MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kompromitująca wpadka Cracovii. Załamani piłkarze, wściekli kibice

[email protected],[email protected]
W końcówce meczu Cracovia była bardzo bliska zdobycia wyrównującego gola, ale znakomitej okazji nie wykorzystał Bartłomiej Dudzic (z lewej) ZDJĘCIA JACEK KOZIOŁ
W końcówce meczu Cracovia była bardzo bliska zdobycia wyrównującego gola, ale znakomitej okazji nie wykorzystał Bartłomiej Dudzic (z lewej) ZDJĘCIA JACEK KOZIOŁ
POLONIA BYTOM - CRACOVIA 1 - 0 (0) Bramka: Zieliński 64. Sędziował: A. Kajzer (nota - 6) z Rzeszowa. Żółte kartki: Jurczyk, Sojka - Baran, Kłus, Bojarski. Widzów: 3500.

POLONIA BYTOM - CRACOVIA 1 - 0 (0)
Bramka: Zieliński 64. Sędziował: A. Kajzer (nota - 6) z Rzeszowa. Żółte kartki: Jurczyk, Sojka - Baran, Kłus, Bojarski. Widzów: 3500.

POLONIA: Żmija 7 - Sojka 4, Jurczyk 5 (89 Mróz), Sosna 5, Marcinkowski 4 - Wolański 6, Owczarek 5, Grzyb 5, Radzewicz 4 (71 Robaszek) - Trzeciak 4 (61 Zieliński 7), Mężyk 4. CRACOVIA: Cabaj 7 - Wojciechowski 4, Skrzyński 4, Radwański 5 - Kłus 4, Baran 5 - Pawlusiński 5 (71 Wiśniewski) Nowak 5, Szwajdych 4 (64 Dudzic) - Witkowski 4 (46 Bojarski 4), Moskała 4.

Jaka brzydka katastrofa, śląska bryndza, bryndza po krakowsku, dramat obyczajowy. W sobotę wieczorem dziennikarze długo bawili się wspólnie w wymyślanie tytułów, które znajdą się nad relacjami z konfrontacji Polonii z Cracovią. Pasowały wszystkie. Tak źle grających "Pasów" nie widziano bowiem od dawna. Porażka z bytomianami to kompromitacja. Gdyby trener Stefan Majewski mógł zabijać wzrokiem, to w kilka chwil po meczu pokotem padłaby nieuchronnie cała podstawowa jedenastka (nawet bezbłędny Marcin Cabaj mógłby z rozpędu znaleźć się w tej grupie), parę postronnych osób i kilku dziennikarzy. Zanim jednak szkoleniowiec zaczął rzucać wściekłe spojrzenia, usiadł na ławce rezerwowych i długo wpatrywał się czarną pustkę. Jego frustrację zrozumieć nietrudno. Cracovia przegrała z zespołem, który w ekstraklasie gra w zasadzie przez przypadek. Zespołem, która ma mały budżet i parę najstarszych stoperów w ekstraklasie, bo Grzegorz Jurczyk i Tomasz Sosna razem liczą sobie 69 lat.
Drużyną, w której pierwszym bramkarzem jest... trener bramkarzy Grzegorz Żmija, debiutujący(!) w wieku 36 lat w ekstraklasie. Każdemu by wystarczyło, by zacząć wyrywać sobie włosy z głowy, a tymczasem złość szkoleniowca dodatkowo podsycili zapewne krakowscy kibice, którzy w Chorzowie (spotkanie było rozgrywane na stadionie Ruchu) zjawili się sile 600 szabel. Po ostatnim gwizdku sędziego wydali drużynie druzgocącą recenzję. Zwyzywali zawodników, którzy poszli podziękować im za doping i drwili z nich później, gdy cała drużyna biegała wokół boiska. Nie zostawili na nikim suchej nitki. Dostało się i graczom ("Piłkarzyki-pajacyki" - jeden z niewielu nadających się do opublikowania cytatów), i Majewskiemu ("Gdzie masz Gizę?!"). Cracovii z zarzutu beznadziejnej gry nie wybroniłby w sobotę żaden adwokat. Usprawiedliwień nawet nie szukano i - co należy zaliczyć na plus -nikt nie chwycił się wątłej linii obrony, której fundamentem mogła stać się pomyłka arbitra z pierwszej połowy. Sędzia nie zauważył bowiem ewidentnego faulu w polu karnym na Tomaszu Moskale. "Jedenastka" mogłaby zmienić mecz, grę gości i wynik, ale Bogiem a prawdą krakowianie nie zasługiwali na taki prezent od losu. W pierwszej połowie prezentowali jakąś niewymownie żałosną pochodną gry zwanej futbolem; oddali w niej jeden niecelny strzał! - W pierwszej części widowisko było trzecioligowe - przyznawał Cabaj. Doskonałą ilustracją bezradnej i bezładnej gry "Pasów" było zachowanie Dariusza Kłusa, skądinąd dobrego piłkarza, który na początku drugiej połowy dokonał intrygującej rzeczy: w odstępstwie kilku sekund zaliczył dwa faule, oba kwalifikujące się na żółte kartki. Najpierw chwycił za koszulkę i przewrócił na ziemię Rafała Grzyba, a gdy sędzia zastosował przywilej korzyści, krakowski pomocnik pognał za Tomaszem Owczarkiem tylko po to, by powalić go brutalnym wślizgiem. Arbiter się zlitował i nie zsumował przewinień: z kieszeni koszuli wyciągnął tylko "żółtko". Goście sprawiali wrażenie, jakby uznali, że czy się stoi, czy się leży, to Polonii bramkę się strzeli. Nic bardziej mylnego - w 64 min Michał Zieliński wpędził ich w stupor. Wprowadzony na boisko dwie minuty wcześniej napastnik zaskakująco łatwo wyprzedził obrońców, pognał z piłką na bramkę i strzelił obok bezradnego Cabaja. - Na treningach na dziesięć sytuacji potrafię zmarnować dziewięć, a tutaj miałem jedną i udało się - rozbrajał szczerością bytomski zawodnik. "Pasy" z szoku otrząsnęły się, gdy na murawie pojawił się Jacek Wiśniewski. Krakowianie wreszcie ruszyli do przodu, zaczęli strzelać z dystansu, w polu karnym bytomian co chwila się kotłowało. Najlepszą okazję na wyrównanie zmarnował w 90 minucie Bartłomiej Dudzic, który z bliska trafił prosto w Żmiję. - Trudno mi powiedzieć, czy mogłem lepiej zachować się przy tym strzale. Widocznie tak, skoro piłka nie znalazła się w siatce - relacjonował młody napastnik. Chwilę później nadzieje gości utonęły w euforii piłkarzy i kibiców Polonii. "To nasze pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie od 20 lat!" -krzyczał spiker. Piłkarze "Pasów" nie patrzyli na fetę. Szybko, z zaciętymi minami schodzili do szatni. - Graliśmy słabo, nic więcej nie wymyślę - tyle do powiedzenia miał Moskała. - Nie chcę nic mówić, bo jeszcze coś chlapnę - nie chciał być gorszy od kolegi Marcin Bojarski. - To będzie dla nas bardzo dobra nauczka - spuentował Majewski. Po tych słowach zamilkł na kilka godzin. Zresztą nie tylko on. Podobno w drodze powrotnej w autokarze nikt nie odezwał się ani słowem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto