Oświęcimianie spotykają się na zajęciach dwa razy w tygodniu. Treningi mają formę zabawy. Wszystko jednak w trosce o to, żeby w zimowej przerwie nie przybrali zbytnio na wadze. Wypoczywać można czynnie, takiej właśnie zasadzie hołduje trener Sebastian Stemplewski.
Fani Soły byli przyzwyczajeni, że po zakończeniu jesieni ich drużyna rozgrywała kilka sparingów, głównie z markowymi zespołami. Tym razem, po ostatnim meczu przeciwko MKS Trzebini-Siersza, skończyło się jedynie gierkami wewnętrznymi. - W poprzednich latach szukaliśmy kandydatów do gry w Sole, więc w jakiś sposób trzeba było ich sprawdzić – tłumaczy szkoleniowiec. - Tym razem nie ma zgody zarządu na powiększenie kadry. Nie było zatem potrzeby rozgrywania sparingów. Jeśli zimą do pełni sił wrócą wszyscy kontuzjowani, wówczas nie powinno być źle.
A na liście kontuzjowanych są: Dawid Wadas, Artur Czarnik, Mateusz Gleń, Jakub Jamróz. Pod koniec rundy do gry wrócił już Adam Janeczko.
- Potrzebujemy głównie młodzieżowców – zwraca uwagę Stemplewski. - Jesień pokazała, że nawet tak dobrzy zawodnicy jak Igor Szopa, czy Grzegorz Talaga, mogą się poczuć zmęczeni obciążeniami. Poza tym, ważny jest też element rywalizacji. Kiedy w najtrudniejszym okresie jesieni, w wyniku kumulacji urazów było o nią trudno, zawodnicy poczuli się pewnie, że nikt nie jest im w stanie zagrozić. Nie chodzi mi tylko o młodzieżowców.
Szkoleniowiec podkreśla, że nawet w przypadku młodzieżowców niczego nie będzie robił na siłę. Zawsze może sięgnąć po wychowanków, albo postawić do bramki Marcina Kopra, który w trzech ostatnich meczach jesieni pokazał się z dobrej strony, a jego pojawienie się między słupkami skutkuje koniecznością ustawienia w polu jeszcze tylko jednego młodzieżowca.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?