Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest problem. Czy skończy się wojna busiarzy?

Monika Pawłowska
Pasażerowie podróżujący busem z Kalwarii Zeb. do Zatora, wysadzani są w Wadowicach, skąd zabiera ich drugi bus
Pasażerowie podróżujący busem z Kalwarii Zeb. do Zatora, wysadzani są w Wadowicach, skąd zabiera ich drugi bus Nadesłane
Pasażerowie oczekują od przewoźników solidności i punktualności. Wojny podjazdowe między „busiarzami” odbijają się na jakości usług. Radni gminy Stryszów (pow. wadowicki), zamierzają powołać specjalną komisję, która ma zbadać problem i oczyścić atmosferę. W Przeciszowie (pow. oświęcimski), z jakości obecnego przewoźnika są zadowoleni, ale nie podobają im się metody poprzednika.

Zmiany tras przejazdu, kursy niezgodne z rozkładem jazdy, wysadzanie pasażerów w środku trasy na „niby” przesiadkę, dumpingowe ceny biletów - to tylko niektóre grzechy jednego z przewoźników na linii Wadowice - Kalwaria Zebrzydowska przez Stryszów.  i Przeciszów - Oświęcim przez Dwory II. Sami busiarze już nawet nie kryją, że są w konflikcie i cierpią na tym pasażerowie.

Roszady i konkurencja

Przez lata trasę z Przeciszowa do Oświęcimia obsługiwała firma Bako. Zrezygnowała z dnia na dzień. W listopadzie ub. roku.

- Przyszedł do mnie jej właściciel i szantażem próbował na mnie wymóc, że albo dopłacę mu do przewozów 7,4 tys. zł, co ponoć obiecał mu poprzedni wójt, albo on rezygnuje ze świadczenia usług - mówi Tomasz Kosowski, wójt gminy Przeciszów. - Odpowiedziałem, że nie ma takiej możliwości, bo gmina nie może dotować prywatnych przewoźników. Żeby mieszkańcy nie zostali pozbawieni transportu, zacząłem szukać innego przewoźnika - tłumaczy.

Ta sztuka okazała się trudniejsza niż sądził, po prywatnych firm transportowych niby dużo na rynku, ale chętnych brak na nie specjalnie rentowną linię z Przeciszowa do Oświęcimia. „Rękawicę podjęła” firma Albatros. Busy wróciły na trasę 1 grudnia.
Mieszkańcy pozytywnie przyjęli tę zmianę. - Wcześniej były ciągle jakieś skargi, nawet radni interweniowali. A teraz, mimo, że o jeden kurs jest mniej, to firma współpracuje z gminą i ze szkołami, busy jeżdżą zgodnie z planem, a kierowcy są kulturalni - mówi wójt.

Sielanka nie trwała długo. Właścicielka Albatrosa drży o własne interesy, a nawet życie i zdrowie swoje i kierowców.
- Właściciel Bako zaczął mi się odgrażać, kazał mi „zejść” z Przeciszowa i zapłacić 7400 zł „za straty”, bo inaczej wykończy moją firmę  wchodząc kursami na Stryszów, gdzie też jeździmy - mówi Beata Cichoń, właścicielka Albatrosa. - Ponieważ się nie zgodziłam, bo dla mnie dane słowo jest święte, zaczął wprowadzać swoje groźby w czyn - opowiada.

Firma Bako nie otrzymała zezwolenia od starostwa powiatowego na obsługę linii komunikacyjnej Wadowice-Kalwaria Zebrzydowska przez Stryszów, po negatywnej opinii wójta Stryszowa. 
- Tę linię obsługują już sprawdzone firmy i trasa jest w pełni zabezpieczona, więc nie widziałem powodu wprowadzania kolejnej - mówi Szymon Duman, wójt Stryszowa. - Bako wydłużyło więc linię o Zator, na co uzyskała zgodę Urzędu Marszałkowskiego i realizuje kursy, jak jej się podoba. Obsługuje tylko rentowne godziny, zapominając o wieczorowych porach, sobotach i niedzielach - dodaje.

Na przewóz osób trzeba mieć pozwolenie i trzymać się ustalonych tras i czasów przejazdu. Tymczasem jedna z firm przewożących busami pasażerów po Małopolsce zach. jeździ, kiedy jej się podoba, i jeszcze straszy pasażerów... policją. Radni Stryszowa postanowili powołać specjalną komisję, która zbada sprawę i znajdzie sposób na rozwiązanie problemu.

Pan Mateusz (nazwisko do wiadomości redakcji) w piątek o godz. 6.50 wsiadł do busa relacji Kalwaria Zebrzydowska - Zator. Na dworcu autobusowym w Wadowicach został poproszony przez kierowcę o opuszczenie pojazdu i zaczekanie na inny.
- Tłumaczyłem, że kupiłem bilet do Zatora i oczekuję, że dojadę na miejsce. Stanowczo odmówiłem wysiadki, a wtedy kierowca zaczął mnie straszyć policją. Kiedy nie miał już argumentów, oznajmił, że bus się zepsuł - relacjonuje pan Mateusz. - Kiedy wysiadłem, zmienił tabliczkę na „Kalwaria” i wziął ludzi z przystanku - dodaje.

Skarg na nowego przewoźnika jest tyle, że sprawą podczas ostatniej sesji zajęli się radni gminy Stryszów. Zostanie powołana komisja, która ma wyjaśnić sytuację.
- Radni są zaniepokojeni tym, że jest wojna między właścicielami firm przewozowych - mówi Szymon Duman, wójt Stryszowa. - Nie może być tak, że cierpią na tym nasi mieszkańcy. Ten przewoźnik nie dość, że nie ma wystarczającej liczby busów, to jeszcze jeździ, kiedy uważa za stosowne. I w efekcie wieczorami, ale też w soboty i niedziele busy nie kursują - dodaje.
Urząd Marszałkowski działalność firmy Bako skontrolował tylko w tym roku już sześciokrotnie.

Stwierdzono jednak tylko jedno naruszenie przepisów ustawy o transporcie drogowym. - W zakresie wykonywania przewozów regularnych z uchybieniem warunków określonych w zezwoleniu dotyczących trasy przejazdu - informuje Michał Drewnicki, rzecznik prasowy Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie. 

Bujda na resorach

- Żadnego szantażu z mojej strony nie ma i nie było, ta pani wygaduje same kłamstwa i nie wiem, po co się tym zajmujecie - mówi Józef Skubis, właściciel Bako. - Ja tylko bronię swoich interesów, ona weszła na moją linię, to ja na jej, a promocji - nawet za 1 zł za przejazd, prawo mi nie zabrania. Nie wiem, o jakim naruszeniu Urząd Marszałkowski mówi, bo nie ma żadnych, musieliście źle zrozumieć - ucina.

WIDEO: Trzy Szybkie. Jerzy Lackowski: Należy zmienić Kartę Nauczyciela

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jest problem. Czy skończy się wojna busiarzy? - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto