Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kęty. To już stan alarmowy w KPS, który mocno osiadł na dnie I ligi siatkarzy

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Dwa bloki punktowe kęczan (białe stroje), to za mało, by zdobywać punkty na zapleczu ekstraklasy siatkarzy.
Dwa bloki punktowe kęczan (białe stroje), to za mało, by zdobywać punkty na zapleczu ekstraklasy siatkarzy. Fot. Jerzy Zaborski
Wydawało się, że KPS Kęty zaczął wychodzić z dołka w I lidze siatkarzy i jego zawodnicy będą w stanie powalczyć w Suwałkach w hali liderującego Ślepska. Skończyło się jednak blamażem. Nie chodzi tylko o porażkę w trzech setach, ale liczbę zdobytych w nich punktów.

Porażka w Suwałkach była dziesiątą z rzędu poniesioną przez kęczan. Do umiarkowanego optymizmu odnośnie wyprawy do lidera kęcki kibiców skłaniały wcześniejsze dwa mecze. KPS zaczął wygrywać sety. W Wałbrzychu jednego, a u siebie z Nysą nawet dwa, co miało przełożenie na zdobycie tzw. punktu pocieszenia. Poza tym, w przeszłości kęczanom dobrze walczyło się w suwalskiej hali. Raz potrafili tam wygrać, a pozostałe mecze, jak przegrywali, to dopiero po pięciosetowej walce.

- Zupełnie nie pojmuję tego, co się stało w Suwałkach – rozpoczyna Marek Błasiak, trener kęckich siatkarzy. - Przecież od strony organizacyjnej wszystko było dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Wyjechaliśmy na mecz dzień wcześniej, żeby w dniu zawodów zaliczyć rozruch. Zatem miałem wszelkie podstawy ku temu, że zespół podejmie walkę w hali lidera. Tak się jednak nie stało...

Ktoś może powiedzieć, że wszystko odbyło się zgodnie z planem, bo przecież na parkiecie spotkały się zespoły z przeciwnych biegunów tabeli. – Gdybyśmy zagrali z takim zaangażowaniem i determinacją, jak tydzień wcześniej u siebie z Nysą, nie musieliśmy przegrać w katastrofalnych rozmiarach _– uważa Błasiak. – Ślepsk tego dnia nie był poza zasięgiem. Jednak nie po raz pierwszy w tym sezonie mogliśmy coś ugrać, a wróciliśmy z niczym. Momenty dobrej gry to za mało na punktowanie w zapleczu ekstraklasy._

O słabej postawie kęczan niech świadczy fakt, że w ciągu trzech setów ugrali jedynie dwa bloki punktowe. Z kolei skuteczność kęckich ataków w Suwałkach nie przekroczyła 30 procent, więc rywale, nie walcząc pod presją, nie mogli nawet popełniać własnych błędów. – Nie pozostaje nam nic innego, jak nieustannie pracować na sporych obciążeniach, żeby w pełnej gotowości przystąpić do walki o utrzymanie w play–out _– trener Błasiak jasno stawia sprawę. – _Na razie mamy w drużynie stan alarmowy. Mamy na to trzy miesiące, żeby podciągnąć się w szwankujących u nas elementach siatkarskich o przynajmniej 20 procent. Za kilkanaście tygodni może okazać się, że odliczanie nam kolejnych porażek nie miało żadnego znaczenia. Wtedy z tego sezonu wyjdziemy z twarzą. Owszem, że istnieje też druga strona medalu, że jeśli będziemy się systematycznie pogrążać i – po drodze – nie zdobędziemy kilku punktów, zespół może stracić wiarę we własne możliwości, a wtedy w play–out nic nie zwojujemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto