Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Pająk z Trzebini wiosną debiutował w seniorach, ale bez problemów odnalazł się w III lidze

Jerzy Zaborski
Krzysztof Pająk chciałby się podciągnąć w grze na przedpolu, ale jesienią i tak był jedną z wiodących postaci MKS Trzebinia Siersza w III lidze piłkarskiej, w grupie małopolsko-świętokrzyskiej.
Krzysztof Pająk chciałby się podciągnąć w grze na przedpolu, ale jesienią i tak był jedną z wiodących postaci MKS Trzebinia Siersza w III lidze piłkarskiej, w grupie małopolsko-świętokrzyskiej. Fot. Jerzy Zaborski
Pierwszy cały mecz w seniorach Krzysztof Pająk zaliczył w Sieprawiu przeciwko miejscowym Karpatom, 10 maja, zakończony bezbramkowym remisem w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej. W sześciu meczach przepuścił tylko dwa gole. Potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Jesienią, klasę wyżej, był już podstawowym bramkarzem MKS Trzebinia-Siersza. Jeśli czegoś żałuje, to tego, że na półmetku rozgrywek zespół plasuje się dopiero na 16. miejscu i wiosną czeka go trudna walka o zachowanie trzecioligowego bytu.

Trzebiński bramkarz przyznaje, że jesień była dla niego dobrym poligonem doświadczalnym. - W trzeciej lidze występuje wielu zawodników ogranych na szczeblu centralnym, więc potrafią oddać niesygnalizowany strzał, trudny do obrony dla każdego bramkarza – uważa Krzysztof Pająk. - Boleśnie się o tym przekonałem w meczu przeciwko rezerwom kieleckiej Korony, która przyjechała do nas naszpikowana ekstraklasowymi zawodnikami. Trener rywali twierdził, że byli to głównie zawodnicy dochodzący do siebie po kontuzji, ale - jeśli tylko nieostrożnie wyszedłem nieco na przedpole – od razu dostałem bramkę „za kołnierz”. Na czwartoligowych boiskach nie miałoby to miejsca.

Nie zraża się jednak drobnymi wpadkami. Przeciwnie, zawsze mobilizują go do jeszcze cięższej pracy. Z każdej stara się wyciągnąć wnioski. Wszystko dlatego, że postawił na futbol. - Przez miesiąc studiowałem zaocznie na pierwszym roku w katowickiej AWF – przyznaje Krzysztof Pająk. - Jednak okazało się, że zaległości w nauce są nie do pogodzenia z futbolem w trzecioligowym wydaniu, gdzie często rozgrywa się trzy mecze w tygodniu. Wyjazdy bywają tak odległe, że w weekendowych zajęciach na uczelni byłem zwykle gościem.

Na razie nie robi sobie zbyt dalekich planów na przyszłość. Ma świadomość tego, że do zaistnienia na szczeblu centralnym, czyli choćby w II lidze, potrzebne jest szczęście. - Wydaje mi się, że każdy młody piłkarz, powinien starać się robić postępy małymi krokami, czyli spokojnie, liga po lidze _– Krzysztof Pająk wyjawia swoją sportową strategię. - _Przeskok do razu od dwie, lub nawet trzy klasy, może sprawić, że zawodnik na dorobku nie będzie stanie pokazać swoich możliwości. To dlatego bardzo mi zależy, żebyśmy przedłużyli swój trzecioligowy pobyt. W sytuacji, kiedy drużyna straciła jesienią 27 goli, notowania bramkarza nie mogą być wysokie i nie ma to znaczenia, że nie ma zbyt wielu „osobistych” trafień, choć i takich nie udało mi się uniknąć. Najbardziej boli mnie mecz w Sandomierzu, na boisku lidera, gdzie przegraliśmy 1:4. Trzymaliśmy się tam do 40 minuty, ale potem rywale nas „rozjechali”. Też miałem w tym swój udział.

Z drugiej strony najmilej wspomina mecz przeciwko Sole, w Oświęcimiu, choć przegrany 0:1. - Po prostu w nim wykazałem się wieloma skutecznymi interwencjami, kilka razy ratując zespół w – wydawałoby się – od pewnej straty gola – wspomina młody bramkarz MKS. - Szkoda, że do zachowania czystego konta, a drużynie zdobycia punktu, zabrakło czterech minut. Poszła wrzutka za plecy obrońców, co było naszą jesienną zmorą, a strzał Pawła Cygnara, oddany z 10 m, był nie do obrony.

Uważa, że jego mocną stroną jest gra na linii bramkowej. Jednak bardzo chciały się poprawić w walce na przedpolu. - Skutecznym wyjściem zawsze można odciążyć obrońców i zapobiec groźnym zamieszaniom _– tłumaczy Krzysztof Pająk. - _Oczywiście skuteczna interwencja na przedpolu zależy od oceny sytuacji. Nie ma na nią zbyt wiele czasu. Żeby jednak umieć reagować automatycznie, trzeba zdobywać doświadczenie, a do tego trzeba grać, grać i jeszcze raz grać. Najlepiej „na styku”, ale chciałoby się z takich bitew wychodzić zwycięsko. W przypadku młodego zawodnika ważną rolę odgrywa przecież psychika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto