Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kęczanin Kęty po porażce z AGH Kraków skazał się na walkę w play-out I ligi siatkarzy z Avią Świdnik

Jerzy Zaborski
Kibice Kęczanina Kęty musieli odłożyć fetę z okazji utrzymania swoich pupili w I lidze siatkarzy.
Kibice Kęczanina Kęty musieli odłożyć fetę z okazji utrzymania swoich pupili w I lidze siatkarzy. Fot. Jerzy Zaborski
Kęczanin Kęty po porażce we własnej hali z AGH 100RK Kraków 1:3 zagra o utrzymanie. Zadanie nie będzie jednak łatwe. W play-out walczy się do trzech zwycięstw. Pierwsze dwa mecze Kęczanin rozegra w Świdniku, 8 i 9 marca.

Porażka z krakowianami była dla kęczan o tyle bolesna, bo - przystępując do derbów Małopolski - znali wyniki kolejki. Wiedzieli, że muszą wygrać, choćby po tie-breaku, aby zająć 8. miejsce, czyli ostatnie gwarantujące udział w play-off i tym samym zapewnić sobie utrzymanie w gronie pierwszoligowców po fazie zasadniczej.

Kibice liczyli na powtórkę sprzed roku, kiedy - w ostatnim meczu fazy zasadniczej - kęczanie kosztem Stali Nysa wskoczyli do pierwszej „ósemki”. Po pierwszym, wygranym przez kęczan secie, wydawało się, że są w stanie tego dokonać także z AGH. Jednak z każdą odsłoną było coraz gorzej. - Stało się to, czego obawiałem się najbardziej. Krakowianie utrzymali zagrywkę na bardzo wysokim poziomie, jakiej nie zaprezentowali wcześniej w żadnym z analizowanych przeze mnie spotkań – tłumaczy Marek Błasiak, trener Kęczanina. - Jeśli powiem, że nasze przyjęcie było fatalne, będziemy mieli pełny obraz naszej porażki.

Mimo wielu prób, trenerowi nie udało się wypełnić luk po Marcinie Kantorze, czy Mateuszu Błasiaku. Bez przyjęcia, mając w ataku nawet najlepsze „strzelby”, trudno cokolwiek zwojować. - Od ostatniego meczu, kiedy Kantor był z nami na parkiecie, choć jedynie duchem, a to było w grudniu, nasza gra wygląda źle – przyznaje kęcki szkoleniowiec. - Od tamtej pory tylko raz wzięliśmy pełną pulę, kosztem Pekpolu Ostrołęka, z którym przegraliśmy wyścig o play-off, a w pozostałych potyczkach łapaliśmy jakieś pojedyncze punkty. To mało. Gdybyśmy zdobyli o cztery „oczka” więcej, nasza sytuacja na finiszu części zasadniczej wyglądałaby zupełnie inaczej.

Kęczanie w meczu przeciwko AGH mogli wrócić do gry w czwartej partii. - Po wyjściu na jednopunktowe prowadzenie zepsuliśmy trzy zagrywki, więc o żadnej zmianie biegu wydarzeń nie mogliśmy myśle_ć – analizuje trener Błasiak. - _W dodatku ci, którzy nie przyjmowali zagrywek, później też nie popisywali się w ataku. Jeśli kończyli jedną akcję na siedem, tym samym nakręcali spiralę strachu.

Trener Błasiak przypomina, że rywale też analizują grę kęczan, znając ich słabe punkty. - Jak go trafią, wtedy zaczynają się nasze problemy – podkreśla kęcki szkoleniowiec. - W dodatku po raz kolejny potwierdziło się, że nie potrafimy grać we własnej hali. Jak po cyklu treningów poprzedzających mecz z krakowianami wydawało się, że zespół jest pozytywnie naładowany, to w trakcie rywalizacji wyszło na jaw, że pękają te same ogniwa. Kadrowe pole manewru mam bardzo ograniczone.

Kęczanie spadli na 11 miejsce i fazę play-out rozpoczną dwoma wyjazdowymi spotkaniami przeciwko Avii Świdnik, z którą w fazie zasadniczej wygrali na wyjeździe 3:0, by w rewanżu ulec 1:3. Pierwsze mecze zaplanowano na 8 i 9 marca. - Obca hala może się w naszym przypadku okazać atutem – analizuje trener Błasiak. - Musimy jednak zagrać na dobrym poziomie, by myśleć o jakichś zdobyczach. Świdniczanie ostatnio grają dobrze, a na kluczowych pozycjach mają doświadczonych zawodników, potrafiących ogarnąć pozostałych. Mamy niezłe „sanki” - kończy trener Błasiak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto