Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hokej. Plan Re-Plat Unii na pokonanie w ćwierćfinale Lotosu Gdańsk udany. Teraz walka o medale

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
W ćwierćfinale hokejowego play-off dla Re-Plast Unii Oświęcim własna hala była atutem.
W ćwierćfinale hokejowego play-off dla Re-Plast Unii Oświęcim własna hala była atutem. Fot. Jerzy Zaborski
Re-Plast Unia Oświęcim zakończyła ćwierćfinałową rywalizację toczoną do czterech zwycięstw z Lotosem PKH Gdańsk 4:1 i półfinałową batalię rozpocznie 13 marca. Oświęcimianie po sześciu latach przerwy zagrają o medale.

Sprawdził się najbardziej realny scenariusz, czyli oświęcimianie przegrali tylko jedno spotkanie z gdańszczanami, choć w opiniach niektórych ekspertów hokejowych nie brakowało typujących wygraną Lotosu, po siedmiomeczowej batalii. Nawet mimo że, po fazie zasadniczej Re-Plast był wiceliderem a gdańszczanie plasowali się dopiero na siódmej pozycji. Jednak w fazie zasadniczej hokeiści z Gdańska odbierali przecież punkty faworytom.

Zobaczcie galerię kibiców po decydującym meczu z Lotosem Gdańsk

- Plan na pokonanie gdańszczan składał się z dwóch etapów – uważa Waldemar Klisiak, dyrektor sportowy oświęcimskiego klubu. - Pierwszy zakładał wygranie pierwszych dwóch spotkań, otwierających ćwierćfinałową serię. Wyjazd nad morze z dwoma wygranymi na koncie dawał duży komfort walki w obcej hali.

W Oświęcimiu trudne było pierwsze spotkanie, wygrane przez Re-Plast Unię 2:0. Wtedy należało się spodziewać piłkarskiego wyniku. W premierze każda ze stron myślała przede wszystkim o tym, żeby nie stracić gola, a dopiero potem o jego zdobyciu. W takim meczu liczyły się detale, a w nich podopieczni Nika Zupancicia byli lepsi.

Znacznie łatwiej oświęcimianom poszło w drugim meczu we własnej hali, kiedy rozbili gdańszczan 7:2. - Obecny system, kiedy pierwsze mecze gra się dzień po dniu nie tylko u siebie, ale także na wyjeździe, sprzyja teoretycznie silniejszym ekipom, potrafiącym lepiej wytrzymać fizycznie szybkie tempo rozgrywek – twierdzi Waldemar Klisiak. - W drugim meczu gdańszczanie popełnili wiele prostych błędów. Owszem, z pewnością byli bardziej zmęczeni, ale też nasi chłopcy potrafili swoją agresywnością zmusić przeciwnika do błędów.

Drugim etapem ćwierćfinałowej strategii było wygranie przynajmniej jednego meczu nad morzem. Optymiści liczyli na komplet zwycięstw w Gdańsku, ale realiści byli przekonani, że Lotos właśnie w pierwszym meczu przed własną widownią zrobi wszystko, żeby wygraną wrócić do ćwierćfinałowej walki. Lotos pokonał Re-Plast 2:1. - W tym meczu mieliśmy więcej z gry, ale szczęście było po stronie przeciwników – podkreśla dyrektor Unii.

W drugim starciu nad morzem Re-Past Unia wygrała 4:1. Znowu dał o sobie znać syndrom drugiego spotkania. - Ten mecz pokazał, że skuteczność rozkłada się na cały zespół, co bez wątpienia jest naszym dodatkowym atutem – cieszy się Klisiak.

Tylko jedno zwycięstwo w Gdańsku sprawiło, że rywalizacja wróciła do Oświęcimia na piąte spotkanie. Miało to także swoje plusy, bo przecież przy komplecie publiczności wpływy z biletów mocno zasilają konto oświęcimskiego klubu, a na etapie play-off nie ma już karnetów. Oczywiście, że nie zakładano celowej porażki w Gdańsku dla rozegrania trzeciego meczu w Oświęcimiu, bo w play-off nikt nie chce ryzykować. Skoro tak się już stało, kibice jak zwykle dopisali, będąc oparciem dla zespołu. Jest też jednak inny aspekt rozegrania pięciu pojedynków w Gdańskiem. Gdyby ćwierćfinał udało się zakończyć w minimalnej liczbie czterech spotkań, zbyt długa przerwa przed kolejną rundą też mogłaby być niewskazana, zwłaszcza, że rywale grali dłużej swoje batalie ćwierćfinałowe. - Różne są opinie odnośnie walki w play-off. Są zwolennicy szybkiego kończenia rywalizacji, ale też nie brakuje opinii, że lepiej z marszu podchodzić do kolejnej rundy, po rozegraniu we wcześniejszym starciu maksymalnej liczby spotkań, żeby nie „stygnąć” - analizuje dyrektor Unii.

W piątym pojedynku, w Oświęcimiu, Re-Plast Unia pokonała gdańszczan 3:0, ale spotkanie było bardzo wyrównane. - To był najcięższy mecz w całej serii – uważa Jakub Wanacki, kapitan oświęcimian. - Rywale nie mieli już granicy błędu, więc mieliśmy świadomość, że będą niesamowicie zdeterminowani. Bój był zacięty, ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo. Taki jest play-off. Cieszymy się z awansu, dziękując kibicom na stworzenie wspaniałej atmosfery na trybunach w całej rywalizacji. Apeluję, aby dać nam czas na spokojną pracę i nie wypisywać po różnych forach internetowych swoich subiektywnych opinii o dyspozycji poszczególnych zawodników.

Klasę oświęcimian docenił trener gdańszczan Marek Ziętara. Podkreślił, że Re-Plast Unia nie przypadkiem po fazie zasadniczej była wiceliderem. Ma w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników, jak na polskie realia, więc chciałby przyjechać do hali przy Chemików, już jako postronny kibic, na wielki finał hokejowej ekstraklasy. - Nie ma w tym ani trochę przesady – podkreśla Ziętara. - Klub i miasto, gdzie jest bardzo dobry klimat dla hokeja, potrzebuje spektakularnego sukcesu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hokej. Plan Re-Plat Unii na pokonanie w ćwierćfinale Lotosu Gdańsk udany. Teraz walka o medale - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto