Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

II liga siatkarzy: Kłos rezygnuje z walki o utrzymanie, czy to koniec siatkówki w Olkuszu?

Jerzy Zaborski
Trener Olkusza Roman Socha jest zniesmaczony nie tylko sytuacją siatkówki Kłosa, ale i całą sytuacją sportu w mieście
Trener Olkusza Roman Socha jest zniesmaczony nie tylko sytuacją siatkówki Kłosa, ale i całą sytuacją sportu w mieście Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z ROMANEM SOCHĄ, trenerem drugoligowych siatkarzy Kłosa Olkusz

– Przez dziesięć lat jako trener, przez pewien czas także grający, walczył Pan o awans Kłosa do II ligi. Kiedy wreszcie udało się go osiągnąć, zespół nie podejmie walki o utrzymanie. Chyba nie dlatego, że do końca części zasadniczej pozostanie na ostatnim miejscu w tabeli?

– Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Po ostatnim meczu we własnej hali, przegranym z liderującym Sanokiem 0:3, prezes poinformował mnie i zespół, że dokończymy jedynie fazę zasadniczą. Zatem – po tygodniowej przerwie – podejmiemy jeszcze drużynę Płomienia Sosnowiec. Będzie to nasz pożegnalny występ przed olkuską publicznością. Potem czeka nas spotkanie w Krośnie – i kończymy sezon. Nie podejmiemy walki w barażach o utrzymanie, zatem Wisłok Strzyżów już może być pewny swego.

– Skąd taka decyzja? Skoro dotarliście tak daleko, nie można było jeszcze rozegrać trzech czy czterech spotkań w play-out przeciwko Wisłokowi Strzyżów, którego w fazie zasadniczej Pana zespół pokonał przecież dwukrotnie? W walce o utrzymanie Kłos nie stałby na straconej pozycji...

– Prezes powiedział, że nie ma sensu mnożyć kosztów i brnąć w długi, z uregulowaniem których potem mogą być kłopoty. Rozpoczynając rozgrywki, mieliśmy świadomość naszej trudnej sytuacji finansowej. Skoro jednak w minionej dekadzie awans do drugiej ligi trzy razy uciekł nam sprzed nosa, chcieliśmy go wywalczyć. Nawet jeśli funkcjonowaliśmy na półamatorskich zasadach. Liczyliśmy, że w trakcie sezonu ktoś nas jednak wspomoże. Nie tylko sponsorzy, ale także samorząd. Tak się jednak nie stało.

– Czuje się Pan rozgoryczony sytuacją olkuskiej siatkówki?

– Oczywiście. W innych miastach zachodniej Małopolski samorządy wspierają sport, mając świadomość, że dzięki niemu można promować region. W Olkuszu zmieniają się władze, ale konsekwentnie sport traktują marginalnie. Nie mówię tylko o siatkówce. Przecież z ekstraklasy najpewniej spadną piłkarki ręczne. Futbol też jest na równi pochyłej. Wydaje mi się, że wkrótce Olkusz będzie czarną dziurą na sportowej mapie Małopolski. Dotarły do nas informacje, że dotacja dla siatkarzy będzie niższa od ubiegłorocznej, więc przypuszczam, że – jak to wszystko runie – jesienią nie zgłosimy seniorów nawet do trzeciej ligi. Może ktoś zechce się bawić amatorsko w czwartej.

– Rysuje Pan czarną wizję dla olkuskiej siatkówki...

– Inna być nie może. Ktoś powie, że Socha chce wydrzeć dla siebie jak najwięcej pieniędzy. Otóż mogę zapewnić, że w tym sezonie za swoją pracę nie otrzymałem z klubu nawet złotówki. Żyję z emerytury, ale sport kształtuje charaktery. Przez wiele lat walczyłem o dobro olkuskiej siatkówki. Jak długo jednak można dostawać po głowie? Cały nasz budżet został skonsumowany przez koszty związane z organizacją spotkań przed własną publicznością i wyjazdy pierwszej drużyny. Mam na myśli wynajem hali w Olkuszu, opłacenie sędziów czy koszty ochrony. Po awansie na szczebel centralny, bo za taki uchodzi przecież II liga, znacząco wzrosły koszty w porównaniu do rozgrywek w niższej klasie. W III lidze sędziowie kosztowali nas 300 zł, a jeździliśmy głównie po Małopolsce. Obecnie musimy zapłacić arbitrom 1500 zł, czyli pięciokrotnie więcej. Cztery wyjazdy mamy aż na Podkarpacie, czyli do Sanoka, Krosna, Ropczyc i Strzyżowa. Wraz ze wzrostem kosztów nie poszło jednak samorządowe wsparcie.

– Czy młodą drużynę stać było w tym sezonie na więcej?

– Jesteśmy beniaminkiem, ale nie musieliśmy „zakotwiczyć” na dnie tabeli. Kilka spotkań przegraliśmy detalami, bo rywale byli bardziej doświadczeni. Uciekło nam kilka punktów. Pamiętajmy, że większość moich zawodników ma po 20 lat albo niewiele więcej. Dla nich druga liga była nowym doświadczeniem u progu seniorskiego wieku. To także dowodzi, że koszty personalne nie były wielkim obciążeniem dla klubowego budżetu. Gdybyśmy pozyskali doświadczonych zawodników na libero i przyjęcie, pewnie bylibyśmy wyżej w tabeli. Zrezygnowaliśmy z tego, aby nie mnożyć kosztów. Dla mnie smutne jest przede wszystkim to, że w Olkuszu umarło szkolenie młodzieży. Jeśli teraz wszystko padnie, to chcąc odbudować zespół, trzeba będzie się wykosztować na sprowadzenie tzw. armii zaciężnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto