Kęczanie w poprzednim sezonie trzy razy pokonali Siedlce, dwa razy w lidze i raz w Pucharze Polski. Okres przygotowawczy przepracowali solidnie, inaczej niż przed poprzednim sezonem, bo sztab szkoleniowy dłużej serwował zawodnikom mocniejsze obciążenia, co pozwalało mieć nadzieję na dobry start. Kęcka drużyna na ligę miała złapać świeżość. - Pamiętajmy jednak, że Siedlce to obecnie zupełnie inny zespół, który pozyskał nie tylko nowego trenera, ale i czterech zawodników do wyjściowego składu – przestrzegał przed spotkaniem Marek Błasiak, trener kęczan. - Pamiętajmy też, w jakich nastrojach przyjdzie nam grać. Tuż przed ligą dwóch chłopców miało pogrzeby w rodzinie, a Mateusz Zarankiewicz właśnie z tego powodu nie pojechał z nami na mecz.
Pierwszy punkt w meczu zdobyli wprawdzie goście, ale potem szybko zrobiło się 4:1. Przyjezdni starali się dotrzymać kroku gospodarzom, bo potem było 4:3 i 6:5, ale siedlczanie „odjechali” na 12:6, czy 14:8, a przy wyniku 18:11 trener kęczan poprosił o czas. Niewiele jednak on pomógł. Gospodarze podwyższyli na 20:13 i ich prowadzenie do końca premierowego starcia było niezagrożone. - Ten fragment meczu mogliśmy spisać na straty. Miejscowym dosłownie wychodziło wszystko – skwitował trener Błasiak.
W drugiej partii wymiana ciosów trwała do stanu 8:8. Gospodarze zaczęli przegrywać 8:9, a szybko zrobiło się 10:16. Czas wzięty przez Sławomira Gerymskiego pomógł gospodarzom zbliżyć się na 14:19, a w odpowiedzi trener Błasiak musiał trochę uspokoić swoich podopiecznych. Siedlczanie byli blisko kęczan (20:22, 21:23), ale na więcej ich nie było stać.
W trzeciej partii gościom nie udało się pójść za ciosem. - To dlatego, że chłopcy popełnili mnóstwo błędów. Rywale nie musieli się sporo napracować, żeby zdobyć punkty. Dwie trzecie punktów najzwyczajniej im podarowaliśmy – ocenił Marek Błasiak.
Przy stanie 23:19 trener gości wziął czas. To pozwoliło zdobyć punkt na 23:20, ale przy 24:21 miejscowi nie dali sobie wydrzeć wygranej.
W czwartej odsłonie miejscowi musieli gonić wynik i przy 8:11 poprosili o czas. Jednak potem było 13:16, a przy 15:16 czas wziął trener Błasiak. Dalej walczono według schematu, że gospodarze to dochodzili kęczan, a ci znowu uciekali im na punkt. Po raz ostatni 20:21. Miejscowi najpierw doprowadzili do remisu, a potem objęli prowadzenie 22:21. Czas wzięty przez trenera Błasiaka nie odmienił losu kęczan, którym nie udało się zdobyć nawet punktu. - Głowami tego meczu nie ogarnęliśmy – skwitował kęcki szkoleniowiec.
KPS Siedlce – Kęczanin Kęty 3:1 (25:14, 21:25, 25:21, 25:22)
KPS: Kowalski, Schulz, Przybyła, Zbierski, Stańczuk, Jasiński, Sobczak (libero) oraz Rejowski, Milewski, Żakieta, Pruski, Rawiak
Kęczanin: Macionczyk, Kantor, Mysera, Janiak, Pietraszko, Biegun, Błasiak (libero) oraz Popik, Gaweł, Faron, Toczko (libero)
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?