Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzego Kawalerowicza długa droga przez kino

Maria Malatyńska
Zmarł wielki epik polskiego kina. Reżyser m.in. "Faraona" i "Austerii". Był reżyserem i artystą, który na własnym losie i we własnej twórczości przeżył całą powojenną historię polskiego kina.

Zmarł wielki epik polskiego kina. Reżyser m.in. "Faraona" i "Austerii".

Był reżyserem i artystą, który na własnym losie i we własnej twórczości przeżył całą powojenną historię polskiego kina. Przez całe swoje życie uważany za wizjonera, mistrza formy i finezyjnego "rekonstruktora światów przepadłych" - jak o Nim pisano.

Pewnie dlatego był zawsze autorytetem i punktem odniesienia dla niewiele choćby młodszych filmowców. Nawet dla Andrzeja Wajdy, przejmującego po Nim prezesowanie w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. Kawalerowicz był założycielem (w 1966 r.) i pierwszym prezesem tego Stowarzyszenia. Był absolwentem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, a potem tzw. Prafilmówki, czyli krakowskiego Warsztatu Form Filmowych.

Na czas kina socrealistycznego przypadł jego debiut, czyli "Gromada" (1951). Ale już "chwilę później" wprowadził do polskiego kina formułę włoskiego neorealizmu, w swojej dwuczęściowej adaptacji powieści Igora Newerlego, czyli w "Celulozie" i "Pod Gwiazdą frygijską" (1953-54). Polska szkoła filmowa była w wydaniu Kawalerowicza mniej typowa. "Matka Joanna od Aniołów" (1960) była pierwszym sprawdzeniem w polskiej twórczości idei uniwersalizmu, a nowatorski do dziś "Pociąg" (1959) był wprowadzeniem do Polski psychologii Nowej Fali Francuskiej.

A potem przyszedł w twórczości Kawalerowicza okres arcydzieł realizowanych w różnych gatunkach. Najgłośniejsze z nich to: wielki fresk historyczny, adaptacja powieści Prusa, czyli "Faraon" (1965), będący do dziś najgłębszym studium funkcjonowania mechanizmów i wynaturzenia władzy, film mieszczący się od 40 lat niezmiennie w czołówce najwybitniejszych filmów w repertuarze... francuskim. Znakomita rekonstrukcja krótkiego czasu sprawowania władzy przez pierwszego prezydenta II Rzeczpospolitej, Gabriela Narutowicza i zbrodni zabójstwa na nim ("Śmierć prezydenta", 1977). Wreszcie fascynująca opowieść o ginącym świecie galicyjskich Żydów w słynnej "Austerii" (1982).

Kawalerowicz miał w swoim dorobku także i filmy bardziej kontrowersyjne, zwłaszcza te realizowane w koprodukcji z innymi kinematografiami, jak m.in.; "Jeniec Europy" (1989), rzecz o Napoleonie, realizowane z Francją, czy "Dzieci Bronsteina" (1990), z Niemcami.

I ma wreszcie, jako ostatni swój film, próbę zmierzenia się z wielką, filmową legendą literatury, czyli dzieło o wielkich pomysłach i pełnych rozmachu obrazach, uważane jednak w całości za artystyczne rozminięcie się z oczekiwaniami widzów. Chodzi o "Quo vadis". Film miał przypomnieć światu, że ta wielokrotnie realizowana w kinie zachodnim opowieść o początkach chrześcijaństwa, wyszła spod pióra polskiego pisarza, który za nią dostał Nagrodę Nobla. Nikt chyba tego przesłania nie usłyszał.

W środowisku filmowym uważany zawsze za postać barwną, prawdziwego "króla życia", świetnego gawędziarza i autora najwyborniejszych anegdot, a równocześnie za mędrca, który widział więcej i zawsze potrafił przygarnąć najlepsze pomysły i najlepszych twórców do działającego od lat, swojego Studia Filmowego "KADR". Niemal każdy z reżyserów coś temu Zespołowi zawdzięcza. A więc także i Kawalerowiczowi.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto