Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kęczanin Kęty po pokonaniu Stali Nysa 3:2 awansował do play-off I ligi siatkarzy

Jerzy Zaborski
Fot. Jerzy Zaborski
To, co jeszcze do niedawna rozpatrywane było w sferze marzeń, stało się faktem. Kęczanin Kęty po pokonaniu we własnej hali AZS PWSZ Stali Nysa 3:2 (28:26, 25;20, 26:28, 21:25, 15:8), awansował do play-off. Zapewnił sobie tym samym utrzymanie na zapleczu ekstraklasy, wyrzucając za burtę, czyli skazując na walkę o byt, aktualnego mistrza.

Każde zwycięstwo, nawet po dogrywce, premiowało kęczan awansem do play-off. Wszak oba zespoły miały taką samą liczbę punktów. – Wiele wskazywało na to, że jesteśmy w stanie pokonać rywala w minimalnej liczbie setów _– analizuje Marek Błasiak. – _O ile pierwszy set był bardzo wyrównany, to w drugim poszło nam już łatwiej. Być może chłopcy pomyśleli sobie, że jest już po meczu. Jednak potwierdziła się stara sportowa maksyma, że najtrudniejszy do zrobienia jest ostatni krok.
Kęczanie zdawali sobie sprawę z tego, że doświadczenie jest głównym atutem Stali. – To się potwierdziło, bo gości do walki poderwał były reprezentant kraju Jarosław Stancelewski – zwraca uwagę trener Błasiak. – Nie spodziewaliśmy się, że rywale tak często będą atakowali środkiem. Inna sprawa, że Stancelewski w Kętach zagrał dwie klasy lepiej niż w pierwszej rundzie. Znacząco zbił wagę. W Nysie aż tak bardzo nas nie „kąsał”. Jednak w trzeciej i czwartej partii trafiło nam się zbyt wiele własnych błędów, co także miało wpływ na to, że sytuacja zaczynała nam się wymykać spod kontroli.
Kęczanin po przegraniu dwóch setów znalazł się w podbramkowej sytuacji, bo to rywale byli na fali. – Nie zdecydowałem się na sięgnięcie po Mateusza Błasiaka, który od trzech kolejek nie był w pełni sił, więc nie chciałem go przeciążać. Wystąpił tylko na początku premierowej partii – tłumaczy kęcki szkoleniowiec. – Zdecydowaliśmy się na jedno z ustawień „pod drużynę”. Zawsze powtarzamy chłopcom, że przeciwnikom możemy przeciwstawić kolektyw. No i najważniejsza rzecz, nie mogą wyjść na parkiet ze spuszczonymi głowami. Tak też się stało, więc w dogrywce poszło nam chyba nieco łatwiej niż przypuszczaliśmy.
Nie tylko kibicom, ale także oglądającemu to spotkanie byłemu kapitanowi reprezentacji Polski Piotrowi Gruszcze, pochodzącemu przecież z Kęt, podobały się pojedyncze bloki Stanisława Wawrzyńczyka, będące okrasą meczu. – Trafiał idealnie z wyskokiem, czyniąc to metr od antenki. To jest tylko kolejny dowód na to, że zawodnicy w ciągu sezonu poczynili postępy. Przecież wygranie 12 spotkań nie było dziełem przypadku. Jest ich więcej niż porażek – podkreśla trener Błasiak. – Powtórzę raz jeszcze, że poza Maciejem Fijałkiem i Marcinem Mierzejewskim pozostali chłopcy są dopiero na siatkarskim dorobku.

Kęczanin Kęty - Stal AZS PWSZ Nysa 3:2 (28:26, 25:20, 26:28, 21:25, 15:8)
Kęczanin
: Fijałek, Kubica, Biegun, Wawrzyńczyk, Błasiak, Pietraszko, Mierzejewski (libero) oraz Gaweł, Walczykowski, Wawrzyniak, Faron, Kapuśniak,
Stal: Jarząbski, Piórkowski, Matejczyk, Stancelewski, Karpiewski, Łuka, Bieniek (libero) oraz Kęsicki, Biernat, Nożewski, Pietkiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto