Sytuacja w tabeli jest identyczna jak wiosną. Oświęcimianie znów gonią aktualnego mistrza, który nieoczekiwanie stracił dwa punkty na własnym boisku, remisując z Porońcem Poronin (1:1). Soła nie tak dawno przegrała z Granatem 0:1, ale tym razem drugi mecz z głównym kandydatem do mistrzostwa zagra na własnym boisku, czyli układ gier między tymi zespołami jest odwrotny niż w poprzednim sezonie. Czy korzystniejszy?
- W lidze nie ma zdecydowanych faworytów. Każdy może wygrać z każdym. Wiele zależy od dyspozycji dnia _– trener Soły Sebastian Stemplewski jasno stawia sprawę. - Dlatego powtarzam chłopcom, żeby nie czuli się faworytami. To na pewno pomoże im w pokonywaniu kolejnych przeszkód._
Oświęcimianie pojechali do Ostrowca zdeterminowani, chcąc odmienić niekorzystny dla nich bilans bezpośrednich kontaktów z KSZO. W poprzednim sezonie zanotowali z nim remis i porażkę.
- Potrafiliśmy pozytywnie zareagować na rozwój wypadków na boisku _– przyznaje Stemplewski. - Po pierwszej części, w której dominowali rywale, skrzydłowi pomocnicy zmienili się stronami i nasza gra zaczęła funkcjonować na tyle dobrze, że strzeliliśmy gole._
Jednak sen z powiek szkoleniowca spędza sytuacja kadrowa. Topnieje w zastraszającym tempie. Lista nieobecnych jest długa (Adam Janeczko, Artur Czarnik, Dawid Wadas, Mateusz Gleń), więc w ostatnim meczu tylko pierwszy wchodzący z ławki był seniorem (Adrian Stanek). Pozostali to już młodzieżowcy. - W obecnej chwili wszyscy czujemy się trochę jak na poligonie doświadczalnym – żartuje Sebastian Stemplewski. - To nie ułatwia zadania, ale z drugiej strony właśnie w ekstremalnych sytuacjach wykuwa się sportowe charaktery.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?