Jak mówi ks. Mirosław Wądrzyk - jeden z pomysłodawców koncertu, nie jest to tylko zwykła muzyka, ale muzyka, która płynie prosto z serca. Są to słowa, które na pewno nas zainspirują.
Dariusz Malejonek nawiązał niesamowity kontakt z publicznością. Chętnie też o sobie mówił.
- Jestem muzykiem, ale przede wszystkim ojcem i mężem. Urodziłem się w rodzinie niewierzącej. Szukałem szczęścia gdzie indziej. Zastanawiałem się też czy człowiek ma instrukcję obsługi. Bo ja jej nie mogłem znaleźć, a przecież chodzi o dekalog. Często nie widzimy, że Bóg się opiekuje nami cały czas. Jesteśmy ślepi, a wystarczy tylko spojrzeć sercem.
Koncert odbył się dzięki nawiązaniu współpracy ks. Mirosława Wądrzyka oraz Pełnomocnika Burmistrza Brzeszcz D/S Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Barbary Chrząszcz-Noworyty. Dopisała zaskakująco duża frekwencja. Nie obyło się bez bisów jak i gromkich oklasków. Pan Dariusz po koncercie chętnie rozdawał autografy, rozmawiał z ludźmi czy robił sobie z nimi zdjęcia.
- Ludzie, którzy potrafią szczerze mówić o swojej wierze, są na wagę złota – dodaje ks. Mirosław.
Wywiad z Dariuszem Malejonkiem
Czy łatwo jest Panu rozmawiać o swoich przeżyciach osobistych, stosunku do Boga?
Nie chodzi o to czy jest łatwo. To jest tak jakbyś miała np. receptę na raka, która działa i trzymała ją w tylnej kieszeni spodni. To o to chodzi, a nie czy mi jest trudno czy mi jest łatwo. To trzeba robić. Najpiękniejsza rzecz, to jest mówienie ludziom o tym, że istnieje prawdziwe życie, że jest naprawdę sens życia, że Bóg kocha człowieka. Nie ma nic piękniejszego.
Przechodził Pan w ostatnim czasie przez kryzys wiary?
Ja mam ciągle kryzysy wiary, codziennie. Dlatego rano wstaję i się modlę. Ewangelia mówi jedną rzecz, że my jesteśmy winnymi latoroślami, a Bóg jest krzewem winnym. Sama gałązka nie ma życia w sobie. W gałązce musi płynąć sok od tego korzenia, żeby było w niej życie. Na tym to polega, że ja po prostu muszę cały czas się ładować tą energię od Pana Boga. Widzę, że wystarczy, że się nie modlę jakiś czas i przychodzą pokusy, złe myśli, myśli niewiary. Biblia mówi, że właśnie z tego powodu zatwardza się serce człowieka. Właśnie dlatego, że odchodzi od wiary. To zatwardzenie to tak można porównać do tego, że jak w gałązce przestaje płynąć sok to się staje taka twarda i to tak też jest właśnie z człowiekiem.
Co Pana skłoniło do występów na koncertach profilaktycznych? Ten ma tematykę antynarkotykową.
Jestem zapraszany i to przeważnie w wielkim poście się dzieje, bo tak to mamy mało czasu. Na co dzień gramy jako muzycy. W wielkim poście jest to taki czas, że staramy się jeździć po takich miejscach gdzie ludzie bardzo tego potrzebują. Czyli na przykład więzienia, poprawczaki. Ale też każde inne miejsce, jak tutaj w parafii, czy gdziekolwiek.
Czy jest tak, że publiczność ładuje Pana pozytywną energią, daje siłę do dalszej pracy?
Zawsze tak jest. Jeżeli tylko publiczność jest taka, że przychodzi "duch", tak jak dzisiaj. Ten duch jest takim sprzężeniem zwrotnym, że ta energia wraca. Wtedy się dostaje tak jakby wiatr w żagle. A wtedy jeszcze bardziej robi się dobra więź, kontakt z ludźmi i atmosfera bliskości.
To tak ostatnie pytanie na koniec. Jak się Panu podobało na koncercie w Jawiszowicach?
Bardzo mi się podobało, fajni ludzie, fajnie śpiewali. Bo to też widać czy ludzie są otwarci czy sztywni. Jawiszowiczanie są super!
Rozmawiała TAIDA JASEK
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
