicznej. Jak również zakwestionowaliśmy w trakcie odbiorów niezgodne z dokumentacją wykonanie robót budowlanych. Zobowiązaliśmy wykonawcę do przedstawienia programu naprawczego

wyjaśniał Mirosław Wasztyl, zastępca burmistrza.

Arco to jedna z większych firm budowalnych w powiecie oświęcimskim. Jej przedstawiciele nie ukrywają, że są oburzeni słowami burmistrz Andrychowa i i jego zastępcy.

Remont prywatnych posesji za unijną dotację na publiczną inwestycję?

Nie mamy żadnych „kłopotów” związanych z naszą działalnością. Od lat jesteśmy wyjątkowo stabilną firmą. Wypowiedzieliśmy umowę zamawiającemu (czyli gminie Andrychów - przyp. red.), dodam, że po raz pierwszy w historii firmy

powiedziała Gazecie Krakowskiej Anna Dziwak, wiceprezes zarządu oświęcimskiej firmy.

Przekonuje, że jej robotnicy musieli zejść z placu budowy, bo, jak sugeruje, Urząd Miejski w Andrychowie chciał, by wykonawca prac złamał prawo. Chodzić miało m.in o budowy ogrodzeń osobom prywatnym i prace na terenie, do których gmina nie miała prawa własności. Nie sprecyzowano o jakie działki chodziło, ale nie można wykluczyć, że było to grunty o których zachowanie w pierwotnej formie już wcześniej walczyli ekolodzy.

Po raz pierwszy spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy zamawiający w trakcie realizacji zmienia swoje plany co do przedmiotu zamówienia, oczekując postępowania niezgodnego z prawem budowlanym oraz prawem Zamówień Publicznych: naruszenia terenów przyległych (nie objętych inwestycją i nie będących własnością zamawiającego) a także wykonania w ramach postępowania publicznego nie tylko robót nie objętych postępowaniem, ale także na przykład budowy ogrodzeń osobom prywatnym czy też udrożnienia rowów

twierdzi wiceprezes Arco. Dodaje też, że gmina Andrychów, już wcześniej, przez wiele miesięcy sama wstrzymywała całą budowę, bez podstawy prawnej.

Na ile te, co tu kryć, dość poważne zarzuty mają pokrycie w rzeczywistości? Zapytaliśmy o to andrychowski magistrat. Do niedzieli (27.03.2022) nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na zadane przez nas pytania.

Wiele wskazuje jednak na to, że spór może mieć swój finał na drodze sądowej a samo dokończenie inwestycji stanie pod znakiem zapytania, a to z kolei może uczynić rozliczenie się Andrychowa z unijnej dotacji mocno problematycznym.

Warto przypomnieć, że to nie pierwszy spór władz Andrychowa z wykonawcą dużej inwestycji. Budowa andrychowskiej specjalnej strefy ekonomicznej ruszyła w 2017 roku i miała ostatecznie zakończyć się, według obietnic urzędników z andrychowskiego magistratu, jeszcze w styczniu 2019 r. Do dziś tak się nie stało, bo prace budowalne prowadzone były na osuwającej się ziemi. Świeżo pobudowane elementy: w tym mur oporowy i nawierzchnia na nowych drogach dojazdowych, zapadły się, pękały lub nawet całkowicie zawaliły. Firma budowlana Tombet i andrychowski magistrat wzajemnie przerzucają się winą za tą sytuację a sporem zajął się Sąd Okręgowy w Krakowie.

Jeżeli te zarzuty się potwierdzą to nawet trudno o komentarz. Wielokrotnie mówiłem o tym, że prawie każda inwestycja w Andrychowie kończy się jakimś delikatnie mówiąc skandalem. Jeżeli to prawda, to do urzędu natychmiast powinny wejść odpowiednie służby, które to dogłębnie zbadają. Za dużo tutaj jest przypadków, w których burmistrz zarzuca niekompetencje firmom, które wygrały przetargi

komentuje Krzysztof Kubień, andrychowski radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości.

FLESZ - Prezes PKN Orlen o dywersyfikacji dostaw ropy

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto