W premierowej odsłonie miejscowi fani przecierali oczy ze zdumienia, widząc na tablicy wynik 5:10. Gospodarze popełniali tak wiele własnych błędów, że ich szkoleniowiec szybko poprosił o czas, bo przyjezdni odskoczyli nawet na siedem punktów.
Z czasem zrobiło się 12:17, a potem 15:18. Jednak przy stanie 20:24 wydawało się, że to jednak goście będą cieszyć się z wygranej, która dodałaby im pewności w kolejnych odsłonach.
- Mieliśmy tego seta na wyciągnięcie ręki – komentował Marek Błasiak, trener Kęczanina. - Być może chłopcom wydawało się, że ten set sam się jakoś wygra. Pomylili się i dlatego drogo za to zapłacili.
Zamiast pewności, do gry kęckich siatkarzy wkradała się niepewność. Owszem, było jeszcze 7:8, ale potem do głosu doszli gospodarze. Zaczęli systematycznie powiększać przewagę, a w grze przyjezdnych coś pękło. - _Sami ukręciliśmy na siebie bat, fundując sobie walkę pod presją _– ocenił trener Błasiak.
Przyjezdni starali się wrócić do gry w trzeciej partii, żeby przeciągnąć rywalizację ponad ich minimalną liczbę. Do pierwszej przerwy technicznej mieli kontakt z gospodarzami. Jednak od stanu 16:9 miejscowi przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Wiadomo było, że pełna pula pozostanie we Wrześni.
- Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że we Wrześni zagraliśmy najgorsze dwa sety na przestrzeni kilku ostatnich tygodni okresu przygotowawczego, w którym graliśmy wiele spotkań w przeciwnikami różnego kalibru – Marek Błasiak nie starał się szukać usprawiedliwień dla swoich zawodników.
Krispol Września – Kęczanin Kęty 3:0 (29:27, 25:16, 25:22)
Kęczanin: Macionczyk, Błasiak, Pietruczuk, Biegun, Behrendt, Macek, Mariański (libero) oraz Ciupa, Ogrodniczuk, Gaweł, Szpyrka, Gandyk.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?