Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Gabryś (Unia Oświęcim): Prezes szepnął mi do ucha, że to nie jest pożegnanie

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Podczas meczu z Tychami nie było pożegnania Jerzego Gabrysia (pierwszy z lewej)  z Unią Oświęcim, tylko podziękowanie za dotychczasową pracę. Tak ocenił prezes Ryszard Skórka (obok), który podczas przyjacielskiego uścisku powiedział o tym zawodnikowi
Podczas meczu z Tychami nie było pożegnania Jerzego Gabrysia (pierwszy z lewej) z Unią Oświęcim, tylko podziękowanie za dotychczasową pracę. Tak ocenił prezes Ryszard Skórka (obok), który podczas przyjacielskiego uścisku powiedział o tym zawodnikowi Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z JERZYM GABRYSIEM, który po kilku miesiącach przerwy wrócił do hokeja w Unii Oświęcim

- Chyba rację mieli ci, którzy twierdzili, że długo nie wytrzyma Pan bez hokeja. Wznowił Pan treningi, więc kibice wkrótce zobaczą Pana w akcji, nieprawdaż?

- Miałem już zagrać w Sosnowcu, przeciwko SMS-owi, ale wtedy byłem po dwóch treningach, więc nie chciałem przeceniać swoich możliwości. Nawet trener, który na początku zachęcał mnie do gry, bo mecz przeciwko „szkółce” bardziej przypominał trening niż poważne granie, później zmienił zdanie.

- Podobno szykuje się Pan do gry już na czwartkowe spotkanie w Katowicach?
- To prawda. Przerwę w rozgrywkach, spowodowaną przerwą dla reprezentacji Polski na turniej EIHC w Gdańsku, wykorzystaliśmy w klubie na intensywną pracę. Zapewne identycznie jest w innych klubach, więc pewnie moje drobne niedociągnięcia nie będą aż tak widoczne.

- Jak się Pan czuje po blisko dziewięciomiesięcznej przerwie od treningów?
- Jest ciężko, choć po zakończeniu poprzedniego sezonu pracowałem fizycznie. Czuję się jak w letnim okresie przygotowawczym. Nogi mam ciężkie jak z ołowiu, ale nie takie rzeczy się przetrzymało (śmiech).

- A jeszcze nie tak dawno, bo w przerwie meczu z GKS-em Tychy, jeszcze przed podziałem ekstraklasy, działacze urządzili Panu oficjalne pożegnanie...
- Może tak to wyglądało, ale już wtedy prezes Unii, Ryszard Skórka, szepnął mi do ucha, że dla niego to nie jest żadne pożegnanie, tylko podziękowanie za dotychczasową pracę. Wyszło na jego, choć przyznam szczerze, że od rozpoczęcia sezonu sternik klubu namawiał mnie do powrotu do gry. Cały czas byliśmy ze sobą w kontakcie.

- Czyli powrót był odkładany w czasie. Czy nie jest trochę spóźniony? Gdyby zdecydował się Pan na taki krok wcześniej, być może Unia zakwalifikowałaby się do „szóstki”. Kibice mają w pamięci Pana gole zdobyte potężnymi strzałami z linii niebieskiej, których bardzo brakowało.

- Nigdy nie lubię podejmować decyzji pochopnie. Tak było wtedy, jak kończyłem, a przepraszam, przerywałem przygodę z hokejem, bo ofertę pracy dostałem już w lutym. Dokończyłem sezon. Teraz wróciłem do gry, bo w mojej firmie jest tzw. martwy sezon, więc rozwiązałem z nią umowę o pracę i przynajmniej do końca sezonu będę grał w hokeja.

- Tęsknił Pan za hokejem?
- Na pewno. W pracy brakowało mi emocji, jakie towarzyszą walce na lodzie. W pracy zawodowej, w trakcie dniówki, czasem zdarzały się przestoje i wtedy nie byłem w swojej skórze. Dla mnie ciągle musi się coś dziać. Trzeba być cały czas „pod parą”.

- Oglądał Pan mecze Unii przed podziałem ligi?
- Jak tylko czas mi na to pozwalał. Jak przychodziłem, to zespół wygrywał. Byłem dla niego chyba szczęśliwym talizmanem. Oby tak było także po powrocie na lód, bo przed nami jeszcze play-off.

- Czy jest szansa, że Pana powrót do hokeja będzie dłuższy?
- Trudno dzisiaj na to jednoznacznie odpowiedzieć. Mam 35 lat, więc pewnie spokojnie mógłbym pograć cztery, może nawet pięć sezonów. Trzeba jednak myśleć o przyszłości. Hokej to nie piłka nożna, gdzie zasłużeni zawodnicy znajdują zatrudnienie w klubach i mogą zostać przy sporcie, choć może w nieco innej roli. W polskim hokeju mało jest klubów stabilnych finansowo. Na razie skupiam się na końcówce tego sezonu, żyjąc nadzieją, że może sytuacja oświęcimskiego hokeja w niedalekiej przyszłości zmieni się na lepsze.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto