MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Hokej, ekstraklasa: Zderzenie dwóch światów, czyli jeszcze o porażce Unii Oświęcim w Tychach

Jerzy Zaborski
Hokeiści Unii Oświęcim (białe stroje) nie mają w tym sezonie szans nawiązania walki z GKS Tychy, głównym pretendentem do mistrzostwa Polski.
Hokeiści Unii Oświęcim (białe stroje) nie mają w tym sezonie szans nawiązania walki z GKS Tychy, głównym pretendentem do mistrzostwa Polski. Fot. Jerzy Zaborski
Dla Unii Oświęcim premiera drugiej części fazy zasadniczej, czyli rywalizacja w tzw. grupie silniejszej, okazała się bolesnym zderzeniem z rzeczywistością w hali lidera i - zarazem - głównego kandydata do mistrzostwa. Skończyło się jej porażką w Tychach 3:8. Teraz w Oświęcimiu skupiają się piątkowych (23 stycznia) derbach Małopolski przeciwko Cracovii.

Niepoprawni optymiści, którzy starali się wyzwolić sportową złość w szeregach oświęcimian opowieściami, że ich rywalizacja z Tychami jest tzw. świętą wojną, czy starciem lokalnych rywali, szybko zostali sprowadzeni na ziemię. W zasadzie w połowie meczu było już „pozamiatane”. Potem oświęcimianie walczyli już tylko o uniknięcie kompromitacji.

- Ten mecz wyglądał tak, jakby spotkały się zespoły z innych szczebli rozgrywkowych, to były dwa różne światy, czy inne bajki. Można na wiele sposobów oceniać to, co się stało – westchnął Grzegorz Piekarski, obrońca Unii i zarazem jeden z jej bardziej doświadczonych zawodników. - Ciężko było się zmobilizować, widząc swoją bezradność. Wydaje mi się, że tzw. gwoździem do naszej trumny była utrata piątej bramki, gdy graliśmy w liczebnej przewadze.

Nieco inaczej wyprawę do Tychów postrzega sztab szkoleniowy oświęcimian. - Tyszanie byli od nas lepsi pod względem sportowym, więc w konfrontacji z nimi pewne bramki można nadrobić wolą walki, ambicją i konsekwencją w realizacji założeń taktycznych – tłumaczy Ireneusz Jarosz, II trener Unii. - Jeśli jednak zdarzały nam się proste błędy, to tak mocny rywal, jakim jest GKS, potrafi to bezlitośnie wykorzystać.

Pocieszające było jedynie to, że oświęcimianie mieli rekordową w tym sezonie liczbę sytuacji bramkowych podczas wizyt w Tychach. We wcześniejszych potyczkach mieli ich może trzy na całe spotkanie. Tym razem, w pierwszych 10 minutach, w sytuacjach bramkowych był remis 4:4. - _Jednak na tablicy był wynik 3:1 dla tyszan _– zwraca uwagę trener Jarosz, dając do zrozumienia klasę dzielącą oba zespoły.

W Oświęcimiu żałują także tego, że bardzo ciężko muszą zapracować na każde trafienie, a tymczasem gole tracą czasem w dziecinnych okolicznościach.

_ - Zasady asekuracji na lodzie, kiedy jeden z zawodników opuści swoją pozycję, by przeszkodzić szarżującemu rywalowi, wszystkim muszą wejść w krew. Bez tego nadal będziemy narażeni na proste straty _– podkreśla Grzegorz Piekarski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto