Kęty. Urzędnicy zapomnieli o osiedlu [ZDJĘCIA]

Płacili nie za swoje

Ludzie chcą, aby gmina wreszcie zainteresowała się swoją własnością. Intensywne starania zaczęli w 2009 r., kiedy to zmobilizowali się i zaczęli składać kolejne pisma do gminy z prośbami o remonty.
Mimo tego, że w księgach wieczystych cały teren wokół bloków jest opisany jako własność gminy za wszystko: odśnieżanie w zimie, przycinkę trawnika, żywopłotu płacili sami. Prace były prowadzone przez administratora budynków - gminną spółkę Komax.
Mieszkańcy od jakiegoś czasu domagają się też wyjaśnień, dlaczego kazano im za te prace płacić. Piszą pisma i dzwonią z ponagleniami. Zarówno gmina jak i spółka Komax nabrały wody w usta. Dotychczas nie odpowiedziały.
Takich wyjaśnień nie udzielono też dziennikarzom "Gazety Krakowskiej".
W ubiegłym roku ludzie z osiedla zbierali podpisy pod wnioskiem do budżetu obywatelskiego na rok 2015 o remont osiedla. Uzbierali tylko 158 głosów, bo tylu dorosłych tam mieszka. To nie wystarczyło, aby projekt przeszedł. W tym roku kolejny wniosek napisała Małgorzata Adach, mieszkanka jednego z bloków.
- Kilka lat temu był wykonany projekt oraz kosztorys inwestycji na naszym osiedlu, ale te dane straciły już ważność, bo zmieniły się ceny materiału i robocizny czy nawet podatek VAT- tłumaczy Małgorzata Adach. - Środki pieniężne poświęcone na przygotowanie kosztorysu zostały zmarnowane. Kolejne władze sukcesywnie spychały nas z planu inwestycyjnego - dodaje.

Nikłe szanse na pomoc

Mieszkańcy uważają, że remonty są konieczne, ponieważ na osiedlu mieszkają starsi ludzie, którzy potykają się o wystające płyty chodnikowe. Niebezpieczeństwo czyha również na dzieci bawiące się przy skwerze. Po tym jak ich dotychczas traktowano mają obawy, że szanse na pozytywny odzew ze strony urzędników są niewielkie.
- Wiadomo, że takie inwestycje jak korty tenisowe czy place zabaw przebiją nasz projekt, ponieważ jesteśmy najmniejszym osiedlem w Kętach, a więc podpisów też mamy mało. Takim sposobem gmina nigdy nam nie pomoże - denerwuje się Stanisława Grobelny, mieszkanka.
Nasi dziennikarze, którzy chcieli porozmawiać z sekretarz miasta Eweliną Jura - Bączek o postulatach mieszkańców dowiedzieli się jedynie, że to osiedle dla urzędu jest zupełnie nieznane. Pani sekretarz umiejscowiła je w Starym Mieście, choć ono leży w dzielnicy Nowe Miasto. Wyraziła też zdziwienie, że teren wewnątrz osiedla (oprócz budynków) jest ich własnością.

Remont jest potrzebny. Postulaty mieszkańców:

Kanalizacja
Studzienki kanalizacyjne podczas większych opadów nie są w stanie odprowadzać wody. Stara kanalizacja jest zbyt płytko, około pół metra pod nawierzchnią. Powinna zostać zrobiona nowa.
Chodniki
Starsi ludzie potykają się o wystające płyty chodnikowe. Stan chodników jest bardzo zły, niektórych płyt nie ma wcale. Mieszkańcy chcą chodników z kostki brukowej zrównanych z drogą, które będą oddzielone od niej jedynie kolorystycznie.
Droga
Jest tak wąska, że samochody nie mogą swobodnie przejechać. W jeżdżają wtedy na chodnik, a jest to niebezpieczne. Jest wiele dziur, które są zasypane kamieniami. W deszczową pogodę jest tu pełno błota. Mieszkańcy chcą wyłożenia kostki brukowej na całym terenie wewnątrz osiedla.
Oświetlenie
Potrzebna jest wymiana starych lamp i dołożenie nowych. Po zmroku nic nie widać. Przez to na osiedlu przesiadują osoby spożywające alkohol.
Ławki i kosze na śmieci
Połamane i częściowo zdrapane ławki są od lat 60. nieodłącznym elementem wyglądu osiedla. Mieszkańcy chcą nowych ławek oraz koszy i kontenerów na śmieci.
Zieleń wokół skweru
Stare żywopłoty powinny być wycięte i posadzona nowa roślinność.

(katt)