Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fortuna Regionalny Puchar Polski. Hejnału Kęty patent na czwartoligowców. Chełmek za burtą

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Tak cieszyli się piłkarze Hejnału Kęty po awansie do finału Pucharu Polski w oświęcimskim podokręgu po wygranym meczu z Chełmkiem 2:1.
Tak cieszyli się piłkarze Hejnału Kęty po awansie do finału Pucharu Polski w oświęcimskim podokręgu po wygranym meczu z Chełmkiem 2:1. Fot. Jerzy Zaborski
Hejnał Kęty w rozgrywkach Pucharu Polski oświęcimskiego podokręgu ma patent na czwartoligowców. Najpierw wyeliminował Unię Oświęcim, a jego ostatnią przeszkodą na drodze do finału był Chełmek. W finale kęczanie zmierzą się z Rajskiem, które niespodziewanie wygrało w Jawiszowicach.

Rozpoczęło się zgodnie z planem, czyli od szybkiego objęcia prowadzenia przez czwartoligowców; po akcji Jakuba Wykręta i rozegraniu przez Kamila Majkę, w polu karnym strzał Patryka Nędzy był już tylko formalnością.

Szybkie objęcie prowadzenia przez gości uśpiło ich czujność. Poczuli się zbyt pewnie i przestali walczyć na boisku. Kęczanie, choć to zespół z „okręgówki”, mają w swoich szeregach kilku doświadczonych zawodników. Na efekty chełmeckiej sielanki nie trzeba było długo czekać.

- Mieliśmy w pierwszym kwadransie zamknąć mecz. Dwie okazje powinni wykorzystać Jakub Wykręt i Jakub Sidor i mielibyśmy wszystko pod kontrolą – pieklił się Paweł Sidorowicz, trener Chełmka.

- Mówiłem chłopcom, że mają się cieszyć meczem. Przecież Puchar Polski graliśmy w połowie tygodnie. Wszyscy przyszli na mecz prosto z pracy. Trudno, byśmy się załamywali jedną straconą bramkę. Rozpędzaliśmy się niczym lokomotywa – stwierdził z uśmiechem Kamil Żmuda, trener Hejnału.

Słowa kęckiego szkoleniowca sprawdziły się co do joty. Po strzale Wojciecha Walusia, Daniel Wilk odbił piłkę przed siebie, a Maksymilian Cepiga wyrównał stan rywalizacji. Chwilę później, na 20 metrze Grzegorz Kantek ratował się faulem, aby przerwać akcję miejscowych. Jak się okazało, było to tylko odroczenie egzekucji. Strzał Szymona Nowickiego był z gatunku „palce lizać”. Futbolówka wylądowała w „okienku” chełmeckiej bramki.

Po przerwie goście atakowali, ale robili to bardzo nieporadnie, więc poza kilkoma stałymi fragmentami, nie do końca dobrze rozegranymi, wystarczyła determinacja kęckich piłkarzy, żeby „dowieźć” zwycięstwo do końcowego gwizdka sędziego.

- Widocznie tak nam pisane, żeby w Pucharze Polski grać jak najdłużej. Bronimy trofeum w oświęcimskim podokręgu. Będziemy gospodarzami finału, więc postaramy się wygrać. Chcemy tego dla naszych kibiców – deklaruje Kamil Żmuda.

- To nieprawdopodobne, jak w ciągu trzech tygodni wsiedliśmy na „sanki” i jedziemy na nich po równi pochyłej w dół. Po pokonaniu w lidze na własnym boisku lidera z Andrychowa pechowo przegraliśmy dwa kolejne mecze i dosłownie nie poznaję chłopców na boisku. Drobne niepowodzenie i zwieszają głowy w dół. Przecież oni potrafią grać w piłkę, ale musimy jakoś odbudować ich mentalność. W przeciwnym razie rywale będą nas lać na czwartoligowych boiskach, bo Puchar Polski już za nami – westchnął trener Sidorowicz.

Hejnał Kęty – KS Chełmek 2:1 (2:1)

Bramki: 0:1 Nędza 9, 1:1 Cepiga 40, 2:1 Nowicki 43.

Hejnał: Szymański – Korzonkiewicz, Rogala, Nowicki (46 Oczkowski), Nycz (85 K. Żmuda) – Flisek, Sabuda, Waluś, Sitarz (66 Dudzic) – Cepiga, Mąsior (46 Wysogląd).

Chełmek: Wilk – Kukiełka (46 Elias), Kantek, Bloch, Łaski – Nędza, Kustra, Stankiewicz (67 Pędrys), Wykręt (46 Sidor) – Majka, Nagi.

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Oświęcim). Żółte kartki: Waluś, Rogala – Kantek. Widzów: 100.

Drugi półfinał:

LKS Jawiszowice – LKS Rajsko 1:2 (1:1); bramki: Hałat 29 – Kabara 36 samob.; Mika 69.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto