Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KWK Brzeszcze. Ludzie są zdeterminowani. Ciągle blokują dorgę

EVE, BOK
Górnicy i mieszkańcy są coraz bardziej zdeterminowani. – Będziemy do końca bronić swojej kopalni – wykrzykuje Marianna Lichota, mieszkanka biorąca udział w proteście. Zgodnie z programem naprawczym ogłoszonym w ub. środę przez rząd, Brzeszcze znalazły się wśród czterech kopalń Kompanii Węglowej, przeznaczonych do likwidacji. Mieszkańcy protestują i czekają na wieści z Katowic, gdzie liderzy związkowi negocjują ze stroną rządową.

Na powierzchni blokada
Mieszkańcy wspierający górników jeszcze w piątek zablokowali po raz pierwszy drogę wojewódzką 933 łączącą Oświęcim z Pszczyną oraz Bielskiem. Ponownie blokada zaczęła się w niedzielę z udziałem kilkuset osób. W nocy była przerwa, ale już wczoraj o godz. 7 rano manifestanci ponownie pojawili się na ulicy. Z transparentami, gwizdkami i słowami otuchy dla górników wypisanymi na tekturowych planszach maszerowali po pasach z jednej strony jezdni na drugą.
Nie przepuszczali żadnych samochodów. Tłum odsuwał się tylko wtedy, gdy nadjeżdżała karetka pogotowia lub radiowóz straży miejskiej w Brzeszczach, która pomagała zabezpieczać teren przed bramą kopalni i protestujących. Policja kierowała kierowców na objazdy. Tworzyły się korki, ale kierowcy w dużej części solidaryzują się z górnikami i mieszkańcami Brzeszcz. – Mieszkam w pobliskiej Woli. Kiedyś była tam kopalnia Czeczot. Po jej likwidacji przed kilkoma laty życie tam zamarło. Ludzie, jak tylko mogą, uciekają – mówi Zbigniew Kasperek.
Wśród pikietujących byli członkowie rodzin górników, pracownicy kopalni ze Śląska oraz mieszkańcy Brzeszcz i okolicy. O godz. 13 do protestu przyłączyli się pracownicy ochrony KWK Brzeszcze.
Determinacja i organizacja
– Nie ustąpimy, istnienie tej kopalni, to jest być albo nie być dla tysięcy rodzin – mówi Magdalena Racławska z Brzeszcz. Determinację ludzi widać również na transparentach noszonych przez manifestantów. Są na nich napisy: „Nie oddamy wam kopalni”, „Czy to dzień, czy w nocy Kopacz nigdy nam nie podskoczy”. Nie brakowało też mocniejszych haseł, jak „Złodzieje” – oceniających politykę wobec górnictwa. Na części transparentów napisy: „Jesteśmy z Wami” – ludzie dodawali nimi otuchy górnikom na dole.
Protest jest świetnie zorganizowany. Wczoraj ludzie, którzy blokowali drogę, zmieniali się, więc po jezdni chodziła zawsze podobna grupa osób.
Na chodniku przed kopalnianą bramą stanęły koksowniki, przy których można się ogrzać. Wczoraj na godzinę zniknęły namioty, które zostały tu ustawione w niedzielę, ponieważ producent piwa „Tyskie” zakazał używania wiat z ich logotypem przy strajku. Na miejscu stoją już jednak następne, które dostarczył Urząd Gminy w Brzeszczach.
Burmistrz wspiera strajk
Burmistrz Brzeszcz Cecylia Ślusarczyk wspiera protestujących. Przed bramą jest kilka razy dziennie.
– Likwidacja kopalni to będzie zagłada dla nas wszystkich – mówi Ślusarczyk. – W tym zakładzie pracują ludzie z 23 gmin, głównie z naszej. Jeśli stracą pracę, pociągną za sobą wiele innych przedsiębiorców, którzy utrzymują się z wydawanych przez górników pieniędzy – wyjaśnia burmistrz Brzeszcz.
Ma pretensje do rządu, ponieważ była pomijana we wcześniejszych rozmowach dotyczących przyszłości kopalni. – Jak chciałam się dowiedzieć jakichkolwiek szczegółów w tej najważniejszej sprawie dla gminy, byłam odsyłana do strony internetowej, na portal z informacjami górniczymi – mówi burmistrz. Wczoraj była już w Katowicach na spotkaniu samorządowców z premier Kopacz, które odbyło się w trakcie przerwy negocjacji ze związkowcami. Potem była na kolejnych spotkaniach.
Szósty dzień pod ziemią
Poniedziałek był szóstym dniem strajku pod ziemią. Na poziomie 640 m, w czterech tzw. komorach regeneracyjnych, przebywa grupa od 700 do 800 górników. – Ta liczba zmienia się, bo część górników wychodzi, aby sprawdzić ściany – mówi Andrzej Dyrdoń, zastępca przewodniczącego Solidarności w KWK Brzeszcze.
Jak mówią górnicy, najgorsze jest to czekanie. Poza tym – idzie wytrzymać, chociaż o wygodach nie ma co mówić. Śpią na prowizorycznych łóżkach zrobionych z desek i styropianu. – Ciężko jest zasnąć przy takiej liczbie ludzi, gdy co chwilę ktoś coś mówi, bądź chrapie – opowiada nam jeden z górników, który wyjechał na górę.
Jak dodaje, jedzenie jest dobre. Jednego dnia na śniadanie były dwie bułki z szynką i do tego batonik, na obiad gulasz, kotlet schabowy z kapustą, a z kolei na kolację żurek. Pod dostatkiem jest wody gazowanej, kawy i herbaty, która zwożona jest na dół dwa-trzy razy na dzień. Jest problem z załatwianiem potrzeb. – Podobno mają zwieźć toaletę, ale na razie za potrzebą trzeba iść w ustronne miejsce. Smród jest, ale w kopalni wymuszony jest ciągły przepływ powietrza, co sprawia, że nie jest specjalnie uciążliwy – opowiada górnik.
To wszystko jednak dla protestujących ma drugorzędne znaczenie. Głównie liczy się to, czy strajk się powiedzie. Są zdeterminowani, chociaż w głowach kłębią się różne myśli.
Kobiety w Warszawie
Wczoraj do Warszawy pojechało 200 kobiet związanych z KWK ,,Brzeszcze”. To pracownice zakładu, żony, matki i córki górników. Chciały spotkać się osobiście z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim i prosić go, aby nie popierał ewentualnej ustawy o likwidacji zakładu w Brzeszczach. Reprezentantki delegacji przyjęła prezydentowa Anna Komorowska. Na jej ręce złożyły swoją petycję do prezydenta.
– Kopalnia utrzymuje większość rodzin z Brzeszcz – mówi Alicja Noworyta, jedna zprotestujących. – Nie pozostało nam nic innego, jak błagać o litość, prosić o możliwość godnego życia. Jeśli trzeba będzie, klęknę w tych błaganiach na kolana.
W kopalni pracuje jej mąż i jeden z synów. Drugi uczy się w szkole górniczej, która do niedawna miała umowę z Kompanią Węglową w sprawie gwarancji zatrudnienia dla absolwentów. Kilka miesięcy temu Kompania zawiesiła umowę. – Jeśli nic się nie trafi, to wyjadę za granicę – wyznaje Marcin, uczeń Powiatowego Zespołu nr 6 Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących.
Rozmowy w Katowicach
Wczoraj w Katowicach wznowione zostały rozmowy związkowców z delegacją rządową, która przyjechała z premier Ewą Kopacz. Dwie poprzednie tury zostały zerwane.
Tymczasem kolejne kopalnie: Chwałowice, Jankowice, Marcel i Rydułtowy-Anna przyłączyły się do protestu w obronie Brzeszcz i trzech innych kopalń przeznaczonych do likwidacji: Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy i Pokój.
Wieczorem „Dziennik Zachodni” poinformował, że trzy z czterech zagrożonych kopalń, w tym Brzeszcze, chce kupić firma Universal Energy. Jej właścicielem jest Krzysztof Domarecki, jeden z najbogatszych Polaków. Chce też kupić Sośnicę-Makoszowy i KWK Bobrek Centrum. Domarecki chce rozmawiać z rządem.
W późnych godzinach wieczornych efekty rozmów premier Kopacz ze związkowcami nie były jeszcze znane. Udało nam się jednak dowiedzieć, że rząd poluzował trochę swoje stanowisko. Przewidziane do likwidacji cztery kopalnie, które znajdą się w Spółce Restrukturyzacji Kopalń nie będą automatycznie skazane na likwidację. Będą musiały udowodnić, że mogą być rentowne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto